Z Estonii wrócił z dwoma medalami! Myśli już o IO w Los Angeles i… studiach na UWM

Mateusz Chrzanowski wywalczył w Tallinie złoty medal Klubowych Mistrzostwach Europy w taekwondo. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn startujący w kategorii do 68 kilogramów wygrał w Estonii wszystkie cztery walki. A kolejnego dnia… stanął także na podium zawodów Pucharu Świata!

 

 

Klubowe Mistrzostwa Świata w Tallinie odbyły się w dniach 12-14 kwietnia. Zawodnik olsztyńskiego AZS-u rozpoczął swój start od pojedynku z Grekiem Konstantinosem Spanidisem. Wygrał tę walkę, podobnie jak trzy kolejne. W drodze po złoty medal okazał się lepszy również od Francuza Matara Sarra, Serba Zarko Krajisnika i reprezentanta Ukrainy Volodymyra Bystrova.

Przyjechałem tam po medal, żeby zbliżyć się do startu w mistrzostwach świata i to się udało. Ostatnie trzy walki były „na żyletki”. We wcześniejszych zawodach w ostatnich sekundach zwykle przegrywałem. Teraz udało się przekierować to na moją wygraną. Od początku tego roku startuję w wyższej kategorii wagowej. Medaliści tej imprezy mają już kwalifikację imienną na mistrzostwa Europy U21″

– mówił po powrocie do Olsztyna w studiu Radia UWM FM. We wtorek 15 kwietnia w Tallinie odbyły się również zawody Pucharu Świata. Mateusz Chrzanowski tym razem rywalizację zakończył na półfinale.

Oprócz pierwszej walki, mierzyłem się z tymi samymi rywalami. Jednak odczuwałem już zmęczenie. Niestety przegrałem półfinał. Ale uważam, że to były dwa bardzo dobre dni!”

Mateusz Chrzanowski jest uczniem Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 5 Mistrzostwa Sportowego imienia Mariana Bublewicza w Olsztynie. W maju będzie zdawał maturę. Chce zostać w Olsztynie i rozpocząć w październiku studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.

W Olsztynie jest najlepsza ekipa! Mam dużo dobrych sparingpartnerów i bardzo dobrych trenerów, dlatego uważam, że warto zostać w Olsztynie”

– mówi osiemnastolatek z AZS-u UWM Olsztyn.

 

Taekwondo to nie jest już niszowa dyscyplina. W Olsztynie szkolimy mistrzów!

Około 600 dzieci trenuje w Olsztynie taekwondo olimpijskie. Sukcesy w zawodach krajowych i międzynarodowych odnoszą zawodnicy reprezentujący klub AZS UWM Olsztyn. Duża w tym zasługa trenerów. Maciej Ruta i Marcin Chorzelewski za swoją pracę zostali nagrodzeni podczas tegorocznej wojewódzkiej Gali Sportu.

 

 

Mateusz Chrzanowski i Szymon Piątkowski – to dwaj obecnie najmocniejsi zawodnicy reprezentujący klub AZS UWM Olsztyn. W 2024 i 2025 stawali na podium zawodów Pucharu Świata. Na koncie mają też medale mistrzostw Polski i młodzieżowych imprez międzynarodowych. Ale powodów do dumy trenerzy taekwondo olimpijskiego w stolicy regionu mają zdecydowanie więcej!

Jesteśmy bardzo dumni z naszych zawodników! Mateusz Chrzanowski zdobył srebrny medal młodzieżowych mistrzostw Europy. Po medal brązowy mistrzostw Europy kadetów sięgnął też Borys Zera. Mamy też bardzo dobrych seniorów. Szymon Piątkowski jest na czele rankingu światowego w swojej kategorii wagowej. Także mamy kilka gwiazd, ale również zawodników, którzy świetnie się rozwijają. Jako klub w 2024 roku zdobyliśmy pierwsze miejsce w Polsce jeżeli chodzi o sport młodzieżowy (do 21 lat). W mistrzostwach Polski seniorów zajęliśmy natomiast trzecie miejsce w klasyfikacji drużynowej. Także jesteśmy cały czas w topie!”

– mówili nam po tegorocznej Gali Sportu trenerzy Maciej Ruta i Marcin Chorzelewski. Czy te sukcesy zaowocują za trzy lata powołaniami na igrzyska olimpijskie w Los Angeles?

Mateusz Chrzanowski i Szymon Piątkowski już dostali się do składu na Los Angeles 2028. Będą startować teraz w najważniejszych turniejach taekwondo i będą walczyć o kwalifikację na igrzyska. Najważniejszą imprezą w tym roku będą mistrzostwa świata, które odbędą się w Chinach. Próbujemy zakwalifikować tam naszych zawodników. Później będziemy zbierać punkty do rankingu olimpijskiego, żeby zawodnicy mieli łatwiej dostać się na igrzyska. Pierwsza szóstka z każdej kategorii wchodzi bezpośrednio na igrzyska.”

Bronisława Ludwichowska: W sporcie trzeba być pokornym, cierpliwym i bardzo pracowitym!

Podczas tegorocznej wojewódzkiej Gali Sportu tytułem trenera roku sportu młodzieżowego wyróżniono Bronisławę Ludwichowską. Jej najbardziej znana zawodniczka – Anastazja Kuś – została natomiast wybrana odkryciem 2024 roku. „Byłam bardzo zaskoczona! Ze wzruszenia popłakałam się” – mówiła nam laureatka, która od 45 lat pracuje z lekkoatletami w Kortowie.

 

 

Marcin Kuchciński – Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego – w piątek 11 kwietnia wręczył stypendia i nagrody najlepszym zawodnikom, trenerom i działaczom, którzy reprezentowali z sukcesami nasz region w 2024 roku. W tym gronie znaleźli się także lekkoatleci KS AZS UWM Olsztyn, m.in.: Aleksandra Lisowska, Aleksandra Lis, Konrad Bukowiecki, Kacper Lewalski, Karol Zalewski i Anastazja Kuś. Ostatnia z wymienionych została również wybrana sportowym odkryciem roku, a jej trenerka – Bronisława Ludwichowska – trenerką roku sportu młodzieżowego. Jak zareagowała na to wyróżnienie?

Byłam bardzo zaskoczona! Ze wzruszenia popłakałam się. Po 45 latach pracy nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę zostać trenerką roku. Nie oczekiwałam tego, ale cieszę się bardzo!”

– mówiła nam podczas gali. Przyznała też, że bardzo liczy na to, że jej podopieczna Anastazja Kuś dalej będzie się rozwijała i osiągała sukcesy.

Anastazja jest bardzo utalentowana. W sporcie trzeba być pokornym, cierpliwym i bardzo pracowitym! Czekam na coraz lepsze wyniki, które w tym roku powinna osiągać. Sądząc po treningach można się tego spodziewać. Ona jest odważna, bojowa, przebojowa i umie walczyć. Jesteśmy na dobrej drodze. Systematyczna praca daje efekty!”

 

 

Dodajmy, że w podsumowaniu młodzieżowej rywalizacji w 2024 roku najlepszym klub województwa warmińsko-mazurskiego ponownie ogłoszony został AZS UWM Olsztyn! Wyróżnienia trafiły także do inny trenerów z Kortowa: Ireneusza Bukowieckiego (lekkoatletyka) oraz Marcina Chorzelewskiego i Macieja Ruty (taekwondo olimpijskie).

„Szpilki” przegrały mecz o wszystko. Ale chcą nadal grać w Ekstralidze

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała w Hali Urania 2-5 (1-3) z KS Uniwersytet Jagielloński i na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu 2024/2025 nie ma już szans na utrzymanie w Ekstralidze futsalu kobiet. W tabeli zajmuje jedenaste miejsce, a do bezpiecznej pozycji traci aż dziewięć punktów.

 

 

Kortowskie „Szpilki” wiedziały, że jeśli chcą zachować matematyczne szanse na uniknięcie spadku, muszą wygrać trzy ostatnie mecze. W niedzielę do Olsztyna przyjechała jednak drużyna, która walczy o medal. I bardzo szybko zaczęła dominować na boisku. Wynik już w pierwszej minucie otworzyła Oliwia Szałaj. Po kolejnych czterech było już 2-0, a na listę strzelczyń wpisała się Zuzanna Maronde. Później mecz się wyrównał. Gospodynie miały swoje okazje. A najlepszej – rzutu karnego – nie wykorzystała Natalia Łapińska. W końcówce pierwszej połowy najpierw na 3-0 trafiła Justyna Maziarz, a chwilę przed przerwą kontaktowego gola strzeliła właśnie Łapińska.

Zawodniczki AZS-u wyszły na drugą część spotkania zmotywowane. Jednak… bardzo szybko straciły kolejną bramkę. Maję Bogacką – która była jedną z najlepszych futsalistek na parkiecie – ponownie pokonała Justyna Maziarz. Było 4-1 na „Jagiellonek” i ten wynik długo się nie zmieniał. Dopiero na trzy minuty przed końcem meczu na 5-1 trafiła Oliwia Szałaj. Olsztynianki odpowiedziały chwilę później. A właściwie był to gol samobójczy Natalii Nosalik.

Porażka 2-5 oznacza, że drużyna prowadzona przez Aleksandrę Kojadyńską spada z Ekstraligi.

 

 

Rozwinęłyśmy się w tej lidze i jednak mam cichą nadzieję, że będziemy miały okazję dalej w niej grać. Zobaczymy, co los przyniesie. Jeżeli nie uda się w przyszłym sezonie, to powalczymy w I lidze o powrót do elity. Tylko w Ekstralidze możemy się rozwijać. My naprawdę ciężko pracujemy i zrobiłyśmy duży progres od września. Mnie cieszy rozwój moich zawodniczek i to, że nie poddałyśmy się w żadnym ze spotkań. Przed nami jeszcze dwie kolejki i chcemy wygrać oba mecze. Jeśli zakończymy sezon z piętnastoma punktami, to nie będzie wstyd”

– mówiła Aleksandra Kojadyńska.

Drużynę z Olsztyna chwalił trener „Jagiellonek”, które wciąż walczą o brązowy medal Ekstraligi.

To jedenaste miejsce w tabeli nie odzwierciedla tego, jak dziewczyny grają. To nie był łatwy rywal. Byliśmy niepewni tego, jak nam tu dzisiaj pójdzie. Dwie pierwsze bramki dodały nam pewności siebie i wydaje mi się, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo”

– mówił Michał Karasiński.

 

AZS UWM High Heels Olsztyn – KS Uniwersytet Jagielloński 2-5 (1-3)
Natalia Łapińska 19′, Natalia Nosalik (sam.) 38′ – Oliwia Szałaj 1′, 37′, Zuzanna Maronde 5′, Justyna Maziarz 16′, 22′

AZS UWM: Maja Bogacka – Oliwia Cwalińska, Julia Klonowska, Anna Siwicka, Paula Zawistowska oraz: Weronika Dąbrowska, Sandra Gieros, Aleksandra Kojadyńska, Natalia Łapińska, Eliza Pietruczuk, Julita Pietruczuk
KS UJ: Justyna Waśko – Zuzanna Maronde, Justyna Maziarz, Natalia Nosalik, Oliwia Szałaj oraz: Anna Bałuszyńska, Łucja Bochenek, Inga Siwek, Clara Soquessa, Nicol Wojtas.

 

 

„Szpilki” rozegrają w tym sezonie jeszcze dwa mecze. W najbliższą sobotę 19 kwietnia o 14:00 zmierzą się na wyjeździe z KS AZS AWF Warszawa. Natomiast tydzień później – w niedzielę 27 kwietnia (prawdopodobnie również o 14:00) w Hali Urania podejmą ostatnią drużynę tabeli Ekstraligi – Wierzbowiankę Wierzbno.

Jeziorowcy przegrali z Warsaw Mets. Kolejny mecz zagrają w Kortowie z mistrzem Polski

W swoim drugim spotkaniu sezonu 2025 w Polskiej Futbol Lidze drużyna AZS UWM Olsztyn Lakers przegrała na wyjeździe 13:48 (0:12, 6:30, 0:0, 7:6) z Warsaw Mets. Kolejne spotkanie Jeziorowcy rozegrają 1 maja na stadionie w Kortowie. Zmierzą się z aktualnym mistrzem Polski – Warsaw Eagles.

 

 

Przypomnijmy, że Lakersi na inaugurację rozgrywek w nowej formule pokonali na boisku na olsztyńskich Dajtkach 47:0 Białe Lwy Gdańsk. Po pierwszej kolejce byli wiceliderami grupy północnej. W niedzielę w podwarszawskich Ząbkach mierzyli się jednak z dużo silniejszym rywalem. I bardzo szybko przekonali się na co go stać. Pierwszą kwartę gospodarze wygrali 12:0. W drugiej dołożyli… 30 punktów! Zespół Bartosza Rudzkiego odpowiedział na to jedynie przyłożeniem Patryka Piechowskiego. Na przerwę schodził przegrywając 6:42…

W dalszej części meczu Jeziorowcy zaprezentowali się już zdecydowanie lepiej. Ale był to także efekt tego, że Warsaw Mets (wykorzystując swoją przewagę) zdecydowali się wpuścić na boisko młodszych zawodników. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 0:0. Natomiast czwartą olsztynianie wygrali 7:6. Ponownie punkty przyłożeniem zdobył Patryk Piechowski.

Bohaterami meczu byli: Krzysztof Bartwicki (były zawodnik AZS UWM Olsztyn Lakers), Daniel Przyborowski i Jakub Sema. Wszyscy trzej zdobyli dla gospodarzy po 12 punktów.

 

 

Niestety dziś sami zafundowaliśmy sobie festiwal błędów, a doświadczeni przeciwnicy wykorzystali to bez wahania. Na pewno mamy nad czym pracować przed kolejnymi meczami. Teraz czas odpocząć, zadbać o urazy i kontuzje, a potem wrócić do Ciężkiej pracy”

– podsumowali mecz Jeziorowcy. A Krzysztof Mrówka – koordynator sekcji futbolu amerykańskiego w olsztyńskim AZS-ie – dodał w  studiu Radia UWM FM.

Warsaw Mets to drużyna dużo bardziej doświadczona. W poprzednim sezonie grała w najwyższej lidze. Ale muszę powiedzieć, że – mimo wyniku – na boisku nie było między nami widać takiej przepaści sportowej, jak w poprzednich latach. Plan na ten mecz był dobry. Gorzej było z jego realizacją. Gdyby nie liczne indywidualne błędy to ten wynik mógłby wyglądać inaczej. Przede wszystkim zaważyło odpadnięcie jednego z najważniejszych zawodników naszej defensywy – Kamila Zbocha. Już w pierwszej kwarcie doznał poważnej kontuzji. Zmiennicy popełnili kilka ewidentnych błędów. W ofensywie też nie do końca wszystko nam wyszło. Ten mecz pokazał nam, jak silną drużyna jesteśmy! Mamy fajne zaplecze, kilku dobrych zmienników i mam nadzieję, że kolejnych spotkaniach pokażemy na co nas stać!”

 

 

Kolejne spotkanie Jeziorowcy rozegrają 1 maja o 13:00 na stadionie w Kortowie. Zmierzą się z aktualnym mistrzem Polski – Warsaw Eagles.

Lena Maruszak: Konie są lustrami, w których odbijają się nasze emocje

Lena Maruszak uprawia jeździectwo i reprezentuje klub AZS UWM Olsztyn. Już dwukrotnie w plebiscycie „Gazety Olsztyńskiej” była wybierana akademickim sportowcem roku na Warmii i Mazurach. W Halowych Akademickich Mistrzostwach Polski, które odbyły się na początku kwietnia tego roku w Lesznie, wywalczyła brązowy medal w konkurencji skoków przez przeszkody. Konie to jej wielka – choć wymagająca – pasja. A opowiedziała o niej w studiu Radia UWM FM Marcie Wiśniewskiej z „Wiadomości Uniwersyteckich”.

 

 

Rozmawiamy kilka dni po tym, jak wraz ze swoim koniem Quadro zdobyłaś brązowy medal w Halowych Akademickich Mistrzostwach Polski. Jak podsumujesz ten start?

Medal każdego koloru zawsze jest bardzo pozytywnym wynikiem, więc jestem zadowolona – zarówno z siebie, jak i z mojego konia. Studiuję już na trzecim roku, więc teoretycznie mógł być to mój trzeci start w HAMP-ach, ale tak się złożyło, że zadebiutowałam. Jestem zawodniczką kadry Polski i do tej pory ta impreza pokrywała się z innymi startami. Dopiero w tym roku miałam ten termin wolny, więc wpisaliśmy ten start do kalendarza i pojechaliśmy do Leszna.

Opowiedz, na czym polega rywalizacja na takich mistrzostwach?

Halowe Akademickie Mistrzostwa Polski trwają trzy dni. Pierwszego dnia odbywa się konkurs szybkości, tzn. trzeba przejechać parkur (tor przeszkód) w jak najkrótszym czasie i najlepiej bez błędów. Na tej podstawie układa się klasyfikacja. W drugim dniu zawodów odbywa się konkurs dokładności, podczas którego trzeba starać się utrzymać wynik z pierwszego dnia lub też gonić (w zależności od sytuacji). Finał jest dwunawrotowy, czyli składa się z dwóch konkursów.

Czyli trzeba być wszechstronnym i przez trzy dni utrzymywać wysoką dyspozycję. W dobrej formie musi być też koń.

To prawda. Pierwszego dnia trzeba być szybkim, drugiego dokładnym, a potem dobrym technicznie. Żeby udało się zdobyć medal, dobra dyspozycja musi dopisywać przez wszystkie dni startowe. Jeśli zaś chodzi o konia, to oczywiście takie starty poprzedzone są długimi przygotowaniami i masą poświęceń. Trzeba trafić z wysoką formą konia i jego dobrym samopoczuciem na termin rozgrywania danych zawodów.

Co było twoją najmocniejszą stroną na tegorocznych HAMP-ach?

Myślę, że przygotowanie mentalne. Dały o sobie znać lata spędzone w kadrze Polski, zagraniczne wyjazdy czy udział w mistrzostwach Europy. To właśnie na imprezach rangi międzynarodowej obciążenie psychiczne jest największe. Oczywiście każde zawody rządzą się własnymi prawami, ale bez względu na to, czy broni się wysokiej pozycji, czy goni lidera, presja jest duża. Tym razem byłam jednak wyjątkowo zrelaksowana i skupiona na tym, żeby dobrze wykonać swoje zadania. Zawsze mogłoby być lepiej, bo zdobyłam przecież brązowy medal, a nie złoty, ale generalnie jestem zadowolona.

 

 

Skąd u ciebie tak wielka pasja do koni?

Od dzieciństwa wykazywałam bardzo duże zamiłowanie do zwierząt. Wielką miłośniczką zwierząt jest moja mama, więc to na pewno także dzięki niej zaraziłam się tą pasją. Jej marzeniem od zawsze było jeździć konno i tak się jakoś potoczyło, że ja to marzenie realizuję. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz wsiadłam na kucyka, a było to w cyrku, to od razu zapałałam miłością do koni. Pomimo że ta pasja wymaga dużego zaangażowania i odpowiedzialności, to sprawia mi niesamowitą przyjemność i daje satysfakcję.

A kiedy zaczęłaś uprawiać jeździectwo?

Konno jeżdżę od dziewięciu lat, a jeździectwo uprawiam od czterech lat. Liczę ten czas od momentu, kiedy weszłam na wyższy poziom i zaczęłam jeździć na ogólnopolskie i międzynarodowe zawody.

Z perspektywy laika nawiązanie dobrej relacji z koniem, która dodatkowo pozwoli na odnoszenie sukcesów sportowych, nie jest łatwe. Jak to zrobić? Trzeba mieć jakieś predyspozycje bądź odpowiednie cechy charakteru?

Myślę, że przede wszystkim trzeba kochać zwierzęta. Rywalizacja sportowa jest dla mnie ważna, ale nie najważniejsza. Zawsze mówię, że uwielbiam ją, ale miłością darzę zwierzęta. W relacjach z końmi trzeba być uważnym i wrażliwym, ponieważ konie są lustrami, w których odbijają się nasze emocje. Niesamowite jest to, jak sześciusetkilogramowe zwierzę wyrównuje z tobą oddech, koncentruje się na pracy i chce dla ciebie jak najlepiej. Proszę mi uwierzyć, że stanięcie oko w oko z koniem jest niesamowite i jednocześnie bardzo wyciszające. Konie mają dużą wrażliwość, ale mają też charakter sportowców – czuć, że chcą wygrywać i wcale nie trzeba ich zmuszać do pracy, bo same chcą się doskonalić i jak najlepiej pracować dla swojego jeźdźca.

Jakie masz obowiązki wobec swoich koni na co dzień?

Jestem w stajni codziennie, minimum cztery godziny, więc na pewno jest to czasochłonna praca. Opieka nad końmi polega m.in. na utrzymywaniu porządku, treningach, dbaniu o ich dobre samopoczucie, wykonywaniu zabiegów fizjoterapeutycznych, diecie i wielu innych rzeczach. Ale wykonywanie wszystkich tych czynności jest dla mnie bardzo przyjemne – nie traktuję tego jako przykrego obowiązku. Gdy wchodzę do stajni, to wyciszam się i odczuwam przyjemność. Traktuję to jako czas dla siebie, a kiedy wsiadam na konia, to nie myślę o niczym innym.

Jak wyglądają treningi przed zawodami?

Myślę, że najważniejsze jest znalezienie równowagi pomiędzy przygotowaniem fizycznym konia a jego odpoczynkiem, bo tylko wtedy będzie on w stanie konkurować na najwyższym poziomie. Zresztą żadnego żywego organizmu nie można utrzymywać na maksymalnym poziomie możliwości przez zbyt długi czas. Konie pracują średnio pięć-sześć razy w tygodniu – dwa razy w tygodniu ćwiczymy skoki przez przeszkody, a przez resztę dni pracujemy nad innymi elementami i rozluźnieniem.

A czy ty jako amazonka musisz w jakiś sposób trenować swoje ciało?

Powinnam (śmiech). Staram się to robić i rzeczywiście jest to bardzo ważne. Na tyle, na ile pozwala mi czas, chodzę do fizjoterapeuty, na siłownię i dbam o to, aby moje ciało było rozciągnięte i jak najlepiej przygotowane. Jeździectwo wymaga dość dużej koordynacji ruchowej, rozciągnięcia wielu mięśni, aby było się lekkim i gibkim, więc warto uprawiać inne sporty, bo zdecydowanie pomagają w utrzymaniu dobrej kondycji.

Jak oceniasz zainteresowanie jeździectwem w Polsce?

Wydaje mi się, że to zainteresowanie jest coraz większe. Praca ze zwierzętami, przebywanie z nimi, hipoterapia, są coraz bardziej lubiane i popularne. Widać to szczególnie w rosnącej liczbie dzieci jeżdżących rekreacyjnie, ale także sportowo. Myślę, że o tym, iż jeździectwo staje się coraz bardziej rozpoznawalną dyscypliną sportu, świadczy również to, że dwukrotnie zostałam wyróżniona w plebiscycie „Gazety Olsztyńskiej” na najpopularniejszych sportowców Warmii i Mazur jako reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn, czyli sportu akademickiego.

Studiujesz prawo, a to jest dość trudny kierunek, który wymaga przyswojenia dużej ilości wiedzy. Trudno ci łączyć obowiązki studentki z uprawianiem jeździectwa?

Dla chcącego nic trudnego (śmiech), ale oczywiście wymaga to dobrej organizacji. W tym miejscu chciałabym podziękować osobom, które są wokół mnie i rodzinie. Oni wszyscy są mózgiem moich operacji logistycznych. Gdyby nie oni, to chyba nie wyszłabym ze stajni, zapomniała o studiach i o całym świecie, bo chodzę trochę z głową w chmurach, a właściwe w stajni.

Jakie masz cele na 2025 rok?

W moim kalendarzu startów znajduje się dużo zawodów międzynarodowych. Do tej pory, z racji tego, że jestem w kadrze narodowej, dużo wyjeżdżaliśmy za granicę. Ten rok jest moim pierwszym rokiem seniorskim i na pewno marzy mi się udział w mistrzostwach Europy seniorów, ale nie wiem, czy uda się to w tym, czy w kolejnym. Musimy na to ciężko pracować i zobaczymy, jak dopisze forma. Start w mistrzostwach Polski seniorów w zeszłym roku był udany, a warto wspomnieć, że wtedy jeździłam jeszcze w niższej kategorii wiekowej i byłam szósta jako jedyna kobieta w finale. W tym roku chciałabym poprawić ten wynik.

Marcel Tarasewicz trzykrotnym medalistą Akademickich Mistrzostw Polski w pływaniu

W dniach 4-6 kwietnia w Lublinie odbyły się Akademickie Mistrzostwa Polski w Pływaniu. Aż trzy medale wywalczył tam student Wydziału Geoinżynierii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie – Marcel Tarasewicz. O swoich startach opowiedział nam w studiu Radia UWM FM.

 

 

Marcel Tarasewicz – student pierwszego roku gospodarki przestrzennej na Wydziale Geoinżynierii UWM w Olsztynie – rywalizację na dystansie 50 metrów stylem klasycznym ukończył na drugim miejscu. Czasem 27.20 sekundy sięgnął po srebrny medal (oraz złoty w kategorii uniwersytetów). Na tym samym dystansie stylem motylkowym finiszował za medalową trójką (na czwartej pozycji), jednak w klasyfikacji uniwersytetów wywalczył brąz!

Jestem bardzo zadowolony ze startów! Głównym startem był ten na 50 metrów stylem klasycznym. Zająłem drugie miejsce w kategorii open – z czasem 27,20. To bardzo dobry czas – aktualnie czwarty wynik w Polsce. Trochę byłem zaskoczony startem na 50 metrów stylem motylkowym, ponieważ na treningach w ogóle się na nim nie skupiałem. A popłynąłem mega dobry czas – 23,69! Zabrakło mi… jednej setnej sekundy do trzeciego miejsca w kategorii open! Było sporo emocji i chyba z tego występu jestem nawet bardziej zadowolony”

– mówił w studiu Radia UWM FM. A już pod koniec kwietnia student UWM wróci do Lublina, by powalczyć o medal seniorskich mistrzostw Polski.

Chcę poprawić się i zdobyć medal. A takim moim cichym marzeniem jest to, żeby wywalczyć minimum na mistrzostwa Europy! Wynosi ono 27,80, a moja życiówka na basenie 50-metrowym to 28,80.

Warto przypomnieć, że Marcel Tarasewicz również rok temu z Lublina wrócił z trzema medalami! Gratulujemy i… trzymamy kciuki za kolejne starty!

„Szpilki” wygrały w stolicy! Walka o utrzymanie w Ekstralidze nadal trwa

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn wygrała na wyjeździe 5-4 (1-2) z KU AZS Uniwersytet Warszawski i wciąż ma szansę na opuszczenie strefy spadkowej Ekstraligi Futsalu Kobiet. Kortowskie „Szpilki” na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu 2024/2025 zajmują w tabeli jedenaste miejsce. Do pozycji gwarantującej utrzymanie tracą siedem punktów.

 

 

Do składu olsztyńskiej drużyny wróciła ostatnio kontuzjowana Anna Siwicka. To właśnie ona i Julia Klonowska odegrały główne role w niedzielnym spotkaniu w stolicy. Derby AZS-u rozpoczęły się od prowadzenia „Szpilek”. Choć wynik meczu dopiero w dziewiątej minucie otworzyła Siwicka. W jednej z kolejnych akcji gospodynie wyrównały, a chwilę później po bramce Kingi Rosłon prowadziły 2-1. Takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa.

Rosłon kolejne trafienie dołożyła już dwie minuty po zmianie stron i było 3-1 dla drużyny z Uniwersytetu Warszawskiego. Szybko odpowiedziała Julia Klonowska, ponownie zmniejszając dystans do jednej bramki. Później przez dłuższy czas żadnej ze stron nie udało się strzelić gola. Worek z bramkami ponownie rozwiązał się w 33. minucie, kiedy na 4-2 podwyższyła Katarzyna Jeryng. Końcówka należała jednak do zawodniczek z Kortowa. W ostatnich czterech minutach meczu Zuzannę Nikisz pokonały kolejno: Anna Siwicka, Oliwia Cwalińska i Julia Klonowska zapewniając swojej drużynie drugie zwycięstwo w obecnym sezonie!

To już kolejne spotkanie, w którym to my otwierałyśmy wynik. To na pewno cieszy, bo miałyśmy z tym problem (zwłaszcza w pierwszej rundzie). Miałyśmy w głowie tylko to, że musimy ten mecz wygrać! To było coś, co nas motywowało. Pokazałyśmy charakter i walkę do końca. Gdy przegrywałyśmy 2-4 i zostało siedem minut do końca spotkania, poprosiłam o czas. Użyłam takich słów, że to wystarczająca ilość czasu, żeby ten mecz jeszcze wygrać. I to się udało!”

– podsumowała trenerka „Szpilek”, Aleksandra Kojadyńska. I dodała, że zwycięstwo pozytywnie wpłynęło na wiarę w utrzymanie drużyny w Ekstralidze.

Dopóki piłka w grze, trzeba walczyć do końca! Mamy świadomość, że nie wszystko zależy od nas. Ale my musimy zrobić swoje i skupiamy się na tym. Te trzy spotkania potraktujemy bardzo poważnie. Zobaczymy czy szczęście będzie nam sprzyjało. Mam nadzieję, że limit pecha już wyczerpałyśmy. Na pewno swoją ciężką pracą zasłużyłyśmy na to, żeby dalej rozwijać się w Ekstralidze!”

AZS UW Warszawa – AZS UWM High Heels Olsztyn 4-5 (2-1)
Dominika Nowakowska 9′ (samobójcza), Kinga Rosłon 10′, 22′, Katarzyna Jeryng 33′ – Anna Siwicka 9′, 36′, Julia Klonowska 25′, 40′, Oliwia Cwalińska 37′

AZS UW Warszawa: Zuzanna Nikisz – Kornelia Bińczyk, Julia Przybyłkowicz, Agnieszka Gołębiowska, Kinga Rosłon oraz Ada Bartosiewicz, Emilia Jarzyna, Katarzyna Jeryng, Oliwia Kopińska, Hanna Majewska.

AZS UWM High Heels Olsztyn: Maja Bogacka – Bogna Szumska, Anna Siwicka, Julia Klonowska, Oliwia Cwalińska – Weronika Dąbrowska, Julita Pietruczuk, Aleksandra Kojadyńska, Dominika Nowakowska, Amelia Cwalińska, Natalia Łapińska

 

 

Kolejne spotkanie drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn rozegra na własnym parkiecie. W najbliższą niedzielę 13 kwietnia o 14:00 w Hali Urania zmierzy się z KS Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Siatkarze i siatkarki z UWM bez awansu do finałowego turnieju Akademickich Mistrzostw Polski

To nie jest dobry rok dla siatkarskich drużyn z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Po spadku drużyny AZS UWM Olsztyn z II ligi, optymizmem nie napawają także wyniki półfinałowych turniejów Akademickich Mistrzostw Polski. Pierwszy raz od wielu lat studentom UWM nie udało się wywalczyć awansu do finałów. Męska drużyna rywalizację w Warszawie zakończyła na dziesiątej, a żeńska na dwunastej pozycji.

 

Foto: AMP w Piłce Siatkowej Mężczyzn – Półfinał B

Półfinałowe turnieje AMP z udziałem drużyn z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie odbyły się w dniach 4-6 kwietnia w Warszawie. Zespół męski prowadzony przez Pawła Borkowskiego w swojej grupie zajął ostatnie miejsce. Przegrał 0:2 (21:25, 19:25) z Politechniką Łódzką i wygrał 2:1 (25:18, 24:26, 15:10). Co ciekawe… wszystkie trzy ekipy zgromadziły po 3 punkty, a akademicy z UWM mieli najgorszy bilans setów, dlatego odpadli z rywalizacji o awans. Następnego dnia pokonali 2:0 (25:23, 25:16) Uniwersytet Warszawski, a w meczu o dziewiąte miejsce ulegli 1:2 (23:25, 27:25, 6:15) Uniwersytetowi Łódzkiemu.

Można powiedzieć, że zabrakło niewiele… Chłopaki nie do końca wytrzymali presję i przegrali seta z Politechniką Łódzką, który decydował o awansie. Na turniej pojechało tylko jedenastu zawodników. Z roku na rok ten skład jest bardziej okrojony. Wcześniej mieliśmy w kadrze zawodników z PlusLigi, teraz nie mamy nawet drugoligowych… To odbija się na wynikach”

– podsumował trener Paweł Borkowski.

Awans do turnieju finałowego mężczyzn wywalczyły w Warszawie:
1. Menadżerska Akademia Nauk Stosowanych w Warszawie
2. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
3. Politechnika Warszawska
4. Politechnika Łódzka

 

 

Awansu do turnieju finałowego AMP nie wywalczyły również studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olszynie. Turniej w stolicy rozpoczęły od wygranej 2:0 z Akademią Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Ale kolejne dwa grupowe spotkania przegrały – 0:2 z Politechniką Warszawską i również 0:2 z AWF-em Warszawa. Później uległy jeszcze 0:2 Uniwersytetowi Łódzkiemu i również 0:2 Uniwersytetowi Medycznemu w Łodzi. Zostały więc sklasyfikowane na dwunastej pozycji…

Awans do turnieju finałowego kobiet wywalczyły w Warszawie:
1. Uniwersytet w Siedlcach
2. Akademia Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie
3. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
4. Uniwersytet Warszawski

 

Siatkarze z UWM po roku spadają z II ligi

W ostatnim spotkaniu sezonu 2024/2025 w II ligi siatkarze AZS-u UWM Olsztyn pokonali na wyjeździe 3:2 (31:29, 25:23, 21:25, 22:25, 15:11) Enea KKS Kozienice i zakończyli rozgrywki na dziesiątej pozycji w tabeli grupy 2. Oznacza to, że drużynie prowadzonej przez Pawła Borkowskiego nie udało się unikną degradacji. Spada z ligi, choć wygrała 10 z 22 meczów i straciła tylko trzy punkty do piątego miejsca. „Nie czujemy się przegrani sportowo” – mówi szkoleniowiec akademików.

 

Foto: Mariusz Basaj / Enea KKS Kozienice

Już przed sobotnim spotkaniem w Kozienicach było jasne, że tylko zwycięstwo za trzy punkty zagwarantuje akademikom utrzymanie. Pierwsze dwa sety były bardzo wyrównane. AZS wygrał 31:29 i 25:23. Także w trzeciej partii długo prowadził. Było 4:0 i 12:8. Wtedy jednak do głosu doszli gospodarze. Najpierw odrobili straty (12:12) a później sami odskoczyli na cztery oczka (18:14). Zespół z UWM przegrał 21:25 i źle rozpoczął także kolejnego seta. Rywale prowadzili bowiem 7:2. Zawodnikom trenera Pawła Borkowskiego nie można jednak odmówić woli walki i zaangażowania. Efekt? Kolejnych pięć wygranych wymian i wyrównanie (7:7). Po emocjonującej walce górą jednak znów byli zawodnicy KKS-u (25:22). Nie udało się zgarnąć pełnej puli, ale udało się wygrać tie-breaka (15:11). Było to jednak słodko-gorzkie zwycięstwo. Tylko na moment olsztynianie w tabeli awansowali na bezpieczną pozycję. Niestety po zamknięciu kolejki wrócili na dziesiąte miejsce w tabeli, które oznacza spadek. Warto podkreślić, że… tylko w tej jednej grupie II ligi. Sklasyfikowana lokatę niżej drużyna Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały ma bowiem zagwarantowany status drugoligowca.

 

Enea KKS Kozienice – AZS UWM Olsztyn 2:3 (29:31, 23:25, 25:21, 25:22, 11:15)

AZS: Wiktor Jezierski, Ostap Kondyukh, Kacper Sienkiewicz, Jakub Mądry, Rafał Maluchnik, Kuba Petryna, Dawid Deptuła oraz: Maciej Kwiatkowski, Paweł Borkowski, Szymon Patecki.

 

 

Ten cały sezon był bardzo dziwny. Przez kilkanaście lat grania w siatkówkę nie spotkałem się jeszcze z tak ogromnym ściskiem w tabeli II ligi. W każdej innej grupie mielibyśmy spokojnie zapewnione utrzymanie. Utrzymywały się tam bowiem drużyny, które w całym sezonie miały 5-7 zwycięstw. My wygraliśmy 10 spotkań (czyli więcej niż niektóre drużyny, które skończyły sezon nad nami), ale to nie zapewniło nam ligowego bytu. Nie czujemy się przegrani sportowo. Wykazaliśmy się ogromnym zaangażowaniem i wolą walki. To było dobre przetarcie dla naszych juniorów. Straciliśmy tylko trzy punkty do… piątego miejsca w tabeli!”

– podsumował trener AZS-u, Paweł Borkowski.

 

Scroll to top