Kapitan poderwał drużynę. Przełamanie Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn wygrał w Hali Urania 3:1 (25:16, 25:22, 19:25, 25:21) z Barkomem Każany Lwów i awansował na dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy przełamali się po trzech kolejnych porażkach, m.in. dzięki skutecznej grze swojego kapitana – Jana Hadravy. Wciąż tracą jednak sześć punktów do czołowej ósemki.

 

 

W sobotnim spotkaniu zabrakło nie tylko kontuzjowanego od trzech tygodni Moritza Karlitzka. W wyjściowym składzie Karol Jankiewicz zastąpił Eemiego Tervaporttiego, który zmagał się ostatnio z chorobą. A mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Prowadzili bowiem 4:0! Ale chwilę później olsztynianom udało się wyrównać (po asie serwisowym Manuela Armoy). Bohaterem tej partii i całego meczu był jednak Jan Hadrava. To jego seria w polu zagrywki sprawiła, że Indykpol odskoczył aż na osiem punktów (20:12). Skutecznie grał także w ataku. Akademicy wygrali tego seta jeszcze wyraźniej – 25:16.

Dobrze prezentowali się także w kolejnej partii. Prowadzili 5:2, 9:5, 13:7 i 15:8. Trzeba jednak przyznać, że nie tylko dzięki własnej grze, ale też wielu błędom popełnianym przez rywali. Ci jednak zaczęli odrabiać straty. W końcówce zbliżyli się na dwa oczka (22:20). Ale nie poszli za ciosem i przegrali 22:25. Ich liderem na parkiecie był Norweg Rune Fasteland.

Trzeci set był najbardziej emocjonujący. Choć Indykpol szybko wypracował sobie trzypunktową przewagę (10:7, 15:12), zespół z Lwowa poderwał do walki Vasyl Tupchii. Ustrzelił serwisem Armoę, Szerszenia i wprowadzonego na parkiet Mateusza Janikowskiego, wyprowadzając Barkom na prowadzenie 16:15. Później kilka punktów dołożyli jego koledzy (świetnie prezentujący się zwłaszcza w bloku), a gra akademików kompletnie się posypała. Efekt? Zwycięstwo gości 25:19.

Na pochwały za sobotnie spotkanie zasłużył na pewno Jakub Hawryluk. Choć przyjmujący, których miał do dyspozycji trener Marcin Mierzejewski często zawodzili, to libero robił co mógł, by ratować gospodarzy w obronie. W czwartym i ostatnim secie ciężar wykańczania akcji wziął na siebie także Nicolas Szerszeń. Ale liderem wciąż był Jan Hadrava. Indykpol odpalił przy stanie 8:8, gdy w polu serwisowym pojawił się Szerszeń. Odskoczył na czteropunktowe prowadzenie (12:8). Później było nawet 15:10. I choć lwowianie zniwelowali straty do dwóch oczek (17:15), gospodarze nie pozwolili im na więcej. Wygrali 25:21 a całe spotkanie 3:1. Statuetką MVP wyróżniony został Jan Hadrava, który był najskuteczniejszym zawodnikiem tego meczu. Zdobył 20 punktów.

 

 

W drugim secie zrobiło się nerwowo, bo rywale ustabilizowali przyjęcie i popełniali mniej błędów. Tak samo było w trzeciej partii. Zaczęli dobrze zagrywać. Na szczęście w połowie czwartego seta złapaliśmy cztery punkty przewagi i utrzymaliśmy prowadzenie. Cieszę się z tych trzech punktów w domu. Potrzebowaliśmy tej wygranej. Byliśmy faworytem a przeciwnik nie miał nic do stracenia. Trzeba przyznać, że dobrze zagrali”

– mówił po meczu Jan Hadrava.

Przed meczem było dużo znaków zapytania. Nie wiedzieliśmy bowiem do końca, czy wyjdziemy w składzie z Eemim Tervaporttim czy z Karolem Jankiewiczem. Eemi zmagał się z bólem głowy. Wyszliśmy z Karolem, co wyszło na naszą korzyść – rywalem nie mieli go „rozpisanego”. Dobrze zaczęliśmy spotkanie, lecz potem zaczęli dobrze grać w polu serwisowym. W czwartej partii skorzystaliśmy z naszej przewagi w tym elemencie i mogliśmy cieszyć się wygraną”

– powiedział po spotkaniu Nicolas Szerszeń.

Cieszy zwycięstwo w tym meczu. Czy było ładne, czy było brzydkie – to kwestia gustu. Natomiast liczą się trzy punkty!

– spuentował krótko trener akademików Marcin Mierzejewski.

Wydaje mi się, że drużyna z Lwowa oddała nam pierwsze dwa sety. Później zaczęła więcej ryzykować i być skuteczna. My mieliśmy problem z wyprowadzeniem skutecznego ataku. Ale fajnie, że wygrało się to wygrać za trzy punkty. Wiemy nad czym musimy pracować. Na pewno będziemy dużo trenować zagrywkę. Bo jeżeli będziemy bardzo dobrze zagrywać, będziemy mieli szansę na kolejną wygraną”

– ocenił Szymon Jakubiszak.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 8 lutego. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów.

Indykpol AZS Olsztyn poszedł za ciosem. Czwarte zwycięstwo akademików w sezonie

Indykpol AZS Olsztyn pokonał w Tarnowie 3:1 (25:23, 25:23, 21:25, 25:17) Barkom Każany Lwów i umocnił się na dwunastej pozycji w tabeli PlusLigi. To dopiero czwarte zwycięstwo akademików w obecnym sezonie. Pozwoliło jednak zmniejszyć dystans do czołowej ósemki.

 

 

Marcin Mierzejewski postawił na identyczny wyjściowy skład, jak kilka dni wcześniej w Hali Urania, gdy akademicy pokonali 3:0 Bogdankę LUK Lublin. Wtorkowy mecz z jedną z najsłabszych ekip PlusLigi rozpoczęli zatem: Eemi Tervaportti, Szymon Jakubiszak, Paweł Cieślik, Jan Hadrava, Nicolas Szerszeń, Moritz Karlitzek i Jakub Hawryluk. Początek spotkania był bardzo wyrównany. Dopiero w połowie seta impuls zagrywką dali Karlitzek i Hadrava. Indykpol zbudował sobie trzypunktową przewagę 15:12. Chwilę później było 18:14. Ale kolejne pięć wymian wygrali gospodarze i to oni prowadzili 19:18. Ostatecznie i tak z wygranej 25:23 cieszyli się olsztynianie. Duża w tym zasługa Jana Hadravy, który tylko w tej parii zdobył 8 punktów.

W drugim secie przebudził się jednak zespół z Lwowa. Rozpoczął go od prowadzenia… 4:0. Głównie za sprawą najskuteczniejszego zawodnika całego meczu – Vasyla Tupchiia, który dwukrotnie ustrzelił rywali zagrywką. Akademicy jednak odrobili straty. Punktować w ataku i blokiem zaczął Szymon Jakubiszak. Zapisał też na swoim koncie pierwszego asa. I choć Barkom raz jeszcze odskoczył (tym razem na trzy oczka – 16:13), Indykpol ponownie zdołał wyrównać, a chwilę później wygrać partię 25:23.

Co nie udało się w secie drugim, udało się jednak w trzecim. Choć był on wyrównany do stanu 15:15, później zarysowała się przewaga gospodarzy. Odskoczyli na trzy punkty (18:15) i nie oddali już prowadzenia do końca, zwyciężając 25:21. Marcin Mierzejewski już wcześniej zdecydował się wpuścić na parkiet Dawida Siwczyka, który zastąpił Pawła Cieślika. Bohater meczu z Bogdanką LUK Lublin we wtorek nie był już tak skuteczny. Dobrze w ataku prezentowali się natomiast Jakubiszak, Szerszeń, Karlitzek i Hadrava. To ich solidna gra dała Indykpolowi pewną wygraną w czwartym secie – 25:17 – i w całym spotkaniu 3:1. Statuetką MVP nagrodzony został Szymon Jakubiszak. Środkowy zdobył 16 punktów. Skuteczniejszy od niego w drużynie z Kortowa był tylko Moritz Karlitzek (17).

 

 

Czuję ulgę, bo nigdy nie graliśmy dobrze z ekipą z Lwowa. Albo graliśmy fatalnie, albo po prostu słabo. Spodziewałem się więc ciężkiego meczu. Dwa pierwsze sety były ciężkie, ale udało nam się w końcówce doprowadzić do zwycięstwa. A w tym czwartym secie wydaje mi się, że oni już odpuścili. Ale też my graliśmy w każdym elemencie lepiej.

– podsumował spotkanie Szymon Jakubiszak. Z MVP rozmawiał Mateusz Lewandowski. Posłuchajcie!

Ten mecz nie był piękny do oglądania. To była taka szarpanina. Było trudno a też musieliśmy odpowiednio mentalnie podejść do tego spotkania. Musieliśmy je wygrać, a oni mogli trochę lżej mentalnie do tego podejść. Trzy punkty są i to jest najważniejsze”

– przyznał Dawid Siwczyk.

Było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Jeśli sprawdzisz tabelę, te trzy punkty są bezcenne. Chcieliśmy odnieść kolejne zwycięstwo i to się udało. Nasza gra miała wiele wzlotów i upadków. Cieszę się, że więcej mieliśmy tych dobrych chwil, dzięki którym zdobyliśmy komplet punktów”

– powiedział po meczu Moritz Karlitzek.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w niedzielę 1 grudnia. O 17:30 w Hali Urania zmierzy się z Cuprum Stilonem Gorzów.

Scroll to top