Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Bełchatowie po tie-breaku

Po bardzo emocjonującym pięciosetowym pojedynku Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 2:3 (17:25, 25:15, 25:19, 28:30, 15:17) z PGE GiEK Skra Bełchatów. Drużyna Marcina Mierzejewskiego gra jednak ciągle bardzo dobrze i jest blisko czołowej ósemki PlusLigi.

 

 

Akademicy sobotnim spotkaniem w Bełchatowie rozpoczęli rundę rewanżową sezonu 2024/2025 w PlusLidze. Wcześniej zgromadzili 20 punktów i w ligowej tabeli byli na dziesiątym miejscu. Po czterech kolejnych zwycięstwach, morale drużyny znacząco wzrosły. I kibice liczyli na to, że w starciu z trudnym rywalem olsztynianie także są w stanie sięgnąć po wygraną.

Wydaje mi się, że zawsze są jakieś rezerwy. Z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej i zrobimy wszystko, aby forma cały czas szła do góry

– mówił przed meczem Kuba Hawryluk, libero Indykpolu AZS Olsztyn.

Trener Marcin Mierzejewski w Bełchatowie nie mógł skorzystać z dwóch zawodników: Jakuba Majchrzaka (złamanie palca lewej ręki) oraz Manuela Armoy (z powodów zdrowotnych został w Olsztynie). Szkoleniowiec nie dokonał żadnych zmian w wyjściowym składzie. Starcie z PGE GiEK Skrą rozpoczęli więc: Eemi Tervaportti na rozegraniu, Szymon Jakubiszak z Pawłem Cieślikiem na środku, Nicolas Szerszeń z Moritzem Karlitzkiem na przyjęciu, Jan Hadrava na ataku oraz Kuba Hawryluk jako libero.

W pierwszym secie warunki gry na boisku dyktowali gospodarze. Ich liderami byli: Amin Esmaeilnezhad oraz Miran Kujundzić. To głównie skuteczna gra tej dwójki zawodników zaowocowała wygraną 25:17. Podrażnieni olsztynianie w drugiej partii pokazali, dlaczego od czterech spotkań byli niepokonani. W końcu zaczęli straszyć rywali zagrywką. Po asie serwisowym Moritza Karlitzka prowadzili 6:1. Dobrze prezentowali się także w bloku oraz obronie. Skuteczna gra w ataku Nicolasa Szerszenia i Jana Hadravy przełożyła się na efektowne zwycięstwo 25:15. Również w trzecim secie szybko zyskali przewagę. W połowie partii była ona już pięciopunktowa (14:9). Bełchatowianie nie byli w stanie długo znaleźć sposobu na drużynę z Kortowa, która ponownie cieszyła się z wygranej – 25:19.

Kibice akademików mogli liczyć w sobotę nawet na trzy punkty. W połowie czwartego seta wydawało się, że wszystko układa się po myśli gości. Prowadzili bowiem 13:10. Ale później zaczęli popełniać błędy. Bełchatowianie przejęli inicjatywę. Gra się wyrównała i do końca trwała wymiana punkt za punkt. Siatkarze Indykpolu obronili kilka piłek setowych, ale ostatecznie przegrali 28:30. A to oznaczało, że zwycięzcę tego emocjonującego spotkania poznamy dopiero po tie-breaku. Choć to olsztynianie prowadzili w nim 8:6, w decydującym momencie ponownie więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. Wygrali 17:15 a całe spotkanie 3:2. Statuetkę MVP otrzymał Miran Kujundzić. Serbski przyjmujący zdobył 24 punkty. Skuteczniejszy od niego był tylko Jan Hadrava (27 punktów).

 

 

Szkoda, że nie udało nam się wygrać tego spotkania. W końcówce zabrakło według mnie pewnej ręki w ataku. Graliśmy dobrze i żałujemy, że nie udało nam się zwyciężyć”

– powiedział po meczu Paweł Cieślik.

Ostatnie w tym roku kalendarzowym spotkanie w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 21 grudnia. O 17:30 w Hali Urania zmierzy się z Ślepskiem Malow Suwałki. Jeśli wygra – może awansować na dziewiąte miejsce w tabeli.

 

Scroll to top