Kortowskie „Szpilki” zapraszają na pierwszy mecz w Ekstralidze!

W niedzielę 22 września o 14:00 domowym spotkaniem z AZS-em UAM Poznań drużyna AZS UWM High Heels Olsztynie zainauguruje swój pierwszy sezon w Ekstralidze futsalu kobiet. Do rozgrywek przystępuje 12 zespołów. Na co stać kortowskie „Szpilki”?

 

 

Przypomnijmy, że poprzedni sezon  był dla drużyny z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego  niezwykle udany. W zasadniczej części rozgrywek I ligi futsalu kobiet nie przegrały żadnego spotkania. Tylko jeden mecz zakończyły remisem a aż dziesięć wygrały. Ostatnie zwycięstwo zanotowały w pierwszym pojedynku barażowym o awans do Ekstraligi. W Bydgoszczy pokonały tamtejszego Chemika 5-1. Do rewanżu nie doszło, ponieważ rywalki zrezygnowały z przyjazdu do Olsztyna. Co oznaczało awans kortowskich „Szpilek”. A wywalczyły go drugi raz z rzędu. Jednak rok temu nie zdecydowały się wystartować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz czują się gotowe na nowe wyzwania.

„Cieszę się, że się zebrałyśmy i bardzo pozytywnie patrzę w przyszłość! Cieszy na pewno to, że filar i fundament zespołu w postaci naprawdę istotnych zawodniczek pozostał”

– mówi grająca trenerka Aleksandra Kojadyńska.

Kluczowe zawodniczki, czyli Ania Siwicka, Julia Klonowska, Natalia Łapińska, Maja Bogacka, Amelia Cwalińska i Oliwia Cwalińska, pozostały w kadrze AZS-u. To głównie od ich dyspozycji zależeć będą wyniki „Szpilek” w Ekstralidze.

„Będziemy też szlifować kolejne diamenty, bo Uniwersytet Warmińsko-Mazurski ma w swoich szeregach zdolne studentki. Wierzę, że podejdą tak rzetelnie do treningu, że w listopadzie zobaczymy je na parkietach. Będziemy robić tez dodatkowe nabory. Dołączyły również do nas dwie dziewczyny, które fajnie pokazały się w rozgrywkach beach soccera i dobrze wkomponowały się w zespół.”

W Ekstralidze w sezonie 2024/2025 wystartuje dwanaście drużyn. Faworytki do tytułu to m.in.: Rekord Bielsko-Biała, Słomniczanka Słomniki i KS Nowy Świt Górzno. AZS UWM High Heels Olsztyn mierzyć będzie się też z pięcioma innymi drużynami akademickimi. To KS Uniwersytet Jagielloński Kraków, AZS AWF Warszawa, AZS Uniwersytet Warszawski,  KU AZS UJD Częstochowa oraz AZS UAM Poznań.

Na co stać olsztynianki, jako beniaminka rozgrywek?

„Fajnie byłoby być w pierwszej szóstce. To będzie na pewno ciężki sezon. Będziemy walczyły o każdy punkt. Ostatnie spotkanie ligowe przegrałyśmy dwa sezony temu. A tu pewnie na początku czeka nas zimny prysznic. Ale tak musi być, jeśli chcemy się rozwijać.”

Mecz AZS UWM High Heels Olsztyn – AZS UAM Poznań w niedzielę 22 września o 14:00 w małej arenie Hali Urania. Wstęp wolny!

 

AZS UWM Olsztyn wrócił do Ekstraklasy tenisa stołowego kobiet!

KS AZS UWM Olsztyn był blisko sprawienia niespodzianki w Ekstraklasie tenisa stołowego kobiet. Zawodniczki trenera Michała Ogrodniczaka zdobyły cenny punkt w domowym starciu z  wielokrotnymi mistrzyniami Polski oraz tryumfatorkami Ligi Mistrzyń. Choć po zaciętym spotkaniu przegrały 2-3 z KTS-em Enea Siarkopol Tarnobrzeg, kibice oklaskiwali ich występ. Świetnie zaprezentowała się Wiktoria Wróbel, która pokonała Natalię Bajor i Elizabetę Samarę.

 

 

Drużyna z UWM w poprzednim sezonie w świetnym stylu wygrała I ligę. Pierwsze spotkanie po awansie rozegrała 8 września. Na wyjeździe uległa 0-3 MUKS-owi Start Nadarzyn. Wenwen Liu przegrała po zaciętym meczu 2:3 z Węgierką Georginą Potą. Natomiast Aleksandra Jarkowska i Wiktoria Wróbel swoje pojedynki z Czeszką Haną Matelovą i Pauliną Krzysiek przegrały już bardziej zdecydowanie – 0:3.

W środowy wieczór z Ekstraklasą przywitali się natomiast kibice w Olsztynie. W Warmińsko-Mazurskim Centrum Szermierki i Kultury Fizycznej przy ul. Oleckiej podopieczne trenera Michała Ogrodniczka zmierzyły się z najbardziej utytułowaną drużyną żeńskiego tenisa stołowego w Polsce – KTS-em Enea Siarkopol Tarnobrzeg. Mistrzynie kraju i najlepszy zespół Europy w poprzednich trzech sezonach wystawił do walki m.in. uczestniczki tegorocznych igrzysk olimpijskich – Natalię Bajor i Rumunkę Elizabetę Samarę. I to właśnie te rywalki pokonała po zaciętych pojedynkach 3:2 Wiktoria Wróbel. One jednak okazały się zdecydowanie lepsze od Aleksandry Jarkowskiej, która dwukrotnie przegrała 0:3. Do zwycięstwa zespołu z Tarnobrzega przyłożyła się także grająca trenerka Kinga Stefańska, która 3:1 wygrała z Klaudią Szadkowską.

Mimo przegranej 2-3, ten wynik dla nas jest jak wygrana. Każdy punkt będzie na wagę złota, aby zrealizować ten cel, jakim jest utrzymanie po wielu latach w Ekstraklasie kobiet. Zdobywając ten punkt z zespołem, który prawdopodobnie wygra całe rozgrywki, smakuje on wyśmienicie”

– mówił po meczu trener AZS-u Michał Ogrodniczak.

Nie spodziewałam się po sobie, że jestem w stanie wygrać. Bo jednak są to bardzo dobre zawodniczki. No i w sumie jestem zaskoczona. Bardzo mnie to cieszy, że udało nam się zdobyć wymarzony punkt. Tarnobrzeg to zdecydowanie najlepszy zespół w Polsce i Europie”

– komentowała natomiast Wiktoria Wróbel.

Komplet wyników:
Wiktoria Wróbel – Natalia Bajor 3:2 (5-11, 13-11, 6-11, 11-8, 12-10)
Aleksandra Jarkowska – Elizabeta Samara 0:3 (2-11, 6-11, 6-11)
Klaudia Szadkowska – Kinga Stefańska 1:3 (1-11, 11-9, 1-11, 4-11)
Wiktoria Wróbel – Elizabeta Samara 3:2 (7-11, 11-7, 6-11, 12-10, 12-10)
Aleksandra Jarkowska – Natalia Bajor 0:3 (7-11, 7-11, 6-11)

 

 

Kolejne spotkanie KS AZS UWM Olsztyn rozegra dopiero 8 listopada. Przed własną publicznością zmierzy się wówczas z AZS-em Uniwersytet Ekonomiczny Wrocław. Dwa dni później do Olsztyna przyjedzie natomiast obecny lider tabeli Ekstraklasy – Fibrain AZS Politechnika Rzeszów. Zawodniczki kortowskiego klubu zajmują na razie ostatnie miejsce.

Aleksandra Lisowska: Stać mnie na dużo więcej!

Aleksandra Lisowska wygrała we wrześniu Nocny Półmaraton Praski. Po tym starcie w studiu Radia UWM FM podsumowała także swoje drugie igrzyska olimpijskie. Jak podkreśla – myśli już o Los Angeles. Ale wcześniej planuje głównie biegi na krótszych dystansach. I mocno wierzy, że da jeszcze sobie i kibicom wiele radości.

 

 

W biegu maratońskim podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu Aleksandra Lisowska zajęła 36. miejsce (z czasem 2:31:10). Była bardzo zawiedziona tym startem. Liczyła na dużo więcej. Po powrocie z Francji reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn ogłosiła, że rozstaje się ze swoim dotychczasowym trenerem – Jackiem Wośkiem. Jakie były przyczyny tej decyzji?

„Nie mam już czasu na popełnianie kolejnych błędów. To nie była zła współpraca. Jestem naprawdę wdzięczna za te 8 lat. Bardzo dużo wspólnie osiągnęliśmy. Pozytywnie i miło wspominam ten czas. Ale teraz potrzebuję nowych bodźców, nowej szkoły… Po prostu uważam, że ta współpraca się wypaliła. Pod koniec nie mieliśmy już tak dobrego kontaktu i zaufania. A uważam, że to jest najważniejsze.”

– mówi mistrzyni Europy w maratonie z 2022 roku.

7 września Lisowska wystartowała w 9. Nocnym Półmaratonie Praskim. W sobotni wieczór w stolicy zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Liczącą nieco ponad 21 kilometrów trasę pokonała z czasem 1:12.41. To nowy rekord imprezy wśród pań. Liczyła jednak… na więcej.

„Pojechałam tam walczyć o rekord życiowy i złamanie 1:12:00. Taki był mój cel. Jednak tego dnia warunki nie sprzyjały biciu rekordów. Można powiedzieć, że dzisiaj jestem z tego startu zadowolona. Ale apetyt był na dużo więcej. Chciałam się odbić po nieudanym starcie w igrzyskach i wykorzystać formę, z którą  nie trafiłam na start w Paryżu. Wiedziałam, że stać mnie na doby wynik, jeżeli tylko uda mi się zregenerować.”

Pochodząca z Braniewa zawodniczka podkreśla, że po ustanowieniu w zeszłym roku nowego rekordu Polski w maratonie, oczekuje jeszcze lepszych wyników.

„Najważniejsze dla mnie jest to, że nie jestem już tą zawodniczką, którą byłam 2-3 lata temu. Teraz potrafię od razu się odbić, wyciągnąć wnioski i iść dalej! Na pewno bardzo w siebie wierzę i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Będę chciała to udowodnić – nie tylko sobie, ale też innym”

– podkreśla rekordzistka Polski w maratonie.

Aleksandra Lisowska w tym roku planuje jeszcze jeden start. W październiku pojawi się w Kole, gdzie odbędą się mistrzostwa Polski w biegu na 10 kilometrów. A kolejny maraton prawdopodobnie pobiegnie dopiero w… 2026 roku.

Nieudana inauguracja siatkarskiego sezonu w Hali Urania

Na inaugurację sezonu 2024/2025 w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (29:27, 21:25, 22:25, 18:25) z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Akademicy dobrze rozpoczęli swój pierwszy mecz pod wodzą Juana Manuela Barriala. Jednak po wygranym premierowym secie, kolejne trzy oddali rywalom.

 

 

Trener Juan Manuel Barrial w pierwszym spotkaniu postawił na następujący skład wyjściowy: Eemi Tervaportti, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Paweł Cieślik, Szymon Jakubiszak, Jan Hadrava i Jakub Hawryluk. Argentyński szkoleniowiec nie mógł skorzystać ze wsparcia na parkiecie Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący w weekend doznał bowiem drobnej kontuzji palca. Akademicy rozpoczęli niedzielny mecz dobrze. Zbudowali sobie czteropunktową przewagę (11:7), ale w połowie seta dali się dogonić (12:12). Później odbudowali swoje prowadzenie (21:18). Jednak drużyna z Bełchatowa w końcówce ponownie wyrównała (22:22). W ekipie gospodarzy skutecznie grali Szerszeń i Armoa. Dobrze w bloku prezentował się też Jakubiszak a w przyjęciu kosmiczne piłki wyciągał Hawryluk. Choć po bloku wicemistrza olimpijskiego Grzegorza Łomacza na Szerszeniu to Skra miała w górze pierwszą piłkę setową (25:24), chwilę później z wygranej 29:27 cieszyli się olsztynianie.

Początek drugiej partii był również bardzo wyrównany. Na lidera Indykpolu wyrósł Hadrava, który skutecznością w ataku zaczął dorównywać Szerszeniowi. Choć trzeba też podkreślić, że akademicy słabo wyglądali w polu serwisowym. Psuli sporo zagrywek a tylko dwa razy „ustrzelili” rywali. Od stanu 18:18 zaczęła niestety budować się wyraźna przewaga gości. Skra zwiększała prowadzenie – 20:18, 22:19, 24:20 – i wygrała tego seta 25:21.  A jej akcje najczęściej skutecznie kończył Irańczyk Amin Esmaeilnezhad.

Bełchatowianie dobrą grę kontynuowali także w kolejnej partii. Szybko zbudowali sobie dwupunktowe prowadzenie (6:4) i przez dłuższy czas utrzymywali taki dystans do rywali. Zawodnicy trenera Barriala przebudzili się jednak przy stanie 11:14. Zdobyli trzy kolejne punkty i doprowadzili do wyrównania (14:14). Ale radość kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili Halę Urania, nie trwała długo. Po kolejnych wymianach Skra odbudowała swoje trzypunktowe prowadzenie (17:14). W jej szeregach – oprócz wspomnianego wcześniej Irańczyka – na wyróżnienie zasłużyli także Serb Miran Kujundzić, Słoweniec Žiga Štern i były reprezentant Polski Bartłomiej Lemański. Natomiast olsztynianie próbowali poprawić swoją grę m.in. przez zmiany. Na parkiecie pojawiał się Mateusz Janikowski (zastępując Manuela Armoę). Ale choć momentami gra gospodarzy wyglądała lepiej, gdy tylko rywale wrzucili wyższy bieg, znów zwiększali swoją przewagę. Wygrali 25:22 i przybliżyli się do zwycięstwa w całym spotkaniu.

Zawodził Eemi Tervaportti. Ale choć fiński rozgrywający nie zaliczy swojego oficjalnego debiutu w barwach drużyny z Kortowa do udanych, trener Juan Manuel Barrial długo nie decydował się wpuścić na parkiet Karola Jankiewicza. Zrobił to dopiero w czwartej partii, gdy Indykpol przegrywał już 7:12. Jana Hadravę zmienił też Daniel Gąsior. Nie zmieniło to niestety obrazu gry. Dlatego obaj szybko wrócili w kwadrat dla rezerwowych. Czeski atakujący po krótkim odpoczynku błysnął w kilku akcjach. Skra utrzymywała jednak pięciopunktową przewagę. Ostatniego seta wygrała ostatecznie jeszcze bardziej zdecydowanie – 25:18.

Statuetkę MVP otrzymał Amin Esmaeilnezhad. Irańczyk był najskuteczniejszym zawodnikiem całego meczu. Zdobył 19 punktów. 17 razy punktował natomiast Jan Hadrava.

 

 

 

 

„Staraliśmy się walczyć do samego końca. Ale zabrakło nam skuteczności, popełnialiśmy masę błędów i psuliśmy dużo zagrywek. Nad tym musimy popracować. Jak wyeliminujemy te błędy, nasza gra będzie wyglądała lepiej. Mamy nowy zespół i nasza gra wygląda kompletnie inaczej. Jak postawimy się w przyjęciu, będziemy dobrze zagrywać i wyeliminujemy błędy, możemy liczyć na dobry wynik”

– mówił po spotkaniu Szymon Jakubiszak.

„Gra Skry zmieniła się po wejściu Žigi Šterna i nie znaleźliśmy recepty na to”

– podkreślał natomiast Jan Hadrava.

Spotkanie było ciężkie i wymagające, jak każde w PlusLidze. Cieszę się, że po pierwszym secie zachowaliśmy cierpliwość i wygraliśmy zasłużenie”

– ocenił natomiast rozgrywający Skry, Grzegorz Łomacz.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 22 września. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się ze Ślepskiem Malow Suwałki.

Anastazja Kuś trzecia w Zurichu

Anastazja Kuś zajęła trzecie miejsce w biegu na 400 metrów podczas mityngu Diamentowej Ligi w Zurichu. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn dobiegła do mety z czasem 52,10 sekundy – zaledwie o 0,21 sekundy gorszym od jej rekordu życiowego. Wygrała Henriette Jaeger przed Susanne Gogl-Walli.

 

Henriette Jaeger z Norwegii dobiegła do mety z czasem: 50,49 sekundy. Druga była Susanne Gogl-Walli z Austrii (50,60 sekundy – rekord kraju). A Anastazja Kuś – w trudnych deszczowych warunkach pogodowych – zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Choć był to jej debiut w zawodach Diamentowej Ligi, zajęła wysoką trzecią pozycję. Była blisko pobicia rekordu życiowego na dystansie 400 metrów. Jednak czas 52,10 sekundy to jej drugi wynik.

Przypomnijmy, że reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn wywalczyła w lipcu w Bańskiej Bystrzycy złoty medal mistrzostw Europy do lat 18 w biegu na 400 metrów. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn czasem 51,89 sekundy pobiła wówczas własny rekord Polski U18 oraz poprawiła o prawie sekundę rekord tej imprezy! Ze Słowacji przywiozła także srebrny medal, po który sięgnęła ze sztafetą szwedzką (w składzie: Oliwia Kasprzak, Aleksandra Jeż, Zofia Tomczyk i Anastazja Kuś). Polki czasem 2:05.44 również poprawiły rekord kraju do lat 18.

Natomiast w sierpniu Kuś zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich. W Paryżu pobiegła w biegu eliminacyjnym żeńskiej sztafety 4×400 metrów. Była najmłodszą Polką na tej imprezie.

 

Udział siedemnastoletniej biegaczki w zawodach w Zurichu był możliwy dzięki wsparciu samorządu województwa warmińsko-mazurskiego. Startem promowała nasz region. A jeśli i Wy chcecie się przekonać, dlaczego warto odwiedzić ten przepiękny zakątek Polski, zajrzyjcie na stronę: mazury.travel.

Będą „walczyć jak lwy”!

To już tradycja, że przed startem nowego sezonu PlusLigi rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie spotyka się z prezesem, trenerem a także kapitanem drużyny Indykpolu AZS Olsztyn. Wspólnie przedstawiają cele na kolejny rok.

 

 

W tym roku takie spotkanie zorganizowano w środę 11 września. Prof. Jerzy Przyborowski rozpoczął je od powitania argentyńskiego szkoleniowca Juana Manuela Barriala oraz dobrze znanego kibicom siatkówki w naszym regionie Jana Hadravy. Czeski atakujący wrócił do Kortowa po czterech latach.

Cieszę się z tego powrotu i z tego, że przyjął Pan zaszczytną funkcję kapitana drużyny. Wszyscy widzieliśmy, jak drużyna była przyjmowana w poprzednim sezonie od momentu, kiedy zaczęła grać w Hali Urania. Trybuny były wypełnione po brzegi i liczę, że w tym sezonie będzie tak samo. Myślę, że nowy trener, który jest doświadczonym szkoleniowcem, poprowadzi drużynę do zwycięstw. Mam nadzieję, że sezon będzie bardzo dobry!”

– mówił rektor UWM.

Rektor wierzy w dobry wynik kortowskich siatkarzy w rozpoczynającym się sezonie. Cel minimum to awans do fazy play-off.

Drużyna mierzy, by zakończyć ten sezon w  ósemce. A ja mam nadzieję, że to będzie co najmniej najlepsza szóstka. Siatkówka po sukcesie olimpijskim naszej reprezentacji będzie się cieszyć na pewno jeszcze większą popularnością. Liczę na to, że to zmobilizuje naszych zawodników do tego, żeby walczyli. Olsztynianie od zawsze kochają siatkówkę!”

Prezes Zarządu Piłki Siatkowej AZS UWM SA podczas konferencji prasowej dziękował władzom Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, za możliwość korzystania z obiektów sportowych w Kortowie.

Kortowo było naszym domem, kiedy rozgrywaliśmy ligowe spotkania w Iławie. Za to jesteśmy bardzo wdzięczni”

– mówił Tomasz Jankowski.

Co do nachodzącego sezonu, to należy podkreślić, że rozdysponowaliśmy 1045 karnetów. Świadczy to o dużym zainteresowaniu siatkówką w Olsztynie. Chcielibyśmy podtrzymać bardzo dobrą frekwencję, jaką mieliśmy w ubiegłym roku. Razem z zespołem z Gdańska, byliśmy liderami, jeżeli chodzi o ten aspekt. Mam nadzieję, że teraz będzie tak samo. Wykonujemy także kolejne kroki do przodu, jeśli chodzi o organizację meczów – m.in. przez większy asortyment sklepu kibica.”

A na co stać kortowską drużynę w sezonie 2024/2025?

Naszym celem będzie awans do najlepszej ósemki. Taki mamy cel od kilku lat. Myślę, że jeżeli będą nas omijały kontuzje, to ta drużyna ma potencjał, aby walczyć w każdym meczu z najlepszymi.  Młodzi zawodnicy oraz kilku doświadczonych siatkarzy sprawia, że od kilku lat nasza drużyna awansuje do najlepszej ósemki. Nieco pechowo było w ostatnich latach, bo gdyby nie urazy, to być może uplasowalibyśmy się wyżej. Mam nadzieję, że drużyna będzie walczyła w każdym meczu i pokaże się z jak najlepszej strony.”

Nowy trener akademików Juan Manuel Barrial, podkreślał, że drużynę stać na grę w fazie play-off.

Oczywiście będziemy chcieli dostać się do najlepszej ósemki PlusLigi. Ale jest więcej zespołów, które mają taki sam cel. Wierzymy jednak mocno w siłę naszej drużyny.  Z drugiej strony, zwracamy uwagę również na nasze zdrowie, ponieważ wiemy, co działo się rok temu. Jeśli chodzi o drużynę, to chciałbym obiecać wszystkim, że będziemy walczyć jak lwy od pierwszego do ostatniego meczu w tym sezonie! Naszą mocną stroną jest zagrywka. Mamy bardzo dobrą mieszankę doświadczonych i młodych siatkarzy. Jesteśmy też świadomi tego, że PlusLiga będzie najsilniejsza w historii. Trzy z szesnastu drużyn spadną z ligi. Ale będziemy walczyć o każdą piłkę w każdym meczu – w domu i na wyjeździe. I chcielibyśmy, aby Hala Urania zawsze była pełna, ponieważ wsparcie kibiców będzie dla nas niezwykle ważne.”

 

 

Z dziennikarzami w środę spotkał się także nowy kapitan Indykpolu – Jan Hadrava. Czeski atakujący wrócił do Olsztyna po czterech latach. I nie ukrywa radości z tego powodu.

Nasza drużyna ma duży potencjał, ale trzeba też dużo trenować. Oczywiście wiemy, że czasami musimy zmierzyć się z pewnymi kłopotami. Dlatego musimy ich unikać i starać się, aby grać równo przez cały sezon. Tworzymy zgrany kolektyw i chciałbym, aby każdy z nas, przez cały sezon był gotowy pomagać drużynie!”

Przypomnijmy, że Indykpol AZS Olsztyn w Hali Urania w niedzielę o 17:30 zmierzy się ze Skrą Bełchatów. Spotkanie obejrzy komplet publiczności!

Otwarte treningi futbolu ameryńskiego

Chcesz dołączyć do drużyny futbolu amerykańskiego AZS UWM Olsztyn Lakers? A może po prostu masz ochotę lepiej poznać tę dyscyplinę sportu i sprawdzić czy to coś dla Ciebie?  Jeziorowcy w każdą niedzielę września o 18:00 zapraszają do udziału w otwartych treningach.

 

Niepotrzebny jest sprzęt ani doświadczenie. Wystarczą obuwie sportowe i strój dostosowany do warunków pogodowych.

„Nie trzeba ze sobą mieć nic więcej! Jeżeli ktoś zastanawia się, czy musi coś wiedzieć o futbolu amerykańskim… odpowiadam: nie! Wszystkiego Was nauczymy. Mamy treningi teoretyczne i praktyczne. Jeżeli ktoś tylko będzie chciał chłonąć tę wiedzę, gwarantuję, że dostarczymy mu jej tyle, że spokojnie będzie mógł przygotować się do sezonu. Nowym zawodnikom oferujemy też klubowy sprzęt” – mówi Krzysztof Mrówka.

A swoje miejsce w drużynie znajdzie każdy, kto chce rozwijać się sportowo.

„Potrzebujemy zawodników szybkich i zwinnych, ale też dużych i postawnych, którzy będą chronić naszego rozgrywającego. Więc bez względu na to, czy ktoś waży 60 czy 160 kilogramów – zapraszamy do naszej drużyny. Fajnie by było, gdyby pojawiali się zawodnicy z jakimś doświadczeniem. Ale odnajdą się tu wszyscy, którzy po prostu mieli coś wspólnego ze sportem. Nieważne z jaką dyscypliną.”

Otwarte treningi odbywają się w każdą niedzielę września o 18:00 na boisku przy SP 18 (ul. Żytnia 71).

Stanisław Zduńczyk i Kacper Kozłowski w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu

Do Alei Sław Olsztyńskiego Sportu na plaży nad Jeziorem Ukiel dołączyło kolejnych dwóch byłych reprezentantów klubu AZS Olsztyn: Stanisław Zduńczyk i Kacper Kozłowski. Fundacja Olsztyński Laur Sportowy wyróżniła w ten sposób także Aleksandra Grzegorzewskiego, Andrzeja Dobrowolskiego i Jana Lisowskiego.

Stanisław Zduńczyk to pierwszy siatkarz AZS-u Olsztyn, który został powołany do reprezentacji Polski. Z kadrą wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy (1967). Był także na mistrzostwach świata (1970) i igrzyskach olimpijskich w Meksyku (1968). Z kortowską drużyną awansował do najwyższej klasy rozrywkowej. Jej barw bronił w latach 1957-1974 i zdobył tytuł mistrza Polski (1973), wicemistrza Polski (1972, 1974), brązowy medal (1971) i dwukrotnie Puchar Polski (1971, 1972).

W reprezentacji kraju rozegrał aż 140 spotkań (w latach 1961-1971).

„Pierwszy mecz  w reprezentacji Polski rozegrałem jako dziewiętnastolatek! To było spotkanie z Turcją w Toruniu. Byłem żółtodziobem. Zobaczyłem wtedy na sali Rutkowskiego, Sierszulskiego, Tomaszewskiego. Dla mnie to byli ludzie z wyższej sfery”

– wspomina były zawodnik kortowskiego klubu, a także absolwent Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie.

„Po naszym drugim awansie do I ligi, zajęliśmy piąte miejsce. Później było czwarte, trzecie, drugie i… największe emocje w 1972 roku. Ostatni mecz graliśmy z Resovią. Musieli wygrać dwa sety, żeby zostać mistrzami. A my nie byliśmy jeszcze odporni na stres. I odebrali nam te dwa pierwsze sety. Mecz wygraliśmy później 3-2, ale oni cieszyli się z mistrzostwa. Przyrzekliśmy sobie wtedy, że nie pozwolimy na to w kolejnych rozgrywkach, żeby ostatni mecz decydował o mistrzostwie. I… zostawiliśmy Resovię daleko z tyłu zdobywając w 1973 roku tytuł.”

 

 

Swoją tablicę w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu od soboty ma także Kacper Kozłowski – lekkoatleta, medalista mistrzostw świata i Europy ze sztafetą 4×400 metrów, uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie, Londynie i Rio. Były reprezentant klubu AZS UWM Olsztynie nie krył wzruszenia i dumy.

„Jestem strasznie wzruszony. Jest to niesamowite przeżycie dla każdego sportowca. Do tej pory buzują we mnie emocje”

A czym zajmuje się dziś trzykrotny olimpijczyk?

„Jestem żołnierzem 9. Olsztyńskiego Batalionu Dowodzenia. Poza służbą staram się ukierunkować dzieci na sport i przekazać im najważniejsze dobra związane z codzienną ciężką pracą.”

Uroczystość w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu zorganizowano już po raz czwarty. Swoje tablice pamiątkowe mają tam m.in.: Krzysztof Hołowczyc, Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Lubiejewski czy Adam Seroczyński.

 

Źródło: Radio UWM FM

Konrad Bukowiecki podsumował sezon

„Nie był to wymarzony sezon. Czuję dużą ulgę. Pojechałem na swoje trzecie igrzyska i wydaje mi się, że biorąc pod uwagę to, co się ze mną działo, to jest naprawdę dużo. Oczywiście zawsze może być lepiej” – mówił po swoim ostatnim tegorocznym starcie Konrad Bukowiecki. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn zajął drugie miejsce w konkursie pchnięcia kulą podczas IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego.

 

 

Kilka urazów, walka z czasem, by zbudować formę przed najważniejszą imprezą ostatnich lat i w końcu wywalczenie kwalifikacji na trzecie w karierze igrzyska olimpijskie. Ostatnie miesiące były dla Konrada Bukowieckiego trudne. Zrealizował jednak swój cel minimum. I choć w Paryżu nie awansował do finału konkursu pchnięcia kulą, podkreśla, że czuje dumę, że ponownie mógł reprezentować nasz kraj na IO.

„To był sezon okupiony dużym bólem, cierpieniem i wyniszczeniem – powiedziałbym, że bardziej psychicznym niż fizycznym. Bo przez kontuzje nie jestem jakoś zmęczony fizycznie. Teraz jest czas na to, żeby odpocząć, zresetować się, wyleczyć i  – mam nadzieję – w końcu przystąpić do okresu przygotowawczego w pełni zdrowym” – mówi zawodnik.

Po olimpijskim starcie wylała się niego fala hejtu. Na nieuzasadnioną reakcję wielu internatów reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn odpowiedział w sieci. A teraz pytany o tę sprawę, mówi, że…

„Nigdy nie powiedziałem, że jestem zadowolony ze swojego startu na igrzyskach. Zupełnie tak nie było. Oceniajmy wynik i miejsce zajęte w konkursie, które nie było dobre. Ja powiedziałem, że jestem dumny z tego, że po raz trzeci byłem olimpijczykiem. Jestem dumny, że tam byłem i wystartowałem. Polecam artykuł Sebastiana Warzechy z Weszło na mój temat. Fajnie, rzeczowo napisany – z nutą krytyki, ale też zwracający uwagę na to, co tak naprawdę się wydarzyło. A czytałem komentarze typu: „Jesteś beznadziejny i idź się zabij najlepiej!”. To nie jest miłe. Nie da się też tego nie czytać. To po prostu do mnie napływa z każdej strony. Przez lata mojej kariery trochę się uodporniłem na to. Ale jeżeli trafiłoby to na kogoś innego, kto nie ma tak mocnej psychy, no to nie wiem, czy nie skończyłoby się to czymś złym… To nie powinno mieć miejsca!

Ostatnim tegorocznym startem Konrada Bukowieckiego był konkurs pchnięcia kulą podczas IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego. Zajął w nim drugie miejsce z wynikiem 19 metrów i 75 centymetrów. Na stadionie w Kortowie wygrał Amerykanin Roger Steen  (21,08 metra) a trzeci był Michał Haratyk (19,31 m).

„Trochę się cieszę, że ten sezon się kończy. I kończę go na swoim stadionie. Ale z drugiej strony widzę, że te wyniki moje są teraz lepsze. Podejrzewam, że gdybym jeszcze z miesiąc potrenował, może jakiś season best by wpadł. Nie ma to jednak sensu. Jestem umówiony na kontrolę lekarską. Już u trzeciego lekarza będę konsultował to, co się ze mną dzieje i będziemy podejmować decyzje. Wciąż czuję jakiś dyskomfort. A nie chcę pchać po 20 metrów tylko po 22. A do tego trzeba być w pełni zdrowym. Ufam lekarzom.”

Rozmowę z Konradem Bukowieckim znajdziecie na stronie Radia UWM FM.

Za nami IV Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego

To było prawdziwe święto królowej sportu w Kortowie! IV Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego obfitował w rekordowe wyniki. A ten najcenniejszy – bo najlepszy w historii Polski – w biegu na 150 metrów zanotowała trzykrotna medalistka olimpijska Natalia Kaczmarek. Na wielkie oklaski zasługują też kibice, którzy licznie zgromadzili się na trybunach stadionu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

 

A jak poradzili sobie reprezentanci klubu AZS UWM Olsztyn?

Drugie miejsce w konkursie pchnięcia kulą zajął Konrad Bukowiecki (19,75 m). Wygrał Amerykanin Roger Steen (21 metrów i 8 centymetrów). Na podium stanął także Michał Haratyk (19,31 m). Karol Zalewski był natomiast najszybszy w biegu na 300 metrów (z czasem 32,69 sekundy), wyprzedzając Brazylijczyka Douglasa Hernandesa Mendesa oraz Belga Maartena Heylena.

Dla nas przede wszystkim najważniejsza jest pamięć o naszym trenerze Zbigniewie Ludwichowskim. Fajnie, że ta impreza się tak bardzo rozwija. Trybuny są wypełnione przez kibiców. Czuć tę znakomitą atmosferę!

– mówił po starcie.

Anastazja Kuś zajęła czwarte miejsce w biegu na 200 metrów (z czasem: 23,99 sekundy). W rozmowie z dziennikarzami podkreślała, jak ważną rolę w jej sportowej drodze odegrał trener Zbigniew Ludwichowski.

Dzięki niemu zaczęłam trenować lekkoatletykę! Pokazał mi piękno tego sportu. Od tamtego momentu pokochałam bieganie. Więc zawdzięczam mu całą karierę! Cieszę się, że tyle osób przyszło tu, żeby uczcić  trenera. Pamiętamy o nim cały czas” – mówiła młoda biegaczka klubu AZS UWM Olsztyn.

W imprezie KS AZS UWM Olsztyn reprezentowały także: Aleksandra Lis i Aleksandra Wojeńska (w biegach na 100 i 150 metrów). Pełne wyniki znajdziecie TU.

 

 

Polecamy także relację z IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego na stronie Radia UWM FM.

Scroll to top