Indykpol AZS Olsztyn rozbity w Rzeszowie

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (15:25, 22:25, 24:26) z Asseco Resovia Rzeszów i wciąż zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy potrafili roztrwonić w Hali Podpromie nawet siedmiopunktowe prowadzenie. W poniedziałek pracę w Olsztynie rozpocznie Daniel Pliński. Ale szansa na awans do fazy play-off jest coraz mniejsza…

 

 

To był trudny tydzień dla kortowskiego klubu. Najpierw z funkcji pierwszego trenera z powodów zdrowotnych zrezygnował Marcin Mierzejewski – szkoleniowiec, który przywrócił w kibicach wiarę w tę drużynę. Niepokoją także wiadomości dotyczące zdrowia Moritza Karlitzka. Wciąż nie wiadomo kiedy i czy jeszcze w tym sezonie wróci do kadry akademików. W meczu w Rzeszowie zespół poprowadził dotychczasowy asystent Krzysztof Michalski. Ale wiemy już, że od poniedziałku pracę z akademikami rozpocznie Daniel Pliński. Dla zawodników takie przejściowe rozwiązania też nie są optymalne… Choć warto przypomnieć, że przed tygodniem przełamali się i po serii trzech kolejnych porażek, wygrali 3:1 z Barkomem Każany Lwów. A na parkiecie w Hali Podpromie od pierwszych minut pojawił się pauzujący ostatnio Eemi Tervaportti.

To Resovia była zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania. W pierwszym secie wręcz rozbiła rywala. Pokazuje to wynik – 25:15. Od początku bardzo skutecznie w ataku grali: Stephen Boyer, Bartosz Bednorz i Lukas Vasina. Natomiast po stronie olsztyńskiej zawodził bohater poprzedniego ligowego meczu – Jan Hadrava. Indykpol miał też sporo problemów w przyjęciu.

Ale w drugiej partii przebudził się. W polu serwisowym dwukrotnie błysnął Nicolas Szerszeń i było 5:2. Chwilę później w jego ślady poszedł Hadrava i przewaga wzrosła do siedmiu oczek (11:4). Gospodarzy poderwał jednak do odrabiania strat Bartosz Bednorz. Gdy pojawił się na zagrywce… rzeszowianie wyrównali (od 11:17 do 17:17). A w końcówce seta Gregor Ropret dwukrotnie „ustrzelił” Manuela Armoę. Po kolejnych błędach zespołu z Kortowa gospodarze cieszyli się z wygranej 25:22.

W trzeciej odsłonie spotkania ponownie olsztynianie wypracowali sobie kilka punktów przewagi. Po asie Tervaporttiego, Indykpol prowadził 16:13. Ale niestety tak, jak w poprzedniej partii, tak i teraz Resovia przejęła inicjatywę. Choć akurat tym razem końcówka seta była bardziej wyrównana. Gospodarze nie dali sobie jednak wydrzeć zwycięstwa. Wygrali 26:24, a całe spotkanie 3:0. Statuetkę MVP otrzymał Stephen Boyer.

 

 

Sami chcielibyśmy wiedzieć, co wydarzyło się w drugiej partii… W trzeciej także mieliśmy przewagę i ją straciliśmy. Uważam, że poza pierwszą odsłoną, to nie był słaby mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że traciliśmy koncentrację i nie byliśmy w stanie odpowiedzieć na mocną zagrywkę naszych rywali”

– powiedział po meczu Mateusz Janikowski.

Trener Krzysztof Michalski szukał natomiast pozytywów w grze olsztyńskiej drużyny.

Ten mecz pokazał, że nie odstajemy od Resovii. Była to równa wymiana ciosów. Oczywiście pierwszy set zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Rzeszowa. Wiedzieliśmy, że będą bardzo mocno zagrywać. Ale ten pierwszy set był ekstremalny jeśli chodzi o siłę i regularność tej zagrywki, co spowodowało nasze wycofanie i brak presji na zagrywce u nas. Udało się jednak do tego wrócić w drugiej i trzeciej partii. Brawo dla drużyny za ryzyko, które podejmowaliśmy! Drużyna bardzo chciała dzisiaj zwyciężyć i pokazać, że ta praca, którą do tej pory wykonywał trener Marcin Mierzejewski, była bardzo dobra. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo to podsumowałoby ten okres”

Indykpol AZS Olsztyn wciąż zajmuje dziesiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Do miejsca gwarantującego grę w fazie play-off traci sześć punktów. Akademicy w najbliższą sobotę 15 lutego o 20:30 w Hali Urania zmierzą się z GKS-em Katowice.

Daniel Pliński za Marcina Mierzejewskiego. Nieoczekiwana zmiana trenera Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn ma nowego trenera. Niebawem pracę z kortowską drużyną rozpocznie Daniel Pliński. Marcin Mierzejewski, który w październiku zastąpił Juana Manuela Barriala i świetnie radził sobie w roli pierwszego szkoleniowca akademików, ze względu na sprawy zdrowotne musiał zrezygnować. Klub poinformował o tym w specjalnym komunikacie.

 

 

Mecz z Barkomem Każany Lwów był ostatnim prowadzonym w tym sezonie przez trenera Marcina Mierzejewskiego. Ze względu na sprawy zdrowotne, naszego Trenera czeka przerwa w karierze zawodowej. Chciałbym bardzo podziękować Marcinowi za wspaniałą pracę, jaką wykonał w tym sezonie. Dzięki Jego ogromnemu zaangażowaniu, drużyna opuściła strefę spadkową oraz dostarcza kibicom niesamowitych emocji w olsztyńskiej Uranii. Zapewniam, że po uporządkowaniu swoich prywatnych spraw, trener Mierzejewski wróci do pracy w naszym Klubie w następnym sezonie”

– tłumaczy zmianę na stanowisku pierwszego trenera kortowskiego klubu jego prezes Tomasz Jankowski. I dodaje:

W meczu z Asseco Resovią Rzeszów obowiązki pierwszego szkoleniowca pełnić będzie dotychczasowy II trener – Krzysztof Michalski, natomiast od poniedziałku 10 lutego, drużynę Indykpol AZS Olsztyn poprowadzi Daniel Pliński.”

Daniel Pliński to były reprezentant Polski. W „biało-czerwonej” koszulce rozegrał 142 mecze. Z kadrą wywalczył srebrny medal mistrzostw świata (w 2006 roku w Japonii) oraz mistrzostwo Europy (w 2009 roku w Turcji). Jako zawodnik reprezentował barwy m.in.: Jastrzębskiego Węgla, PGE Skry Bełchatów, Czarnych Radom i Indykpolu AZS Olsztyn. To właśnie w stolicy Warmii zakończył sportową karierę.

Jako trener pracował dotąd z reprezentacją Polski juniorów, kadrą U-22 oraz występującą w PlusLidze PSG Stalą Nysą.

 

Kapitan poderwał drużynę. Przełamanie Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn wygrał w Hali Urania 3:1 (25:16, 25:22, 19:25, 25:21) z Barkomem Każany Lwów i awansował na dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy przełamali się po trzech kolejnych porażkach, m.in. dzięki skutecznej grze swojego kapitana – Jana Hadravy. Wciąż tracą jednak sześć punktów do czołowej ósemki.

 

 

W sobotnim spotkaniu zabrakło nie tylko kontuzjowanego od trzech tygodni Moritza Karlitzka. W wyjściowym składzie Karol Jankiewicz zastąpił Eemiego Tervaporttiego, który zmagał się ostatnio z chorobą. A mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Prowadzili bowiem 4:0! Ale chwilę później olsztynianom udało się wyrównać (po asie serwisowym Manuela Armoy). Bohaterem tej partii i całego meczu był jednak Jan Hadrava. To jego seria w polu zagrywki sprawiła, że Indykpol odskoczył aż na osiem punktów (20:12). Skutecznie grał także w ataku. Akademicy wygrali tego seta jeszcze wyraźniej – 25:16.

Dobrze prezentowali się także w kolejnej partii. Prowadzili 5:2, 9:5, 13:7 i 15:8. Trzeba jednak przyznać, że nie tylko dzięki własnej grze, ale też wielu błędom popełnianym przez rywali. Ci jednak zaczęli odrabiać straty. W końcówce zbliżyli się na dwa oczka (22:20). Ale nie poszli za ciosem i przegrali 22:25. Ich liderem na parkiecie był Norweg Rune Fasteland.

Trzeci set był najbardziej emocjonujący. Choć Indykpol szybko wypracował sobie trzypunktową przewagę (10:7, 15:12), zespół z Lwowa poderwał do walki Vasyl Tupchii. Ustrzelił serwisem Armoę, Szerszenia i wprowadzonego na parkiet Mateusza Janikowskiego, wyprowadzając Barkom na prowadzenie 16:15. Później kilka punktów dołożyli jego koledzy (świetnie prezentujący się zwłaszcza w bloku), a gra akademików kompletnie się posypała. Efekt? Zwycięstwo gości 25:19.

Na pochwały za sobotnie spotkanie zasłużył na pewno Jakub Hawryluk. Choć przyjmujący, których miał do dyspozycji trener Marcin Mierzejewski często zawodzili, to libero robił co mógł, by ratować gospodarzy w obronie. W czwartym i ostatnim secie ciężar wykańczania akcji wziął na siebie także Nicolas Szerszeń. Ale liderem wciąż był Jan Hadrava. Indykpol odpalił przy stanie 8:8, gdy w polu serwisowym pojawił się Szerszeń. Odskoczył na czteropunktowe prowadzenie (12:8). Później było nawet 15:10. I choć lwowianie zniwelowali straty do dwóch oczek (17:15), gospodarze nie pozwolili im na więcej. Wygrali 25:21 a całe spotkanie 3:1. Statuetką MVP wyróżniony został Jan Hadrava, który był najskuteczniejszym zawodnikiem tego meczu. Zdobył 20 punktów.

 

 

W drugim secie zrobiło się nerwowo, bo rywale ustabilizowali przyjęcie i popełniali mniej błędów. Tak samo było w trzeciej partii. Zaczęli dobrze zagrywać. Na szczęście w połowie czwartego seta złapaliśmy cztery punkty przewagi i utrzymaliśmy prowadzenie. Cieszę się z tych trzech punktów w domu. Potrzebowaliśmy tej wygranej. Byliśmy faworytem a przeciwnik nie miał nic do stracenia. Trzeba przyznać, że dobrze zagrali”

– mówił po meczu Jan Hadrava.

Przed meczem było dużo znaków zapytania. Nie wiedzieliśmy bowiem do końca, czy wyjdziemy w składzie z Eemim Tervaporttim czy z Karolem Jankiewiczem. Eemi zmagał się z bólem głowy. Wyszliśmy z Karolem, co wyszło na naszą korzyść – rywalem nie mieli go „rozpisanego”. Dobrze zaczęliśmy spotkanie, lecz potem zaczęli dobrze grać w polu serwisowym. W czwartej partii skorzystaliśmy z naszej przewagi w tym elemencie i mogliśmy cieszyć się wygraną”

– powiedział po spotkaniu Nicolas Szerszeń.

Cieszy zwycięstwo w tym meczu. Czy było ładne, czy było brzydkie – to kwestia gustu. Natomiast liczą się trzy punkty!

– spuentował krótko trener akademików Marcin Mierzejewski.

Wydaje mi się, że drużyna z Lwowa oddała nam pierwsze dwa sety. Później zaczęła więcej ryzykować i być skuteczna. My mieliśmy problem z wyprowadzeniem skutecznego ataku. Ale fajnie, że wygrało się to wygrać za trzy punkty. Wiemy nad czym musimy pracować. Na pewno będziemy dużo trenować zagrywkę. Bo jeżeli będziemy bardzo dobrze zagrywać, będziemy mieli szansę na kolejną wygraną”

– ocenił Szymon Jakubiszak.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 8 lutego. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów.

Siatkarze z UWM nie mogą odblokować się w II lidze

AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 1:3 (21:25, 18:25, 25:23, 16:25) z liderem swojej grupy II ligi siatkówki mężczyzn – KS Necko Augustów. To już dziesiąta porażka akademików w obecnym sezonie. Niebezpiecznie zbliżają się niestety do strefy spadkowej.

 

 

Przegrane 1:3 z Camperem Wyszków, 0:3 z MOS Wola Tramwaje Warszawskie i 0:3 z NLO SMS PZPS Spała II – tak 2025 rok w II lidze rozpoczęli akademicy z UWM. A ten miniony kończyli w bardzo dobrych humorach. Z bilansem siedmiu zwycięstw i sześciu porażek zajmowali szóste miejsce w tabeli grupy 2 i mogli myśleć nawet o walce o awans do fazy play-off (w niej zagrają cztery najlepsze drużyny).

Cele trzeba zweryfikować i skupić się na obronie pozycji gwarantującej utrzymanie. W sobotę zdecydowanym faworytem byli goście. Necko Augustów to lider tabeli i jeden z faworytów do awansu. Przedstawiciele klubu zresztą jasno deklarują, że są na to gotowi. Pierwsze dwa sety meczu z AZS-em UWM Olsztyn wygrali zdecydowanie 25:21 i 25:18. Choć warto podreślić, że ten drugi rozpoczął się od prowadzenia akademików 4:0.

Problemem z którym poradzić musiał sobie olsztyński zespół był brak dwóch podstawowych zawodników: wracającego do pełnej sprawności po kontuzji Kacpra Sienkiewicza i libero Wiktora Jezierskiego. Skolei w trzeciej parti to gospodarze przegrywali 1:6, ale odrobili straty i cieszyli się ze zwycięstwa 25:23. To jednak podrażniło faworyzowany zespół z Augustowa, który… w czwartym secie dominował już od pierwszej do ostatniej minuty, co widać też po wyniku… 25:16. Statuetką MVP wyróżniony został Łukasz Rudzewicz.

Na pewno nie poddaliśmy się od razu, grając w okrojonym składzie. Mimo wszystko byliśmy w stanie urwać seta. Dalej będziemy się przygotowywać do kolejnych meczów, żeby spokojnie utrzymać się w lidze. Staramy się podchodzić do każdego spotkania skoncentrowani”

– mówił trener AZS-u Paweł Borkowski.

Było nas dziesięciu. Trenowaliśmy osłabionym składzie, ale poradziliśmy sobie bardzo dobrze z trudnym przeciwnikiem. Necko to drużyna z potencjałem na awans do I ligi. Więc ten jeden zdobyty set podnosi na duchu”

– ocenił natomiast zawodnik kortowskiej drużyny – Dawid Deptuła.

 

AZS UWM Olsztyn – Necko Augustów 1:3 (21:25, 18:25, 25:23, 16:25)

AZS: Rafał Maluchnik, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Ostap Kondyukh, Oliwier Kubacki, Szymon Patecki, Maciej Wądołowski oraz: Paweł Borkowski, Tomasz Narkun, Maciej Kwiatkowski

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra dopiero 15 lutego. Rywalem akademików w hali w Kortowie będzie Lechia Tomaszów Mazowiecki II .

Indykpol AZS Olsztyn przegrał trzynasty mecz w sezonie

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (19:25, 18:25, 25:20, 21:25) z Aluronem CMC Wartą Zawiercie i spadł na jedenaste miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą już sześć punktów do pozycji gwarantującej udział w fazie play-off. W obecnym sezonie mają już na koncie trzynaście porażek. Wygrali natomiast osiem spotkań.

 

 

To był bardzo intensywny tydzień dla zawodników kortowskiej drużyny. We wtorek stoczyli prawdziwy bój z aktualnym mistrzem Polski i liderem rozgrywek – Jastrzębskim Węglem. I choć przegrali 1:3, zostawili po sobie naprawdę dobre wrażenie i dali kibicom wiele radości. A ci mieli nadzieję, że może olsztynianom uda się urwać punkty w starciu z kolejnym silnym rywalem. W piątkowy wieczór w Hali Urania zdecydowanym faworytem był oczywiście zespół z Zawiercia. Z powodu choroby na mecz nie przyjechał jeden z jego liderów Bartosz Kwolek. Ale godnie zastąpił go Patryk Łaba. To doświadczony przyjmujący oraz trio: Mateusz Bieniek, Miłosz Zniszczoł i Aaron Russell rządzili na parkiecie. Pierwszą partię wygrali dość łatwo – 25:19. Choć akademikom do stanu 14:15 udawało się dotrzymywać im kroku. Właśnie wtedy dwa asy serwisowe zapisał na swoim koncie Manuel Armoa. Argentyńczyk ustrzelił Russella. A w wyjściowym składzie ponownie zastąpił kontuzjowanego Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący podobno pauzować ma nawet miesiąc (choć wcześniej klub informował o trzech tygodniach przerwy w treningach). Aluron w końcówce docisnął gospodarzy i wygrał pewnie 25:19.

W drugim secie Indykpol prowadził tylko na początku – 4:2. Z każdą kolejną minutą rysowała się przewaga gości. Różnicę zrobił Aaron Russell. Gdy pojawił się w polu zagrywki, zawiercianie odskoczyli na cztery oczka. Było 12:8. A później 19:13. Taki dystans między obiema ekipami utrzymał się już do końca. Zawodnicy trenera Michała Winiarskiego wygrali 25:18. Ale w trzeciej partii akademicy przebudzili się. Skutecznie zaczął grać Jan Hadrava. Od stanu 9:6 to olsztynianie przejęli inicjatywę. Prowadzili nawet 12:7. I choć dali się dogonić (14:14), rywalom znów przytrafił jej się gorszy moment. Zawodził przede wszystkim Karol Butryn. A błyszczał kapitan drużyny prowadzonej przez Marcina Mierzejewskiego. To głównie dzięki jego świetnej postawie gospodarze cieszyli się z wygranej 25:20.

Początek czwartej partii był natomiast popisem Szymona Jakubiszaka. Środkowy zapisał na swoim koncie dwa kolejne asy serwisowe i Indykpol prowadził 5:1. Nadzieja na doprowadzenie do tie-breaka była duża. Jednak zawiercianie przestali popełniać błędy. Ponownie zaczęli grać dobrze blokiem i poprawili skuteczność w ataku. Wyrównali przy stanie 14:14. Bardzo słaby mecz rozegrał Nicolas Szerszeń. To jeden z antybohaterów piątkowego starcia. A w końcówce ponownie z dobrej strony pokazał się Aaron Russell. Amerykanin był najskuteczniejszym zawodnikiem całego spotkania. Równicę w polu serwisowym zrobił także Karol Butryn. Wicemistrzowie Polski odskoczyli w końcówce i spokojnie wygrali tego seta 25:21 a całe spotkanie 3:1. Statuetką MVP nagrodzony został Luke Perry. Australijski przyjmujący wielokrotnie ratował swoją drużynę, odbierając przy tym ochotę do gry rywalom.

 

 

Na pewno było to wyrównane spotkanie. Myślę, że nie dojechaliśmy na pierwszego seta. Późno weszliśmy w mecz. Gra zaczęła się tak naprawdę po drugim secie. Ja osobiście też nie czułem się dziś najlepiej. Ale robiłem, co mogłem. Myślę, że mamy dużo do poprawy. Z plusów? W trzecim i czwartym secie biliśmy się jak równy z równym. Szkoda, że tak późno weszliśmy na taki poziom”

– podsumował piątkową rywalizację Kuba Hawryluk.

To spotkanie – podobniej, jak to z Jastrzębiem – było w naszym zasięgu. Zawiercie prezentowało się lepiej w polu zagrywki i w obronie. Niestety dobra seria Karola Butryna w końcówce czwartego seta nie pozwoliła nam na zdobycie dziś punktów. Cały mecz rozpoczęliśmy od rozkojarzenia. W trzecim secie zmotywowaliśmy się i postawiliśmy drużynie z Zawiercia dużo trudniejsze warunki. Odniosło to efekty. Na pochwałę zasługuje Janek Hadrava”

– ocenił drugi trener Indykpolu AZS Olsztyn, Krzysztof Michalski.

Nie czuję się zbyt dobrze po tym meczu. Walczyliśmy, lecz nasi rywale grali bardzo dobrze, zwłaszcza w obronie. Było też trochę rzeczy, które wybijały nas z rytmu. Mogliśmy zagrać w pewnych elementach lepiej, lecz czuję, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Mam nadzieje, że w kolejny meczu to my będziemy górą

– powiedział po meczu Manuel Armoa.

Zawiercie dużo lepiej gra w obronie i na wysokiej piłce. Brakowało nam też szczęścia w czwartym secie, dobrego przyjęcia i spokoju”

– diagnozował przyczyny porażki Dawid Siwczyk.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 1 lutego. O 20:30 w Hali Urania zmierzy się z Barkomem Każany Lwów.

Indykpol walczył, ale to mistrz Polski wygrał w Hali Urania

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (20:25, 25:19, 23:25, 23:25) z Jastrzębskim Węglem i wciąż zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy postawili się mistrzom Polski. Mieli szansę urwać im punkty. Statuetkę MVP otrzymał Jakub Popiwczak.

 

 

We własnej hali mamy bardzo dobrą zagrywkę. Musimy dać z siebie wszystko i zachować chłodną głowę, aby nie „spinać się” w niektórych sytuacjach. I przede wszystkim walczyć”

– mówił przed wtorkowym spotkaniem Paweł Cieślik, środkowy akademików z Kortowa, który wraca do pełni sił po kontuzji, ale stracił miejsce w składzie na rzecz świetnie grającego Dawida Siwczyka.

Trener Marcin Mierzejewski przez najbliższy miesiąc nie będzie mógł skorzystać natomiast ze wsparcia Moritza Karlitzka. Przyjmujący zmaga się z urazem łydki, a jego przerwa w grze wyniesie minimum 3 tygodnie. Wtorkowe starcie z liderem PlusLigi rozpoczęli zatem: Eemi Tervaportti, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Jan Hadrava i Kuba Hawryluk.

Choć pierwszą partię lepiej rozpoczęli gospodarze (prowadzili 5:3), to z każdą kolejną minutą na parkiecie rysowała się przewaga mistrzów Polski. Olsztynianie popełniali błędy w ataku. Skutecznie grał natomiast m.in. Tomasz Fornal. Jastrzębianie wygrali tego seta pewnie – 25:20. Ale w drugim zdecydowanie lepiej zaczęli prezentować się siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Duża w tym zasługa Manuela Armoy i Dawida Siwczyka. To oni wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów. Słabiej wypadł natomias Jan Hadrava, dlatego został zastąpiony przez Daniela Gąsiora. Akademicy wygrali tę partię 25:19 i dali jasny sygnał, że są w stanie powalczyć w tym meczu o pełną pulę.

Trzecia odsłona wtorkowego spotkania była bardzo wyrównana. Obie drużyny wymieniały się mocnymi uderzeniami na siatce. Na ataki Szerszenia, goście odpowiadali uderzeniami Carle. O wyniku zadecydowała końcówka, w której minimalnie lepsi byli przyjezdni – 25:23. Podrażnieni olsztynianie w czwartym secie ruszyli do ataku, dość szybko obejmując dwupunktowe prowadzenie (6:4). Rywale jednak tanio skóry nie sprzedali i odrobili straty z nawiązką, przechylając w ostatnich akcjach szalę na swoją korzyść. Wygrali ponownie 25:23 a całe spotkanie 3:1. Statuetkę MVP otrzymał Jakub Popiwczak.

 

 

Na chłodno mam mieszane uczucia po tym meczu. Z jednej strony, do pewnego momentu zagraliśmy dobre spotkanie. Z drugiej – w ważnych momentach zabrakło nam chłodnej głowy. Szkoda, bo mieliśmy dziś szansę na chociaż jeden punkt”

– powiedział po meczu Szymon Jakubiszak.

W niektórych elementach mogliśmy zagrać ciut lepiej. Decydowała piłka czy dwie i mogło być inaczej. Troszeczkę nam dziś zabrakło. Brakowało spokoju, żeby spokojnie piłkę wystawić i skończyć akcję. Ale zobaczymy, co będzie w piątek w meczu z Aluronem”

– mówił Dawid Siwczyk.

Zagraliśmy dobrze. Jastrzębie pokazało klasę w końcówce. Prowadziliśmy cały czwarty set, ale niestety przegraliśmy go. Ale ogólnie jest dużo plusów i musimy na tym budować naszą dalszą grę. Dużo błędów popełnialiśmy na zagrywce – ryzykowaliśmy”

– zwrócił uwagę Nicolas Szerszeń, który był najskuteczniejszym zawodnikiem Indykpolu AZS Olsztyn. Zdobył 17 punktów.

 

 

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn kolejny mecz rozegrają już w najbliższy piątek. Także w Hali Urania podejmą Aluron CMC Wartę Zawiercie. Początek spotkania o 20:30. Znów obejrzy je komplet publiczności!

Trzecia porażka w 2025 roku siatkarzy z UWM w II lidze

AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 0:3 (18:25, 21:25, 25:27) z NLO SMS PZPS Spała II i zajmuje obecnie ósme miejsce w tabeli grupy 2 rozgrywek II ligi siatkówki mężczyzn. W tym roku drużyna prowadzona przez Pawła Borkowskiego nie zdobyła jeszcze punktu i niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej.

 

 

Runda rewanżowa miała być dla akademików doskonałą okazją do nawiązania walki z czołówką tabeli. Przypomnijmy, że w poprzednim roku większość swoich spotkań rozgrywali oni na wyjeździe. Niestety w styczniu nie potrafili wykorzystać atutu własnej hali. Dwa tygodnie temu przegrali w niej 1:3 z Camperem Wyszków. A teraz niespodziewanie ulegli jednemu z najsłabszych zespołów II ligi. Także tydzień wcześniej okazali się zdecydowanie słabsi od ekipy MOS Wola Tramwaje Warszawskie (0:3 w stolicy). Dodatkowo kontuzji doznał jeden z liderów – Kacper Sienkiewicz.

Trener Paweł Borkowski przed sobotnim spotkaniem zapowiadał walkę o komplet punktów. Niestety AZS bardzo źle wszedł w mecz. Pierwszego seta przegrał zdecydowanie 18:25. W drugiej partii gra była wyrównana do stanu 20:21. Końcówka jednak ponownie należała do młodych zawodników ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Wygrali 25:21. W trzeciej partii akademicy byli blisko przełamania rywali. Mieli nawet w górze piłkę setową (prowadzili 24:22). Ale i tej okazji nie wykorzystali. Przegrali 25:27 a całe spotkanie 0:3.

Myślałem, że uda nam się zdobyć jakieś punkty. Dziś nie zagrało jednak wiele elementów. Nie mieliśmy dobrej zagrywki a miał ją przeciwnik. Nie byliśmy też skuteczni w ataku. Przed sezonem celowaliśmy w środek tabeli. I musimy walczyć dalej o to, by bezpiecznie utrzymać się w II lidze”

– podsumował trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

AZS UWM Olsztyn – NLO SMS PZPS Spała II 0:3 (18:25, 21:25, 25:27)

AZS: Wiktor Jezierski, Ostap Kondyukh, Jakub Sienkiewicz, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki, Rafał Maluchnik oraz: Jakub Mądry, Maciej Kwiatkowski, Michał Targoński, Oliwier Kubacki, Mateusz Bujanowski.

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra także we własnej hali. 1 lutego w Kortowie zmierzy się z liderem tabeli swojej grupy II ligi – Neckiem Augustów.

Tie-break w Nysie. Niespodziewana porażka Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 2:3 (25:21, 25:20, 19:25, 22:25, 12:15) z PSG Stalą Nysa i spadł na dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy mogli jednak sięgnąć po komplet punktów, co pozwoliłoby na awans do czołowej ósemki. Prowadząc 2:0 oddali inicjatywę rywalom. Teraz przed drużyną Marcina Mierzejewskiego dwa arcytrudne spotkania – z Jastrzębskim Węglem i Aluronem CMC Wartą Zawiercie.

 

 

W Nysie Indykpol musiał radzić sobie bez Moritza Karlitzka i Mateusza Janikowskiego. Obaj zawodnicy zostali w Olsztynie z powodu problemów zdrowotnych. Niemieckiego przyjmującego w wyjściowym składzie zastąpił Manuel Armoa. Na parkiecie od pierwszej minuty pojawili się także: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Eemi Tervaportti, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak i Jan Hadrava.

W pierwszym secie przewaga akademików zaczęła rysować się po asach serwisowych Tervaporttiego i Szerszenia. Od stanu 12:9 przejęli inicjatywę i nie dali już dojść do głosu gospodarzom. Ich liderem był Zouheir El Graoui. Ale skutecznej grze marokańskiego przyjmującego przeciwstawiali się dobrze dysponowani w ataku: Hadrava i Szerszeń. Olsztynianie kilka punktów dorzucili także blokiem. Wygrali pewnie 25:21.

Drugi set miał podobny przebieg. Początkowo był wyrównany, ale w połowie partii Indykpol zbudował sobie czteropunktowe prowadzenie 16:12. Za ten fragment meczu pochwalić należy Manuela Armoę i Dawida Siwczyka. Dołączyli do skutecznych już wcześniej Szerszenia i Hadravy. A właściwie wzięli na siebie ciężar wykańczania akcji. W ekipie Stali dobrą zmianę dał natomiast Remigiusz Kapica. Nysanie zbliżali się kilkukrotnie na jedno czy dwa oczka, ale nie udało im się przełamać rywali. Drużyna prowadzona przez Marcina Mierzejewskiego przycisnęła w końcówce i cieszyła się ze zwycięstwa 25:20. Dwa ostatnie punkty zdobył Szymon Jakubiszak, który także rozgrywał bardzo solidne spotkanie.

Kolejna partia należała jednak do gospodarzy. Błysnął m.in. ich rozgrywający Kellian Motta Paes, który zapisał na swoim koncie dwa asy serwisowe. Stal wypracowała sobie czteropunktowe prowadzenie 13:9. Wtedy trener Mierzejewski zdecydował się na zmiany. Dał odpocząć Tervaporttiemu i Hadravie a na plac gry wprowadził Karola Jankiewicza oraz Daniela Gąsiora. Na niewiele się do zdało. Przewaga rywali jeszcze rosła. Po punkcie zdobytym bezpośrednio zagrywką przez Zouheira El Graoui’ego było 16:10. W bloku dobrze prezentował się Argentyńczyk Nicolas Zerba a kolejne ataki skutecznie kończył Remigiusz Kapica. Przełożyło się to na wygraną zespołu z Nysy 25:19.

Czwarty set to falująca gra obu drużyn. Indykpol odskakiwał na 2-3 oczka, ale przez błędy w przyjęciu i ataku trwonił tę przewagę. Olsztynianie nie korzystali ze swojej najpoważniejszej broni, jaką jest zagrywka. Często psuli serwisy. W połowie partii do głosu doszli natomiast zawodnicy Stali. Prowadzili 16:14, 21:18 i 22:19. Akademicy zbliżyli się na jeden punkt (22:21), ale ostatnie słowo ponownie należało do rywali. Wygrali 25:22 i doprowadzili do tie-breaka.

I dobrze weszli w decydującą partię. Prowadzili bowiem 6:4, 7:5 i 8:6. Wciąż świetnie prezentowali się Zouheir El Graoui i Remigiusz Kapica. Byli najskuteczniejszymi zawodnikami całego meczu. Po zmianie stron w siatkę wpadł Nicolas Szerszeń i przewaga gospodarzy wzrosła do trzech punktów (9:6). Już jej nie oddali. Piątego seta wygrali 15:12 a całe spotkanie 3:2. Statuetkę MVP otrzymał Remigiusz Kapica.

 

 

Na początku tego meczu to my przeważaliśmy w elementach czysto siatkarskich. Niestety, im dalej w las, tym Stal lepiej radziła sobie w przyjęciu, utrzymywała nasze mocne zagrywki i także nas celowała swoją zagrywką. Złapali dużo pewności siebie. Bronili dużo piłek a kontry obracali w punkty dla siebie. Więc coraz trudniej nam się grało. Byliśmy też w okrojonym składzie. Niewiele było możliwości zmian”

– podsumował Krzysztof Michalski, asystent trenera Marcina Mierzejewskiego.

Zaczęliśmy dobrze to spotkanie, lecz w jego drugiej części zaczęliśmy popełniać błędy w przyjęciu. To zaważyło na końcowym wyniku. Droga, która podążamy, jest odpowiednia – musimy kontynuować dobrą pracę. Zostało nam jeszcze sporo spotkań w tym sezonie – mamy o co walczyć”

– powiedział po meczu Manuel Armoa.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra dopiero 21 stycznia. O 17:30 w Hali Urania zmierzy się z liderem tabeli i aktualnym mistrzem Polski – Jastrzębskim Węglem.

Pewna wygrana Indykpolu AZS Olsztyn na początek roku. Klub przedstawił nowego sponsora

Indykpol AZS Olsztyn wygrał w Hali Urania 3:0 (31:29, 25:17, 25:23) z Nowak-Mosty MKS-em Będzin i umocnił się na dziewiątej pozycji w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą już tylko punkt do czołowej ósemki. Przed sobotnim spotkaniem klub poinformował, że do grona jego sponsorów głównych dołączyła Energa SA z grupy Orlen.

 

 

4 stycznia to wyjątkowa data dla trenera olsztyńskiej drużyny – Marcina Mierzejewskiego. Tego dnia obchodzi bowiem swoje urodziny. Szkoleniowiec postawił na identyczny skład, jak dwa tygodnie wcześniej w wygranym 3:1 spotkaniu z Ślepskiem Malow Suwałki. W kadrze meczowej znalazł się już wprawdzie kontuzjowany ostatnio Paweł Cieślik, ale na parkiecie od pierwszej minuty ponownie szansę otrzymał Dawid Siwczyk.

Pierwszy set był bardzo wyrównany. Goście skutecznie grali blokiem, ale siatkarze Indykpolu popełniali sporo własnych, niewymuszonych błędów. Nie najlepiej prezentował się także Eemi Tervaportti. Kilka jego wyborów na rozegraniu utrudniło kolegom wykończenie akcji. Żaden z zawodników nie był także w stanie zaskoczyć rywali zagrywką. A ci dobrze prezentowali się w bloku. Natomiast w ataku liderami zespołu z Będzina byli: Brandon Koppers i Damian Schulz. Ostatecznie jednak w końcówce gospodarze potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wygrali 31:29. Duża w tym zasługa Nicolasa Szerszenia i Jana Hadravy, którzy tylko w tej partii zdobyli po 8 punktów.

MKS dobrze wszedł natomiast w drugiego seta. W polu zagrywki błysnął Kanadyjczyk Koppers i było 4:1. Chwilę później wstrzelił się także Moritz Karlitzek. Po jego asie akademikom udało się wyrównać (6:6). A gdy skutecznym blokiem popisał się Szymon Jakubiszak, Indykpol wyszedł na prowadzenie 7:6. Środkowy dorzucił chwilę później dwa asy i przewaga olsztynian urosła do trzech punktów (10:7). Goście zaczęli się gubić – zarówno w przyjęciu, jak i ataku. Efekt? Prowadzenie 15:9 i 19:13 drużyny Marcina Mierzejewskiego. Tym razem wygrała pewnie 25:17, bardzo zbliżając się do ósmej wygranej w obecnym sezonie PlusLigi. W końcówce seta szkoleniowiec dał chwilę odpocząć Tervaporttiemu i Hadravie a na parkiecie pojawili się Karol Jankiewicz i Daniel Gąsior.

Trzecia i ostatnia partia była wyrównana do stanu 17:16. Wtedy akademikom udało się odskoczyć na cztery oczka (20:16) i nie dali już się dogonić. Moritz Karlitzek, Jan Hadrava i Nicolas Szerszeń – ta trójka była w sobotę najskuteczniejsza na parkiecie. Ale pochwalić trzeba także libero gospodarzy Jakuba Hawryluka i solidnie grającą dwójkę środkowych. Indykpol wygrał 25:23 a całe spotkanie 3:0. Statuetkę MVP otrzymał Nicolas Szerszeń.

 

 

Myślałem, że ten mecz będziemy mieli bardziej pod kontrolą. Dzisiaj Będzin postawił się jednak bardziej niż się tego spodziewałem. Trochę była to nasza wina, ale oni też dobrze zagrali w ataku. Potrafiliśmy wykorzystać nasze szanse i mam nadzieję, że dalej będziemy punktować”

– podsumował Nico Szerszeń, który wspólnie z Janem Hadravą był najskuteczniejszym zawodnikiem sobotniego meczu. Obaj zdobyli po 15 punktów.

Myślę, że nie było to fajne spotkanie do oglądania. Cieszę się z tego, że wygraliśmy i trzy punkty zostały w Olsztynie. Teraz wracamy do treningu i przygotowujemy się do spotkania w Nysie”

– mówił Jan Hadrava. Dla kapitana akademików spotkanie z MKS-em Będzin było 200. w PlusLidze!

Styl mógł być na pewno troszeczkę lepszy. Była nerwówka i dużo błędów w ataku. Cieszymy się, że udało się wygrać i życzymy wszystkiego najlepszego Mierzejowi! Mieliśmy pięć dni wolnego i to na pewno wpłynęło na naszą dyspozycję. Ale udało się!”

– cieszył się Dawid Siwczyk.

To był brzydki mecz, ale ja takiego meczu się spodziewałem. Nie graliśmy dwa tygodnie i tego rytmu na pewno nam brakowało. Pokazał to pierwszy set tego spotkania. Natomiast cieszę się, że wygraliśmy 3:0 i także tego pierwszego seta – mimo problemów – dowieźliśmy do końca. Bardzo dobrze, że taki mecz trafił nam się na początek roku. Potrzebowaliśmy go”

– podsumował Marcin Mierzejewski.

 

 

Wydaje mi się, że gdybyśmy wygrali pierwszego seta, ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Mogłoby to nas jeszcze bardziej nakręcić. Zabrakło troszeczkę szczęścia. W drugim trochę siedliśmy. W trzecim wróciliśmy do gry.

– ocenił Damian Schulz, który był najskuteczniejszym zawodnikiem gości. Zdobył 14 punktów.

A co o spotkaniu powiedział trener Nowak-Mosty MKS-u Będzin?

Drugi set wymknął nam się spod kontroli. Mieliśmy problem z przyjęciem tych hybrydowych zagrywek. Dwa skróty bodajże gdzieś tam nas zdusiły i ta różnica zrobiła się dosyć spora. A pierwszy i trzeci set to była wyrównana gra, gdzie byliśmy blisko rozwiązania ich na swoją korzyść.

– mówił Radosław Kolanek, który rozpoczął pracę w Będzinie na początku grudnia.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 12 stycznia. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z PSG Stalą Nysa.

Porażka młodych siatkarzy z UWM z Camperem Wyszków

AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 1:3 (12:25, 21:25, 25:16, 21:25) z Camperem Wyszków i spadł na siódmą pozycję w tabeli grupy 2 siatkarskiej II ligi. Choć drużyna prowadzona przez Pawła Borkowskiego słabo weszła w pierwsze w tym roku spotkanie o punkty, mogła odwrócić jego losy.

 

 

Przed sobotnim meczem akademicy mogli pochwalić się niezłym bilansem w obecnym sezonie. Na koncie mieli siedem zwycięstw i sześć porażek. A warto podkreślić, że w pierwszej rundzie większość spotkań rozgrywali na wyjeździe. Do Kortowa przyjechał jednak zespół, który jest jednym z faworytów do walki o awans do I ligi. I bardzo szybko pokazał swoją jakość, pierwszą partię wygrywając… 25:12.

W drugiej gospodarzom udało się już nawiązać walkę. Do stanu 19:19 gra była bardzo wyrówna. Końcówka jednak ponownie należała do rywali, którzy wygrali 25:21. AZS nie poddał się jednak. W trzecim secie przejął inicjatywę, co przełożyło się na przekonujące zwycięstwo 25:16. Niestety w kolejnym znów do głosu doszli siatkarze Campera. Kontrolowali go od początku do końca wygrywając 25:21 a w całym meczu 3:1. Jego najlepszym zawodnikiem wybrany został Jakub Lewandowski.

Super jest rozpocząć rok od wygranego meczu. Na pewno nas to zbuduje na kolejne spotkania. I mam nadzieje, że będziemy tylko grali coraz lepiej”

– mówił MVP sobotniego spotkania w Kortowie.

Chcemy pilnować trzeciego miejsca w tabeli i oczywiście atakować wyżej. Ale najważniejsza jest nasza stabilna, równa gra. To będzie kluczem do dalszej części sezonu. W tej lidze niczego nie można być pewnym. Każdy mecz jest trudny. Dziś byliśmy zespołem lepszym. Popełnialiśmy mniej błędów i to zadecydowało o wygranej”

– ocenił trener Campera, Mateusz Mielnik.

Pierwsze mecze po długiej przerwie świąteczno-noworocznej nie wychodzą najlepiej. Ale wydaje mi się, że poza tym pierwszym setem dobrze się zaprezentowaliśmy. Podjęliśmy walkę z drużyną, która była faworytem. Wynik może nie jest najlepszy, ale możemy zejść z boiska z podniesioną głową”

– podsumował trener AZS-u UWM Olsztyn Paweł Borkowski.

Szymon Patecki zwrócił uwagę na słaby początek sobotniego spotkania w wykonaniu gospodarzy.

Pierwszego seta odpuściliśmy totalnie – nie weszliśmy dobrze w mecz. Może miała na to wpływ ta godzina – 15:00. Jednak nie wiadomo, kiedy trzeba było zjeść obiad czy drugie śniadanie. Na rozgrzewce też odpuściliśmy, mało biegaliśmy. Następnym razem będziemy musieli się lepiej dogrzać, żeby od początku dobrze zacząć.”

 

AZS UWM Olsztyn – KS Camper Wyszków 1:3 (12:25, 21:25, 25:16, 21:25)

AZS UWM Olsztyn: Wiktor Jezierski, Ostap Kondyukh, Kacper Sienkiewicz, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki, Rafał Maluchnik oraz: Jakub Sienkiewicz, Oliwier Kubacki, Mateusz Bujanowski, Michał Targoński

 

Kolejne spotkanie akademicy rozegrają w sobotę 11 stycznia. Na wyjeździe zmierzą się z drużyną MOS Wola Tramwaje Warszawskie.

Scroll to top