Konrad Bukowiecki dziewiątym kulomiotem mistrzostw świata w Tokio

Konrad Bukowiecki zajął dziewiąte miejsce w konkursie pchnięcia kulą tegorocznych lekkoatletycznych mistrzostw świata w Tokio. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn w swojej najlepszej próbie uzyskał 20 metrów i 66 centymetrów. Wygrał Amerykanin Ryan Crouser. Na podium stanęli także: Meksykanin Uziel Muñoz i Włoch Leonardo Fabbri.

 

 

Olsztynianin w tym roku pchał kulę zdecydowanie dalej. Jego rekord sezonu to 21,33 metra. Plasowało go to na dziesiątej pozycji na świecie przed najważniejszą imprezą. Do Japonii poleciał już pod koniec sierpnia jako mistrz Polski. Tytuł ten wywalczył w Bydgoszczy wynikiem 20,26 metra.

Niewiele brakowało, aby Bukowieckiego zabrakło w finale sobotniego konkursu w Tokio. W porannych eliminacjach zajął bowiem dwunaste miejsce (ostatnie dające kwalifikację). Uzyskał jednak identyczny rezultat, co trzynasty Andrei Rares Toader z Rumunii – 20,38 metra – a ostatnią próbę (podobnie jak pierwszą) sędziowie uznali za spaloną. Dopiero po złożeniu protestu i kilkunastu minutach analizy uznano wynik 20,28 metra, który okazał się przepustką do wieczornej walki o medale.

Te jednak trafiły do Amerykanina, Włocha i Meksykanina. Szczególnie start tego ostatniego był największą niespodzianką. Uziel Muñoz kilkukrotnie bił swój rekord życiowy i rekord kraju. W ostatniej kolejce pchnął kulę na odległość 21,97 metra i wyprzedził Leonardo Fabbriego (21,94 metra). Czwarte miejsce z identycznym rezultatem zajął Nowozelandczyk Tom Walsh. Po złoto sięgnął główny faworyt – Ryan Crouser (22,34 metra).

Konrad Bukowiecki w swoich czterech próbach uzyskał kolejno: 20,20, 20,42, 20,64 i 20,66. Poprawiał się więc za każdym razem, co pozwoliło mu zająć dziewiąte miejsce.

Wydaje mi się, że trzeba się cieszyć z tego, co osiągnąłem. Po sześciu latach wróciłem do finału mistrzostw świata i to naprawę fajne uczucie! Eliminacje były bardzo nerwowe. Mimo, że jestem dużym facetem, to łezkę uroniłem… Po tym, co działo się ze mną przez ostatnie lata, powrót do światowej czołówki to wielka sprawa! Ja przede wszystkim muszę być zdrowy. A gdy jestem zdrowy to mogę w pełni wykonywać plan i trenować na najwyższych obrotach. Ten rok był taki przejściowy. Choć… nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko”

– podsumował swój szósty start w mistrzostwach świata Konrad Bukowiecki.

Sezon był naprawdę długi. Pierwsze starty miałem już w połowie stycznia. Dwadzieścia kilka razy w tym roku startowałem. Także teraz chwila odpoczynku i… lecimy dalej!”

– przyznaje kulomiot KS AZS UWM Olsztyn.

 

Scroll to top