W swoim drugim spotkaniu sezonu 2025 w Polskiej Futbol Lidze drużyna AZS UWM Olsztyn Lakers przegrała na wyjeździe 13:48 (0:12, 6:30, 0:0, 7:6) z Warsaw Mets. Kolejne spotkanie Jeziorowcy rozegrają 1 maja na stadionie w Kortowie. Zmierzą się z aktualnym mistrzem Polski – Warsaw Eagles.
Przypomnijmy, że Lakersi na inaugurację rozgrywek w nowej formule pokonali na boisku na olsztyńskich Dajtkach 47:0 Białe Lwy Gdańsk. Po pierwszej kolejce byli wiceliderami grupy północnej. W niedzielę w podwarszawskich Ząbkach mierzyli się jednak z dużo silniejszym rywalem. I bardzo szybko przekonali się na co go stać. Pierwszą kwartę gospodarze wygrali 12:0. W drugiej dołożyli… 30 punktów! Zespół Bartosza Rudzkiego odpowiedział na to jedynie przyłożeniem Patryka Piechowskiego. Na przerwę schodził przegrywając 6:42…
W dalszej części meczu Jeziorowcy zaprezentowali się już zdecydowanie lepiej. Ale był to także efekt tego, że Warsaw Mets (wykorzystując swoją przewagę) zdecydowali się wpuścić na boisko młodszych zawodników. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 0:0. Natomiast czwartą olsztynianie wygrali 7:6. Ponownie punkty przyłożeniem zdobył Patryk Piechowski.
Bohaterami meczu byli: Krzysztof Bartwicki (były zawodnik AZS UWM Olsztyn Lakers), Daniel Przyborowski i Jakub Sema. Wszyscy trzej zdobyli dla gospodarzy po 12 punktów.
Niestety dziś sami zafundowaliśmy sobie festiwal błędów, a doświadczeni przeciwnicy wykorzystali to bez wahania. Na pewno mamy nad czym pracować przed kolejnymi meczami. Teraz czas odpocząć, zadbać o urazy i kontuzje, a potem wrócić do Ciężkiej pracy”
– podsumowali mecz Jeziorowcy. A Krzysztof Mrówka – koordynator sekcji futbolu amerykańskiego w olsztyńskim AZS-ie – dodał w studiu Radia UWM FM.
Warsaw Mets to drużyna dużo bardziej doświadczona. W poprzednim sezonie grała w najwyższej lidze. Ale muszę powiedzieć, że – mimo wyniku – na boisku nie było między nami widać takiej przepaści sportowej, jak w poprzednich latach. Plan na ten mecz był dobry. Gorzej było z jego realizacją. Gdyby nie liczne indywidualne błędy to ten wynik mógłby wyglądać inaczej. Przede wszystkim zaważyło odpadnięcie jednego z najważniejszych zawodników naszej defensywy – Kamila Zbocha. Już w pierwszej kwarcie doznał poważnej kontuzji. Zmiennicy popełnili kilka ewidentnych błędów. W ofensywie też nie do końca wszystko nam wyszło. Ten mecz pokazał nam, jak silną drużyna jesteśmy! Mamy fajne zaplecze, kilku dobrych zmienników i mam nadzieję, że kolejnych spotkaniach pokażemy na co nas stać!”
Kolejne spotkanie Jeziorowcy rozegrają 1 maja o 13:00 na stadionie w Kortowie. Zmierzą się z aktualnym mistrzem Polski – Warsaw Eagles.