Indykpol AZS Olsztyn wygrał z Treflem Gdańsk i kończy sezon na dziewiątym miejscu w PlusLidze

Indykpol AZS Olsztyn pokonał na wyjeździe 3:0 (25:22, 25:21, 25:16) drużynę Trefla Gdańsk i kończy sezon 2024/2025 na dziewiątej pozycji w tabeli PlusLigi. Dzięki zwycięstwu w Ergo Arenie akademicy po ostatniej kolejce wyprzedzili Ślepsk Malow Suwałki. Ich bilans to: 12 wygranych i 18 porażek.

 

 

W kadrze meczowej na ostatnie spotkanie sezonu zabrakło Mateusza Janikowskiego. Do Gdańska pojechał natomiast Moritz Karlitzek, ale niemiecki przyjmujący przez ostatnie dni nie trenował z drużyną. Nie pojawił się więc w wyjściowym składzie. Zagrali natomiast: Kuba Hawryluk, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti. A na trybunach „Zieloną Armię” wspierało ponad 250 kibiców.

Pierwsze dwie partie miały podobny przebieg. Na początku utrzymywała się minimalna przewaga gospodarzy. Ale mniej więcej w połowie seta do głosu dochodzili siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Bardzo dobrze w ataku grał Hadrava. Skuteczni pod siatką byli także: Jakubiszak, Szerszeń i Armoa. Akademicy wygrali 25:22 i 25:21.

W trzecim secie dominowali już od początku do końca. Z dobrej strony pokazał się Paweł Cieślik, który zmienił w składzie Dawida Siwczyka. Przewaga akademików systematycznie rosła. Było 7:3, 15:9 i 22:14. Akademicy wygrali 25:16 a całe spotkanie 3:0. Statuetkę MVP otrzymał… Jakub Jarosz. Dla byłego reprezentanta Polski był to ostatni mecz w karierze. Nagroda miała więc wymiar symboliczny.

Najskuteczniejsi na parkiecie byli natomiast: Jan Hadrava (15 punktów) i Szymon Jakubiszak (14).

 

 

Czasami zdarzały się trudne momenty, ale myślę, że nie było „falowania”, jak w poprzednich meczach. Utrzymywaliśmy przez cały czas ten sam poziom. Może mogliśmy trochę lepiej bronić, ale ogólnie uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Cieszymy się, że udało nam się w taki sposób pożegnać z tym sezonem — z kibicami, ze wszystkimi, a także z zawodnikami w drużynie, którzy od nas odchodzą. Cieszę się z tego zwycięstwa. Zawsze najlepiej jest zakończyć sezon wygraną. I to nam się udało”

– powiedział po meczu Jan Hadrava.

Ciężko nam się wchodziło w ten mecz. Ale po drugim secie mieliśmy już swobodną przewagę. Utrzymaliśmy poziom do końca. Bardzo dobrze zagrali: Szymon Jakubiszak, Eemi Tervaportti i Janek Hadrava. Ogólnie jako drużyna wyglądaliśmy dobrze. Cieszę się, że mogłem w taki sposób zakończyć moją przygodę z klubem”

– podsumował Nicolas Szerszeń. Mecz w Gdańsku był także ostatnim jaki w barwach Indykpolu AZS Olsztyn rozegrał Szymon Jakubiszak.

Chcieliśmy na pewno dobrze zakończyć ten sezon. Udało nam się wygrać, więc jestem zadowolony. Przygotowaliśmy się głownie pod Jakuba Jarosza. Taktyka nie była mocno skomplikowana. Próbowaliśmy nie popełniać zbyt wielu błędów i to się opłaciło. Takiego szalonego sezonu nie miałem do tej pory, więc będę go pamiętał do końca życia”

– mówił środkowy akademików.

 

 

Dla akademików sezon 2024/2025 już się zakończył. W fazie play-off zagrają natomiast: Jastrzębski Węgiel, PGE Projekt Warszawa, Aluron CMC Warta Zawiercie, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Bogdanka LUK Lublin, Asseco Resovia Rzeszów, PGE GiEK SKRA Bełchatów i Steam Hemarpol Norwid Częstochowa.

Siatkarze z UWM rozbici przez lidera II ligi. W ostatnim meczu sezonu zagrają o utrzymanie

Siatkarze AZS-u UWM Olsztyn przegrali w hali w Kortowie 0:3 (13:25, 19:25, 17:25) z UKS-em Spartą Grodzisk Mazowiecki i spadli na dziesiąte miejsce w tabeli swojej grupy II ligi siatkarzy. To pozycja oznaczająca… degradację. Akademicy mogą jednak jeszcze jej uniknąć. W ostatnim meczu sezonu 2024/2025 (w sobotę o 18:00) zmierzą się na wyjeździe z Enea KKS-em Kozienice. Muszą wygrać za trzy punkty!

 

Foto: Kacper Kirklewski

Problemy drużyny prowadzonej przez Pawła Borkowskiego zaczęły się na początku tego roku. Pierwszą część sezonu zakończyła ona bowiem na bezpiecznym miejscu w tabeli. Seria kolejnych porażek sprawiła jednak, że zamiast marzyć o grze w play-offach, musiała skupić się na walce o utrzymanie. I ta walka potrwa niestety do ostatniej kolejki.

W sobotę w Kortowie zdecydowanym faworytem był zespół z Grodziska Mazowieckiego. Sparta dzięki wygranej zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli grupy 2. A na parkiecie dominowała od pierwszych minut. Szczególnie w otwierającym spotkanie secie… zdemolowała rywala. Wystarczy spojrzeć na wynik – 25:13. W kolejnych przewaga gości nie była już tak duża. Ale i tak wygrali pewnie – 25:19 i 25:17.

Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Przyjechał do nas lider i zagrał szczególnie bardzo dobrze i skutecznie na zagrywce. Trochę nas… rozstrzelali. Nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł, odrzucili nas od siatki i to zaważyło na wyniku. Mecz z Kozienicami będzie dla nas meczem o wszystko. Musimy pokazać sto procent zaangażowania i wyjechać z tamtego terenu ze zwycięstwem za trzy punkty!

– mówi trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

 

AZS UWM Olsztyn – UKS Sparta Grodzisk Mazowiecki 0:3 (13:25, 19:25, 17:25)

AZS: Maciej Kwiatkowski, Kacper Sienkewicz, Dawid Deptuła, Ostap Kondyukh, Kuba Petryna, Szymon Patecki, Wiktor Jezierski oraz: Rafał Maluchnik, Maciej Moszczyński, Jakub Mądry, Maciej Wądołowski, Paweł Borkowski, Tomasz Narkun, Oliwier Kubacki.

Indykpol AZS Olsztyn wygrywa w Gorzowie

Indykpol AZS Olsztyn pokonał na wyjeździe 3:1 (21:25, 25:23, 25:19, 25:18) Cuprum Stilon Gorzów i awansował na dziesiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy swoje przedostatnie spotkanie w tym sezonie rozpoczęli źle. Ale w porę się przebudzili i zapisali na swoim koncie trzy punkty.

 

 

Gdy dwa tygodnie temu stało się jasne, że olsztynianie stracili szansę na grę w fazie play-off PlusLigi, trener Daniel Pliński zapowiedział, że ostatnie spotkania obecnego sezonu będą dla niego okazją do sprawdzenia zarówno zawodników, jak i różnych zachowań na parkiecie. W pierwszym secie piątkowego meczu akademicy test oblali. Rozpoczęli go w składzie: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti. Od początku przewagę mieli gospodarze. Ich akcje zazwyczaj skutecznie wykańczali: Brazylijczyk Chizoba Neves oraz Estończyk Robert Täht. Dystans między obiema ekipami zwiększył się przy stanie 20:15. Stilon wygrał ostatecznie 25:21.

Na drugiego seta Indykpol wyszedł już w zmienionym składzie. Po przewie spowodowanej kontuzją na plusligowy parkiet wrócił Moritz Karlitzek. I trzeba powiedzieć, że był to powrót nie tylko wyczekiwany przez kibiców, ale i udany. Manuel Armoa prezentował się w Gorzowie bardzo źle. Gdy zastąpił go niemiecki przyjmujący, gra gości znacząco się poprawiła. Poprawił się także nieskuteczny na początku meczu Nicolas Szerszeń. To on i Jan Hadrava byli liderami swojego zespołu (jak przystało na kapitana i wicekapitana). Olsztyńska drużyna dobrze grała blokiem, potrafiła także zaskoczyć rywali zagrywką. Pochwalić należy również dwójkę środkowych – Siwczyka i Jakubiszaka.

Drugi set był najbardziej wyrównany. Akademicy wygrali go minimalnie – 25:23. W kolejnym (choć na początku przegrywali 2:6) byli już zdecydowanie lepsi od rywali. Pokazuje to wynik – 25:19 – ale też swoboda, którą w końcu było czuć i widać w ich grze. Ostatnią partię kontrolowali od początku do końca. Zwyciężając 25:18, a w całym meczu 3:1, dali kibicom odrobinę radości po zawodzie, którym jest jednak brak awansu do fazy play-off.

Statuetkę MVP otrzymał Jan Hadrava. Czeski atakujący był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. Zdobył 26 punktów.

 

 

Pierwszy set nie był zły w naszym wykonaniu. Nie skończyliśmy kilku ataków i to zadecydowało o przegranej 21:25. Ale cieszymy się z trzech punktów i pozytywnego zakończenia tego spotkania. Cieszę się też, że wrócił Moritz i że jest gotowy, by pomóc nam także zakończyć dobrze sezon”

– podsumował piątkowe spotkanie Jan Hadrava.

Było to ciężkie spotkanie. Każdy z nas czuje już ten sezon „w nogach”. Mimo, że nie mamy play-off’ów, to pokazaliśmy dziś charakter. Zagraliśmy dla kibiców, którzy przejechali za nami całą Polskę. Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa”

– powiedział po meczu Kuba Hawryluk.

 

Ostatnie spotkanie sezonu 2024/2025 siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn rozegrają w niedzielę 23 marca. Stawką wyjazdowego meczu w Ergo Arenie z Treflem Gdańsk będzie dziesiąta pozycja w tabeli. Zapraszamy na transmisję na antenie Radia UWM FM od 14:45.

AZS UWM Olsztyn do końca sezonu będzie walczył o utrzymanie w II lidze siatkarzy

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu 2024/2025 AZS UWM Olsztyn wciąż nie jest pewny utrzymania w siatkarskiej II lidze. Sytuację akademików skomplikowała wyjazdowa porażka 0:3 (23:25, 14:25, 22:25) z SwK KARTPOL Kobyłka. Kolejne spotkanie rozegrają 22 marca. W hali w Kortowie zmierzą się z liderem swojej grupy – Spartą Grodzisk Mazowiecki.

 

 

Dla gospodarzy środowego meczu zwycięstwo oznaczało zapewnienie sobie prawa do gry w fazie play-off i walki o awans do I ligi. Dla olsztyńskiej drużyny porażka to niestety możliwość znalezienia się za moment w gronie klubów zagrożonych spadkiem. Wydaje się, że decydujący był pierwszy set tego spotkania. AZS przegrywał w końcówce już pięcioma punktami – 17:22. Jednak zdołał wyrównać przy stanie 23:23. Niestety dwie kolejne wymiany wygrali zawodnicy z Kobyłki i było 25:23.

Kolejna partia to już ich zdecydowana dominacja na parkiecie. Wynik mówi sam za siebie – 25:14. Trzeci set ponownie był wyrównany. Do stanu 21:21 żadnej z ekip nie udało się odskoczyć na więcej niż dwa punkty! Ale ostatnie słowo znów należało do rywali akademików. Wygrali 25:22 a całe spotkanie 3:0.

Od długiego czasu nie graliśmy na wyjeździe i ciężko było nam wejść w ten mecz. W pierwszym secie trochę szwankowało nam przyjęcie. Drugi – w ogóle nam nie wyszedł… A w trzecim – mimo, że była szansa, żeby coś jeszcze ugrać, ilość zepsutych zagrywek nie pozwoliła nam wywieźć stamtąd żadnego punktu”

– podsumował trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

SwK KARTPOL Kobyłka – AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:23, 25:14, 25:22)

AZS: Wiktor Jezierski, Rafał Maluchnik, Kacper Sienkiewicz, Ostap Kondyukh, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki oraz: Jakub Mądry, Maciej Kwiatkowski, Maciej Moszczyński, Jakub Sienkiewicz, Paweł Borkowski, Tomasz Narkun.

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra w sobotę 22 marca. W hali w Kortowie o 17:00 zmierzy się z liderem swojej grupy II ligi – Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sezon akademicy zakończą tydzień później wyjazdowym meczem z Enea KKS-em Kozienice.

W Lublinie nadzieja na play-offy ginie…

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (23:25, 21:25, 12:25) z Bogdanką LUK Lublin i na dwie kolejki przed zakończeniem zasadniczej części sezonu 2024/2025 w PlusLidze zajmuje jedenaste miejsce w tabeli. Ta porażka oznacza, że akademicy stracili już nawet matematyczne szanse na awans do fazy play-off.

 

 

Trener Daniel Pliński musiał radzić sobie w sobotę bez Nicolasa Szerszenia i Mateusza Janikowskiego. Obaj przyjmujący nie mogli zagrać z powodu drobnych urazów. Z drużyną do Lublina pojechał Moritz Karlitzek, ale także nie pojawił się na parkiecie. Dlatego do kadry meczowej jako przyjmujący a nie libero zgłoszony został Kuba Hawryluk. Ale spotkanie rozpoczął w kwadracie dla rezerwowych. W wyjściowym składzie zagrali natomiast: Jakub Ciunajtis, Kamil Szymendera, Manuel Armoa, Szymon Jakubiszak, Paweł Cieślik, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti.

Przyznać trzeba jednak, że Bogdanka była „do ugryzienia”. Indykpol w pierwszych dwóch setach potrafił wypracować sobie trzy- a nawet czteropunktową przewagę. Dobrze funkcjonowała zagrywka. Asy serwisowe zapisali na swoim koncie: Armoa, Cieślik i Hadrava. Akademicy nieźle wyglądali także w przyjęciu. Ale w obu partiach to gospodarze przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wygrali 25:23 i 25:21. Ich liderami w ataku byli: Wilfredo Leon, Aleks Grozdanov i Kevin Sasak. Dwaj ostatni świetnie prezentowali się także w bloku.

Dwa przegrane – choć wyrównane – sety kompletnie rozbiły kortowski zespół. W trzeciej partii olsztynianie byli tylko tłem dla przeciwników. Wynik mówi sam za siebie – 25:12… Statuetkę MVP otrzymał Aleks Grozdanov. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 14 punktów (w tym aż 5 blokiem).

 

 

W pierwszych dwóch setach mieliśmy okazję, by dogonić rywali. Ale niestety jej nie wykorzystaliśmy. Cieszyłem się przed meczem, że mogłem być na boisku. Pół sezonu czekałem na to za bandami. Czeka mnie jeszcze dużo nauki…”

– mówił po spotkaniu Kamil Szymendera. Dla przyjmującego mecz w Lublinie był… pierwszym w tym sezonie w wyjściowym składzie.

Mamy sporo problemów ze zdrowiem. Podoba mi się, że zespół wyszedł na parkiet z dużą wiarą. Mogliśmy prowadzić po dwóch setach 2:0, ale przegrywaliśmy 0:2. Graliśmy na wysokiej piłce, utrzymaliśmy zagrywkę Leona. Walczyliśmy do samego końca. Zabrakło nam troszkę umiejętności, ale jestem dumny z zespołu, że pokazał na boisku to, co mógł. Motywacji nam na pewno nie zabraknie na dwa ostatnie mecze i zrobimy wszystko, żeby je wygrać”

– zapewniał trener akademików Daniel Pliński.

Pierwsze dwa sety według mnie zagraliśmy bardzo dobrze. Przyjmowaliśmy zagrywkę rywali, która była bardzo mocna. Byliśmy bardzo zmotywowani, z chęcią pokonania rywala. Niestety w trzecim secie zabrakło mocy i przegraliśmy”

– powiedział po meczu Paweł Cieślik.

 

 

W tym sezonie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już zatem tylko dwa spotkania. W najbliższy piątek 14 marca o 17:30 na wyjeździe zmierzy się z Cuprum Stilonem Gorzów. Natomiast w niedzielę 23 marca akademików czeka mecz w Ergo Arenie z Treflem Gdańsk.

Szansa na play-offy już tylko matematyczna

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (27:29, 17:25, 25:14, 24:26) z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa i na trzy kolejki przed zakończeniem zasadniczej części sezonu 2024/2025 zajmuje jedenaste miejsce w tabeli PlusLigi. Do pozycji gwarantującej awans do fazy play-off akademicy tracą już sześć punktów…

 

 

Jeszcze przed początkiem poniedziałkowego spotkania kibiców ucieszyła zapewne informacja o powrocie do meczowej czternastki Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący rozgrzewał się z kolegami, ale Daniel Pliński nie zmienił nic w wyjściowym składzie akademików. Od pierwszych minut niezwykle ważne domowe starcie z drużyną z Częstochowy rozpoczęli: Eemi Tervaportti, Jan Hadrava, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń i Kuba Hawryluk.

Pierwsza partia była bardzo wyrównana. W końcówce zarysowała się delikatna przewaga gości. Prowadzili 18:16, 23:20 i 24:22. Ich akcje kończyli zazwyczaj Patrik Indra i Milad Ebadipour. Natomiast w barwach gospodarzy wyróżniał się Jan Hadrava (długo utrzymywał stuprocentową skuteczność). Fatalnie prezentował się natomiast Nicolas Szerszeń. Ale trener nie zdecydował się zdjąć go z parkietu. Dwukrotnie błysnął Manuel Armoa (raz popisał się asem serwisowym, a raz efektownym atakiem). Akademicy wyrównali przy stanie 24:24. Dwukrotnie mieli nawet w górze piłkę setową (26:25, 27:26), ale ostatecznie przegrali 27:29.

Częstochowianie kontynuowali dobrą grę także po przerwie. Przerwie dłuższej niż zazwyczaj, bo przed drugą partią klub ogłosił przedłużenie na kolejny sezon umowy ze swoim sponsorem tytularnym – firmą Indykpol S.A. Ale na tym koniec dobrych wiadomości. Zawodnicy kortowskiej drużyny dali się zdominować rywalom. Ci zbudowali sobie dość szybko trzypunktowe prowadzenie (14:11), a później zwiększyli przewagę (17:13, 19:14). Wygrali jeszcze bardziej efektownie – 25:17 a seta asem serwisowym zakończył Milad Ebadipour.

Kolejna partia należała jednak do gospodarzy. Pochwalić należy dwójkę środkowych. Szymon Jakubiszak i Dawid Siwczyk nie mylili się pod siatką. Znów błyszczał Armoa, a po słabym drugim secie na wysoki poziom skuteczności wrócił Hadrava. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Indykpol rozpoczął od prowadzenia 4:1, a później tylko zwiększał dystans. Było 11:6, 17:8 i 21:11. Wygrał 25:14.

To jednak wszystko na co było stać ich w poniedziałek. Czwarty set wprawdzie przez dłuższy czas był wyrównany. Ale od jego połowy znów do głosu doszli siatkarze Norwida. Bohaterem meczu był Patrick Indra. Wspierany przez Milada Ebadipoura pewnie kończył kolejne akcje gości. Olsztynianie momentami niwelowali straty. Po asie serwisowym Nicolasa Szerszenia wyrównali – było 18:18. Prowadzili nawet 20:19, 21:20 i 22:21, ale w końcówce znów skuteczniejsi okazali się zawodnicy trenera Cezara Douglasa Silvy. Wygrali 26:24 a całe spotkanie 3:1.

Statuetkę MVP otrzymał Patrik Indra. Czeski atakujący zdobył 24 punkty. Dwa oczka mniej zapisał na swoim koncie jego rodak – kapitan Indykpolu AZS Olsztyn, Jan Hadrava.

 

 

Nasz zespół walczył, grał na dobrym poziomie. Pierwszy i czwarty set mógł też być dla nas i my byśmy cieszyli się ze zwycięstwa. Oczywiście, zabrakło trochę dokładności (przede wszystkim w pierwszym secie), odwagi – kto ma wystawić piłkę sytuacyjną, piłkę setową dla nas. To jest od samego początku bolączka naszego zespołu. Częstochowa to zespół, który nie wymięka. Nasza sytuacja teraz jest bardzo trudna. Ale nie robię też z tego wielkiej tragedii. Zdajemy sobie sprawę, co nas czeka. Ale nie składamy broni. Walczymy dalej. Po tej porażce jednak te szanse na pewno się zmniejszyły”

– podsumował trener akademików, Daniel Pliński.

W pierwszych dwóch setach mieliśmy trudności ze znalezieniem sposobu na grę przeciwników. Grali skutecznie w ataku i przyjęciu, podczas gdy my popełnialiśmy zbyt wiele błędów, zwłaszcza w zagrywce. W trzecim secie od początku zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Było widać, że drużyna z Częstochowy nieco odpuściła, co pozwoliło nam utrzymać przewagę i pewnie wygrać tę partię. W czwartym secie pojawiło się trochę nerwowości. Wydaje mi się, że rywale lepiej to wytrzymali, a nam zabrakło precyzji w prostych sytuacjach, w których powinniśmy byli zachować większą dokładność”

– powiedział po meczu Szymon Jakubiszak.

Jest mi bardzo przykro, bo chciałem jeszcze walczyć o te play-offy. Wiedziałem, że ten mecz jest bardzo ważny pod tym kątem. No i cóż mogę powiedzieć? Mogę jedynie przeprosić wszystkich kibiców, którzy na nas liczyli. Ja starałem się, jak mogłem. Dawałem z siebie sto procent w każdym meczu, w którym otrzymałem możliwość grania i w przyszłości oczywiście się to nie zmieni! Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie lepszy i będziemy walczyć o coś więcej”

– zadeklarował Dawid Siwczyk.

To było ciężkie spotkanie. Walczyliśmy, ale Częstochowa była dzisiaj lepsza. Robiliśmy głupie błędy. W pierwszym secie zaważyła jedna piłka. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Będziemy na pewno jeszcze walczyć. Ten sezon był bardzo ciężki. Mieliśmy czterech trenerów. A każdy trener to inne zasady. Jest dużo nowych rzeczy i nie wygląda to tak, jak powinno”

– mówił po meczu Kuba Hawryluk.

Przegraliśmy pięć spotkań z rzędu. Wiedzieliśmy, że ten mecz jest „za sześć punktów” i będziemy musieli te punkty wyszarpać. Zespół z Olsztyna też potrafi grać w siatkówkę i pokazał to w tym sezonie niejednokrotnie. Dziś to nie była najpiękniejsza siatkówka, jaką graliśmy w tym sezonie. Ale wygrywamy i tylko to ma znaczenie.

– podsumował Bartłomiej Lipiński z Norwida Częstochowa.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w sobotę 8 marca. O 20:30 na wyjeździe zmierzy się z Bogdanką LUK Lublin.

 

Szalony mecz akademików w siatkarskiej II lidze

To był mecz w którym sprawdziło się słynne siatkarskie porzekadło mówiące o tym, że kto prowadząc 2:0 nie wygra 3:0, z reguły przegrywa 2:3. AZS UWM Olsztyn w spotkaniu o tzw. „sześć punktów” w II lidze pokonał we własnej hali 3:2 (19:25, 22:25, 29:27, 25:20, 15:12) KS Metro Warszawa i awansował na siódme miejsce w tabeli grupy 2. Wciąż nie jest jednak jeszcze pewny utrzymania.

 

 

Na trybunach hali sportowej w Kortowie 1 marca pojawiło się sporo kibiców. I trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to chęć wsparcia akademików w ważnym spotkaniu, czy może zobaczenia w akcji Zbigniewa Bartmana, była dla nich głównym czynnikiem motywującym. Były reprezentant Polski wznowił niedawno karierę, by pomóc klubowi, w którym się wychował w walce o utrzymanie w II lidze. Taka właśnie była stawka tego meczu. Porażka AZS-u oznaczałaby, że drużyna prowadzona przez Pawła Borkowskiego znalazłaby się w strefie spadkowej.

Olsztynianie w pierwszych dwóch partiach nie byli w stanie przeciwstawić się dobrej grze gości. Rywale wygrali je dość pewnie – 25:19 i 25:22. Także w trzeciej byli blisko zwycięstwa. Mieli nawet w górze dwie piłki meczowe, ale ich nie wykorzystali. Górą był tym razem AZS UWM Olsztyn (29:27). I to zwycięstwo zawodnikom z Kortowa dodało skrzydeł. Odwrócili losy spotkania. Doprowadzili do tie-breaka dzięki dobrej postawie w czwartym secie (25:20). A w nim także byli górą. Wygrali 15:12 a cały mecz 3:2.

To był bardzo dobry mecz od samego początku. Choć przegraliśmy dwa pierwsze sety, nie było tak, że zagraliśmy źle. Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne jest to spotkanie i musimy grać do końca, nie poddawać się. Sprawdziło się stare siatkarskie porzekadło! Kibice na pewno mam pomogli. Chłopaki nie podłamali się i naprawdę miło było to oglądać. Wygrana dzisiaj nie zapewnia nam jeszcze bytu w II lidze. Musimy walczyć dalej!”

– mówił trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

AZS UWM Olsztyn – KS Metro Warszawa 3:2 (19:25, 22:25, 29:27, 25:20, 15:12)

AZS: Wiktor Jezierski, Maciej Kwiatkowski, Kacper Sienkiewicz, Ostap Kondyukh, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki oraz: Jakub Mądry, Rafał Maluchnik, Tomasz Narkun, Maciej Wądołowski.

MVP: Jakub Mądry

 

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra w środę 12 marca. O 19:30 na wyjeździe zmierzy się z SwK KARTPOL Kobyłka.

Akademicy rozbici w Kędzierzynie-Koźlu

W zaległym spotkaniu osiemnastej kolejki PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (16:25, 24:26, 15:25) z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i wciąż zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli. W żadnym z trzech setów akademikom nie udało zagrozić gospodarzom. Już w poniedziałek w Hali Urania drużyna prowadzona przez Daniela Plińskiego zmierzy się z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. To główny rywal kortowskiego zespołu w walce o miejsce czołowej ósemce.

 

 

Mimo porażki 1:3 z PGE Projektem Warszawa, trener Daniel Pliński nie zdecydował się na żadną zmianę w wyjściowym składzie swojego zespołu. Mecz w Hali Azoty rozpoczęli zatem: Eemi Tervaportti, Jan Hadrava, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń i Kuba Hawryluk. Kędzierzynianie od samego początku dominowali na parkiecie. Skutecznie grali Bartosz Kurek i Igor Grobelny. Dobrze prezentował się także Mateusz Poręba. I choć olsztynianie radzili sobie z zagrywką rywali, sami nie byli w stanie niczym im zagrozić. Zastrzeżeń nie można mieć jedynie do Jana Hadravy, który wywiązywał się ze swoich zadań na parkiecie. Choć pięćdziesięcioprocentowa skuteczność w ataku też nie powinna budzić podziwu. ZAKSA wygrała pierwszą partię bez większych problemów – 25:16.

W drugiej akademicy nie pozwolili gospodarzom odskoczyć na więcej niż cztery punkty. Set był wyrównany do stanu 7:7, ale później kędzierzynianie prowadzili 11:7, 15:11, 18:14 i 24:20. W końcówce jednak Indykpol wyrównał (24:24). Nie poszedł niestety za ciosem. Dwie kolejne wymiany wygrali gospodarze i cieszyli ze zwycięstwa w tej partii 26:24. Do skutecznie grających Kurka, Grobelnego i Poręby dołączył jeszcze Rafał Szymura.

Obraz gry niestety nie zmienił się także po krótkiej przerwie. Olsztyńska drużyna chyba straciła wiarę lub po prostu nie miała pomysłu na zatrzymanie dobrze dysponowanych zawodników ZAKSY. Nie pomogły też zmiany. Ani Paweł Cieślik, ani dwójka przyjmujących wprowadzanych przed Daniela Plińskiego (Mateusz Janikowski i Kamil Szymendera) nie byli w stanie zmienić obrazu gry. Indykpol przegrał także tego seta – 15:25 a całe spotkanie 0:3. Wciąż zatem traci trzy punkty do miejsca w tabeli, które gwarantowałoby mu awans do fazy play-off obecnego sezonu PlusLigi.

Statuetkę MVP otrzymał w czwartek Bartosz Kurek. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 15 punktów.

To był straszny mecz w naszym wykonaniu. Nasz przeciwnik był lepszy w każdym elemencie. Nic więcej nie można powiedzieć na temat tego spotkania. Pozostało nam tylko wrócić do Olsztyna i ciężko trenować przed kolejnym, bardzo ważnym meczem”

– podsumował krótko Manuel Armoa.

W pierwszym i trzecim secie ZAKSA pokazała o wiele lepszą siatkówkę. Nam brakowało jakości, odwagi i szczęścia. Generalnie przeciwnik grał lepiej i zasłużył na trzy punkty. My możemy tylko z tego meczu wyciągnąć wnioski. Źle zaczęliśmy to spotkanie. Udało nam się wrócić w drugim secie i gdybyśmy pokazali w nim więcej jakości, może byśmy go wygrali”

– ocenił Jan Hadrava. Czeski atakujący zdobył w czwartek 15 punktów i był – obok Bartosza Kurka – najskuteczniejszym zawodnikiem meczu.

 

 

Kolejne – niezwykle ważne w kontekście walki o awans do fazy play-off – spotkanie w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w poniedziałek 3 marca. W Hali Urania o 17:30 zmierzy się z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. Transmisja tego meczu oczywiście na antenie Radia UWM FM!

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w stolicy. Jednak wciąż się liczy w walce o play-off

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 1:3 (23:25, 25:22, 13:25, 19:25) z PGE Projektem Warszawa i wciąż zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą trzy punkty do czołowej ósemki, mają więc wciąż realne szanse na grę w fazie play-off. W pierwszych dwóch partiach niedzielnego meczu w stolicy walczyli jak równy z równym z dużo silniejszym rywalem. Niestety później dali się mu zdominować na parkiecie.

 

 

Daniel Pliński po udanym debiucie w roli trenera akademików (wygrana 3:1 z GKS-em Katowice) nie zmienił wyjściowego składu. Choć miał powody, by to zrobić, bo jednym z bohaterów meczu w Hali Urania był właśnie zmiennik – Mateusz Janikowski. Przyjmujący pozostał jednak w kwadracie dla rezerwowych. A od pierwszych minut zagrali: Kuba Hawryluk, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti.

W pierwszym secie długo utrzymywała się minimalna przewaga Projektu. Dobre spotkanie rozgrywał Bartłomiej Bołądź. Ale w końcówce Indykpol wyrównał. Było 20:20 i 21:21. Wtedy jednak w polu zagrywki błysnął Linus Weber. Olsztynianie ponownie zbliżyli się po asie Jana Hadravy (23:24). Kolejną długą wymianę skutecznym atakiem zakończył Yurii Semeniuk i drużyna z Warszawy wygrała 25:23. Drugą partię akademicy rozpoczęli natomiast od prowadzenia 7:2! Głównie za sprawą Szymona Jakubiszaka, który punktował blokiem, w ataku i dorzucił do tego także asa serwisowego. Gospodarzom kilka razy udało się zmniejszać straty, ale nie ustrzegli się też błędów. W połowie seta było 17:12 dla „Zielonej Armii” a chwilę później 22:16. Najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach kortowskiego zespołu był jego kapitan – Jan Hadrava. Indykpol wygrał 25:22 i przywrócił w sercach kibiców wiarę w zwycięstwo w tym meczu.

Jednak ci przeżyli ogromne rozczarowanie. Dwie kolejne partie to już popis siatkarzy ze stolicy. Bardzo dobrą zmianę dał Tobias Brand. To niemiecki przyjmujący i równo grający przez cały mecz Bartłomiej Bołądź, byli bohaterami niedzielnego pojedynku. Warszawianie „zabawili” się z gośćmi z Olsztyna. Wygrali 25:13 i 25:19 . Daniel Pliński próbował szukać nowych rozwiązań. Wprowadził na parkiet Daniela Gąsiora, Jakuba Majchrzaka, Jakuba Ciunajtisa, Karola Jankiewicza, Mateusza Janikowskiego, Pawła Cieślika a nawet Kamila Szymenderę. Ale i to nie pomogło. Indykpol wraca do domu bez punktów.

Statuetką MVP został nagrodzony Bartłomiej Bołądź. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 17 punktów. Po 13 oczek zapisali na swoim koncie Jan Hadrava i Manuel Armoa.

 

 

Warto podkreślić to, że dwa pierwsze sety były dobre w naszym wykonaniu. Graliśmy jak równy z równym – dobrze zagrywką, którą odrzucaliśmy rywali od siatki. Potem tak naprawdę uciekli nam jedną serią na zagrywce i nie udało nam się już wrócić. Ja cieszę się, że wróciłem po zagrywce. Trener dał mi szansę i będę pracował dalej, by było ich więcej”

– podsumował Jakub Majchrzak.

A jak niedzielne spotkanie podsumował Jakub Ciunajtis?

Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Sztab zrobił dobrą robotę! Warszawa ma więcej zawodników, którzy charakteryzują się lepszą jakością gry i są doświadczeni na międzynarodowej arenie. W pierwszych dwóch setach dobrze nam się grało i walczyliśmy. W późniejszym etapie popełnialiśmy zbyt dużo błędów i szarpaliśmy w przyjęciu. To przełożyło się na wynik.”

 

 

Myślę, że po dwóch setach trochę zabrakło nam „paliwa”. Trzeba też przyznać, że Warszawa zaczęła grać dużo lepiej. Brand dał bardzo dobrą zmianę i rywale zaczęli wywierać większą presję na zagrywce. My mieliśmy problemy z przyjęciem i sami nie potrafiliśmy odpowiedzieć równie skuteczną zagrywką, co ostatecznie zadecydowało o wyniku”

– mówił inny ze zmienników, Mateusz Janikowski.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w czwartek 27 lutego. Będzie to zaległy wyjazdowy mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Wygrana w debiucie trenera. Indykpol AZS Olsztyn goni czołową ósemkę PlusLigi

Indykpol AZS Olsztyn pokonał w Hali Urania 3:1 (25:20, 25:18, 21:25, 25:22) GKS Katowice i awansował na dziewiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą już tylko trzy punkty do czołowej ósemki. W sobotnim spotkaniu w roli trenera kortowskiej drużyny zadebiutował Daniel Pliński. A na trybunach mecz oglądali m.in.: minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek i prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski.

 

 

Olsztynianie potrzebowali tych trzech punktów, by wciąż realnie myśleć o grze w fazie play-off. Już po pierwszym treningu z zespołem Daniel Pliński zapowiedział, że nie zamierza robić rewolucji w składzie. Podkreślał też, jak dobrą pracę z akademikami wykonał Marcin Mierzejewski. Szkoleniowcowi, który z powodu problemów zdrowotnych musiał na jakiś czas zrezygnować ze swoich obowiązków w Indykpolu AZS Olsztyn, kilkukrotnie podczas spotkania dziękowali kibice. Wywiesili transparent z napisem: „Mierzej, cały Olsztyn z tobą!”. Klub poinformował także w sobotę, że do grona jego sponsorów dołączyła należąca do Totalizatora Sportowego marka Lotto.

Mecz od pierwszej minuty rozpoczęli: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Jan Hadrava, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk i Eemi Tervaportti. Gospodarze szybko zbudowali sobie sześciopunktowe prowadzenie (11:5). Ale katowiczanie wyrównali przy stanie 12:12. Duża w tym zasługa skutecznie grającego w ataku i blokiem Bartosza Gomułki. Trener Pliński szukał sposobu na poprawę gry swojej drużyny – zwłaszcza w przyjęciu. Dlatego na parkiecie w końcówce pojawił się Mateusz Janikowski. To przyniosło efekt. Indykpol wygrał dość pewnie – 25:20.

Także w drugim secie był drużyną lepszą. Choć ponownie miał swoje problemy. Zaczął od prowadzenie 4:1, ale później przez moment to rywale mieli minimalną przewagę. W ataku i przyjęciu zbyt często mylił się Manuel Armoa. Dlatego już na stałe na boisku zastąpił go Mateusz Janikowski. I odwdzięczył się za zaufanie, skutecznie kończąc akcje, ale też zdobywając punkty blokiem i bezpośrednio z pola zagrywki. Akademicy wygrali tę partię jeszcze bardziej przekonująco – 25:18. A najskuteczniejszymi zawodnikami olsztyńskiej ekipy byli: Nicolas Szerszeń i Jan Hadrava.

W trzeciej partii inicjatywę przejął jednak GKS. Bardzo skutecznie grał Bartosz Gomułka. To głównie na nim opierała się gra katowiczan w ataku. A piłki zazwyczaj wystawiał mu idealnie… były rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn – Joshua Tuaniga. Goście prowadzili 5:3, 11:8 i 19:15. Akademicy gonili wynik. Zbliżyli się nawet na jedno oczko (20:21). Ale niestety górą była drużyna prowadzona przez Emila Siewiorka. W końcówce asem serwisowym popisał się Tuaniga. Jego zespół wygrał 25:21.

Dobrze rozpoczął także kolejnego seta. Prowadził 4:2. Ale później olsztynianie zaczęli skutecznie grać zagrywką. Kolejne asy zapisali na swoim koncie Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Mateusz Janikowski. Dobrze funkcjonował także blok. Efekt? Prowadzenie Indykpolu 13:7. Drużyna ze Śląska próbowała gonić. Zbliżała się na trzy a nawet dwa punkty, ale ostatecznie górą i tak byli gospodarze. Wygrali 25:22 a całe spotkanie 3:1. Statuetkę MVP otrzymał Eemi Tervaportti.

 

 

Cieszymy się ze zdobycia ważnych trzech punktów, bowiem nie było o nie łatwo. Katowice grały naprawdę dobrze w ostatnich kilku meczach. Dla nas było to spotkanie, które musieliśmy wygrać, aby dostać się do play-offów. Cieszymy się, że zdobyliśmy komplet punktów”

– powiedział po meczu Eemi Tervaportti.

Bardzo dobrze przepracowaliśmy ten tydzień. Współpraca z nowym trenerem jest pozytywna i cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz. Były momenty trudne. Powinniśmy czasami zachować więcej spokoju w grze. Ja jestem zawsze gotowy!”

– zadeklarował Mateusz Janikowski.

Drużyna jest dobrze przygotowana przez Marcina (Mierzejewskiego). Powiedziałem chłopakom, że każdy ma czystą kartkę. Na meczu trzeba reagować. Trzeba obserwować treningi. Każdy mecz gramy dla Marcina i po to, żeby puszczać sygnał w Polskę, że Olsztyn się jeszcze liczy w walce o play-off. Zdobyliśmy dzisiaj ważne trzy punkty. Popisujemy je do tabeli, ale dalej jesteśmy na 9-10 miejscu. Tych punktów musimy jeszcze nazbierać sporo. Jednak patrząc na to, jak zespół zaprezentował się dzisiaj, myślę, że będziemy punktować w następnych meczach”

– podkreślał po swoim debiucie w roli trenera Indykpolu AZS Olsztyn Daniel Pliński.

Cieszę się, że wygraliśmy w domu i utrzymaliśmy poziom. Katowice ostatnio dobrze grają i dziś wywierali na nas presję zagrywką. Mieliśmy też przestoje w ataku. Ale generalnie jestem zadowolony. Falowaliśmy w trzecim secie i niestety przegraliśmy go. Mamy kilka rzeczy nad którymi powinniśmy dalej pracować”

– ocenił Jan Hadrava.

Myślę, że dzisiaj AZS był w naszym zasięgu. Zabrakło troszkę chłodnej głowy pewnie. Niestety nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Popełnialiśmy głupie błędy, ale Indykpol też dzisiaj raczej nie błyszczał formą. Ten mecz nie stał na super wysokim poziomie. Ale końcówka ostatniego seta do oglądania była miła dla oka”

– mówił libero GKS-u Katowice Bartosz Mariański. Przyznał też, że… chętnie wróciłby na koniec kariery do Olsztyna.

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 23 lutego. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z PGE Projektem Warszawa.

Scroll to top