Dziewiąta porażka Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 2:3 (25:22, 19:25, 28:26, 17:25, 14:16) z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa i wciąż znajduje się w strefie spadkowej PlusLigi. W tabeli zajmuje czternaste miejsce. Była to już dziewiąta porażka akademików w jedenastym spotkaniu w obecnym sezonie. Choć w ich grze widać poprawę, wciąż jest ona nierówna.

 

 

Marcin Mierzejewski od momentu powrotu do treningów po problemach zdrowotnych Eemiego Tervaporttiego konsekwentnie stawia na fińskiego rozgrywającego. Jego forma rośnie. W Częstochowie od początku prezentował się bardzo dobrze. A w wyjściowym składzie mecz z beniaminkiem PlusLigi rozpoczęli także: Jakub Hawryluk, Jakub Majchrzak, Szymon Jakubiszak, Moritz Karlitzek, Nicolas Szerszeń i Jan Hadrava. Ponownie najskuteczniejsi byli dwaj ostatni. Już w pierwszej partii błysnęli w polu serwisowym zapisując na swoim koncie po jednym asie. Olsztynianie szybko zbudowali sobie kilkupunktową przewagę. Prowadzili 6:3, ale w połowie seta gospodarzom udało się wyrównać (12:12). W końcówce jednak Hadrava i Szerszeń dali o sobie znać rywalom, zapewniając swojej drużynie wygraną 25:22. Norwid najwięcej zawdzięcza swojej gwieździe – Patrikowi Indrze. Czeski atakujący tylko w pierwszej partii zdobył 11 punktów!

W drugą znów dobrze weszli akademicy. Jednak choć prowadzili 12:7, częstochowianom udało się ich dogonić przy stanie 15:15. Później gra przez moment była bardzo wyrównana. W ekipie gospodarzy za zdobywanie punktów wzięli się Milad Ebadipour i Bartłomiej Lipiński. Wciąż skutecznie grał Indra. Natomiast siatkarze Indykpolu coraz częściej popełniali błędy w ataku i przyjęciu. Dlatego Moritza Karlitzka zastąpił Manuel Armoa. Nie pomogło to jednak. Kortowski zespół kompletnie się rozsypał i przegrał zdecydowanie 19:25.

Sztuką jest jednak podnosić się, gdy drużynie nie idzie. W trzecim secie Indykpol robił to powoli. Do stanu 16:16 gra była znów bardzo wyrównana. Punktować zaczął Karlitzek, który wrócił na parkiet po krótkim odpoczynku. Później akademicy odskoczyli na trzypunktowe prowadzenie 19:16. To zasługa dobrze serwującego Szerszenia. W tym elemencie gry błyszczał w piątek również Ebadipour. Norwid wyrównał w końcówce (21:21), a po błędzie przekroczenia linii środkowej przez Hadravę, objął prowadzenie 23:22. W końcówce więcej szczęścia mieli jednak olsztynianie. Dwa punkty decydujące o wygranej 28:26 zdobył Moritz Karlitzek. Tym samym zrównał się z Hadravą i Szerszeniem. Po trzech setach każdy z nich miał na swoim koncie 13 oczek.

Zawodnicy brazylijskiego trenera Cezara Douglasa Silvy ponownie jednak podnieśli się po przegranej partii. W kolejnej dominowali od początku do końca. Indra, Ebadipour i Lipiński, wpierani także przez Daniela Popielę i Sebastiana Adamczyka, konsekwentnie realizowali swój plan. Celem było oczywiście doprowadzenie do tie-breaka. W połowie seta prowadzili 12:8. Później zwiększyli przewagę do siedmiu oczek (18:11). Marcin Mierzejewski dał odpocząć Tervaporttiemu i Hadravie. Ich miejsce na parkiecie zajęli Karol Jankiewicz i Daniel Gąsior. Już wcześniej Jakuba Majchrzaka zmienił Paweł Cieślik. Częstochowianie wygrali 25:17. Dobrą grę zaprezentowali także w decydującym secie. Prowadzili już 10:7. Wtedy w polu serwisowym pojawił się Jan Hadrava. I jak przystało na kapitana, poderwał jeszcze do walki kolegów. Zdobył punkt w ataku i bezpośrednio serwisem. Kolejne oczko dorzucił Szerszeń i Indykpol przełamał rywala. Było 11:10 dla gości. W końcówce niestety przypomniał o sobie Patrik Indra. To jego punkty zdecydowały o powrocie gospodarzy na prowadzenie (14:13). Pierwszej piłki meczowej jeszcze nie wykorzystali. Ale chwilę później cieszyli się z wygranej 16:14 a w całym spotkaniu 3:2.

Statuetkę MVP otrzymał rozgrywający drużyny z Częstochowy – Tomasz Kowalski.

 

 

„Walczyliśmy, daliśmy z siebie sto procent. Jest smutek, bo nie wystarczyło to na Częstochowę. Brawo dla nich, bo zagrali bardzo dobre spotkanie. Ale myślę, że my też możemy być zadowoleni. Z meczu na mecz wyglądamy lepiej. W końcu przełamiemy się i też będziemy rozstrzygać takie długie mecze na naszą korzyść”

– podsumował spotkanie libero akademików Jakub Hawryluk.

„Czujemy złość i rozczarowanie. Mogliśmy zdobyć dwa, a nawet trzy punkty. W drugim secie mieliśmy kilka punktów przewagi, lecz przeciwnik odrobił straty – tak samo było w trzeciej partii, lecz na naszą korzyść. Czwarty set był jednostronny, szkoda tie-breaka. W pewnych momentach musimy podejmować ryzyko. Brakuje nam też grania bez piłki. Musimy wszyscy sobie pomagać, zwłaszcza, gdy któryś z nas ma trudną piłkę”

– mówił Jan Hadrava.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w piątek 22 listopada. O 20:30 w Hali Urania zmierzy się z Bogdanką LUK Lublin.

Scroll to top