Tenisistki stołowe z UWM spadają z Ekstraklasy

Trzynaście porażek i tylko jedno zwycięstwo – z takim bilansem KS English Perfect AZS UWM Olsztyn kończy swój debiutancki sezon w Ekstraklasie tenisa stołowego kobiet. Ostatnie miejsce w tabeli oznacza spadek. Czy można było go uniknąć? Jakie wnioski na przyszłość wyciągnie sztab szkoleniowy i zarząd klubu?

 

 

Jeszcze przed tym weekendem drużyna z UWM miała matematyczne szanse na utrzymanie. Do pozycji w tabeli gwarantującej grę w barażach traciła bowiem pięć punktów. Jednak już po domowej porażce 0:3 z SKTS-em Sochaczew Michał Ogrodniczak nie miał złudzeń.

Mamy jakieś matematyczne szanse, ale mówiąc szczerze – możemy stwierdzić, że po tym sezonie żegnamy się z Ekstraklasą kobiet w Olsztynie”

– mówił na początku marca szkoleniowiec AZS-u.

Ostatnie dwa spotkania olsztyński klub rozegrał w piątek i niedzielę. W kadrze ponownie zabrakło Wiktorii Wróbel i Wen Wen Liu. Pojawiła się natomiast nieobecna ostatnio Aleksandra Jarkowska. Do Krakowa na mecz z Bronowianką pojechały także: Anita Myrchel-Rutkowska oraz trzynastoletnia Monika Pawłowska. Gospodynie nie pozostawiły rywalkom najmniejszych złudzeń. Wygrały 3:0.

 

KS Bronowianka Kraków – KS English Perfect AZS UWM Olsztyn 3:0

Pauline Chasselin – Monika Pawłowska 3:0 (11:1, 11:0, 11:2)
Ioana Singeorzan – Aleksandra Jarkowska 3:1 (11:9, 11:9, 7:11, 11:8)
Natalia Gajewska – Anita Myrchel-Rutkowska 3:0 (11:4, 11:3, 11:6)

 

Foto: Alicja Śliwa

W niedzielę w małej arenie Hali Urania akademiczki z UWM zakończyły sezon spotkaniem z Bebetto AZS UJD Częstochowa. Czuć było smutek i rozczarowanie. Na trybunach pojawiła się tylko garstka kibiców. Po wywalczonych w zeszłym roku dwóch awansach (z II do I ligi i z I ligi do Ekstraklasy), teraz trzeba przełknąć gorycz spadku.

W ostatnim meczu wystąpiły Aleksandra Jarkowska, Wiktoria Wrzosek i Daria Duralak. Wszystkie trzy zawodniczki niestety przegrały swoje pojedynki.

We wszystkich dzisiejszych pojedynkach było dużo niedociągnięć. Mogłyśmy powalczyć o więcej setów a może nawet o wygrany punkt. Także szkoda tych niewykorzystanych sytuacji. To dla nas duże doświadczenie, ale też duży przeskok. Jest różnica w poziomie I ligi i Ekstraklasy. W tym sezonie zebrałyśmy na pewno bardzo dużo tego doświadczenia”

– mówiła po meczu Daria Duralak.

KS English Perfect AZS UWM Olsztyn – Bebetto AZS UJD Częstochowa 0:3

Aleksandra Jarkowska – Anastasiya Dymytrenko 0:3 (9:11, 8:11, 3:11)
Wiktoria Wrzosek – Tetyana Bilenko 0:3 (2:11, 7:11, 4:11)
Daria Duralak – Martyna Lis 1:3 (5:11, 11:6, 5:11, 5:11)

 

 

Chyba nie podołaliśmy organizacyjnie. Ale myślę też, że mieliśmy pecha co do transferów na ten sezon. Miało być pięknie. Wiktoria Wróbel miała być taką naszą liderką i miała występować w każdym meczu. Niestety przeszkodziły jej w tym kwestie zdrowotne. To było dużym problemem dla nas. Aleksandra Jarkowska mogła coś w tym sezonie dorzucić i tak było. Ale przez dużą liczbę nieobecności Wiktorii ta sytuacja nam się bardzo skomplikowała”

– mówił już po ostatnim meczu sezonu Michał Ogrodniczak.

Wspomniane absencje liderki drużyny sprawiły, że sztab szkoleniowy musiał rotować składem. Ale nie mógł też pozwolić sobie na ciągłe wykorzystywanie w pierwszej drużynie zawodniczek zgłoszonych do rozgrywek I ligi. Dlatego tylko po dwa mecze w Ekstraklasie rozegrały Daria Duralak czy Klaudia Szadkowska. Dodatkowo swoje szanse otrzymały m.in.: doświadczona Anita Myrchel-Rutkowska i studiująca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim Wiktoria Wrzosek. Wsparciem dla zespołu była także Wenwen Liu. A debiut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym – z braku innych możliwości – zaliczyła trzynastoletnia Monika Pawłowska.

Na decydujące mecze do Olsztyna przylecieć miała Chinka – Xuejiao Yuan. Niestety, choć klub załatwił wszystkie formalności, 30-letnia doświadczona zawodniczka, która zapewne pomogłaby w walce o utrzymanie, nie dotarła na Warmię.

Najbliższy miesiąc zadecyduje o tym, jakie będziemy mieć plany na kolejny sezon. Musimy usiąść, podsumować i wynotować wszystkie za i przeciw – określić dokąd zmierzamy. Czy będziemy odświeżać skład? Może tak trzeba? A może jednak część osób z nami zostanie? Zobaczymy!”

– mówi na razie tajemniczo Michał Ogrodniczak. Podkreśla też, że rok w Ekstraklasie był cennym doświadczeniem. A co jeśli uda się do niej wrócić w przyszłości?

Na pewno podejmiemy inne decyzje organizacyjne w kontekście budowania zespołu. Być może powinniśmy inne zobowiązania z zawodniczkami zawierać. Może właśnie tego zabrakło. Ale jesteśmy bogatsi o to doświadczenie!”

KS English Perfect AZS UWM Olsztyn wciąż walczy o utrzymanie swojej drugiej drużyny w rozgrywkach I ligi. Na dwie kolejki przed końcem sezonu 2024/2025 zajmuje ona dziewiąte (przedostatnie) miejsce w grupie północnej. Oznacza to konieczność gry w barażach. Ważny będzie najbliższy mecz. W pierwszy weekend kwietnia akademiczki zmierzą się na wyjeździe z zajmującą ostatnią pozycję ekipą MKS Emdek Bydgoszcz. Tydzień później czeka je spotkanie z wiceliderkami – Feniks Recykling Bogoria Grodzisk Mazowiecki.

Indykpol AZS Olsztyn wygrywa w Gorzowie

Indykpol AZS Olsztyn pokonał na wyjeździe 3:1 (21:25, 25:23, 25:19, 25:18) Cuprum Stilon Gorzów i awansował na dziesiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy swoje przedostatnie spotkanie w tym sezonie rozpoczęli źle. Ale w porę się przebudzili i zapisali na swoim koncie trzy punkty.

 

 

Gdy dwa tygodnie temu stało się jasne, że olsztynianie stracili szansę na grę w fazie play-off PlusLigi, trener Daniel Pliński zapowiedział, że ostatnie spotkania obecnego sezonu będą dla niego okazją do sprawdzenia zarówno zawodników, jak i różnych zachowań na parkiecie. W pierwszym secie piątkowego meczu akademicy test oblali. Rozpoczęli go w składzie: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti. Od początku przewagę mieli gospodarze. Ich akcje zazwyczaj skutecznie wykańczali: Brazylijczyk Chizoba Neves oraz Estończyk Robert Täht. Dystans między obiema ekipami zwiększył się przy stanie 20:15. Stilon wygrał ostatecznie 25:21.

Na drugiego seta Indykpol wyszedł już w zmienionym składzie. Po przewie spowodowanej kontuzją na plusligowy parkiet wrócił Moritz Karlitzek. I trzeba powiedzieć, że był to powrót nie tylko wyczekiwany przez kibiców, ale i udany. Manuel Armoa prezentował się w Gorzowie bardzo źle. Gdy zastąpił go niemiecki przyjmujący, gra gości znacząco się poprawiła. Poprawił się także nieskuteczny na początku meczu Nicolas Szerszeń. To on i Jan Hadrava byli liderami swojego zespołu (jak przystało na kapitana i wicekapitana). Olsztyńska drużyna dobrze grała blokiem, potrafiła także zaskoczyć rywali zagrywką. Pochwalić należy również dwójkę środkowych – Siwczyka i Jakubiszaka.

Drugi set był najbardziej wyrównany. Akademicy wygrali go minimalnie – 25:23. W kolejnym (choć na początku przegrywali 2:6) byli już zdecydowanie lepsi od rywali. Pokazuje to wynik – 25:19 – ale też swoboda, którą w końcu było czuć i widać w ich grze. Ostatnią partię kontrolowali od początku do końca. Zwyciężając 25:18, a w całym meczu 3:1, dali kibicom odrobinę radości po zawodzie, którym jest jednak brak awansu do fazy play-off.

Statuetkę MVP otrzymał Jan Hadrava. Czeski atakujący był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. Zdobył 26 punktów.

 

 

Pierwszy set nie był zły w naszym wykonaniu. Nie skończyliśmy kilku ataków i to zadecydowało o przegranej 21:25. Ale cieszymy się z trzech punktów i pozytywnego zakończenia tego spotkania. Cieszę się też, że wrócił Moritz i że jest gotowy, by pomóc nam także zakończyć dobrze sezon”

– podsumował piątkowe spotkanie Jan Hadrava.

Było to ciężkie spotkanie. Każdy z nas czuje już ten sezon „w nogach”. Mimo, że nie mamy play-off’ów, to pokazaliśmy dziś charakter. Zagraliśmy dla kibiców, którzy przejechali za nami całą Polskę. Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa”

– powiedział po meczu Kuba Hawryluk.

 

Ostatnie spotkanie sezonu 2024/2025 siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn rozegrają w niedzielę 23 marca. Stawką wyjazdowego meczu w Ergo Arenie z Treflem Gdańsk będzie dziesiąta pozycja w tabeli. Zapraszamy na transmisję na antenie Radia UWM FM od 14:45.

AZS UWM Olsztyn do końca sezonu będzie walczył o utrzymanie w II lidze siatkarzy

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu 2024/2025 AZS UWM Olsztyn wciąż nie jest pewny utrzymania w siatkarskiej II lidze. Sytuację akademików skomplikowała wyjazdowa porażka 0:3 (23:25, 14:25, 22:25) z SwK KARTPOL Kobyłka. Kolejne spotkanie rozegrają 22 marca. W hali w Kortowie zmierzą się z liderem swojej grupy – Spartą Grodzisk Mazowiecki.

 

 

Dla gospodarzy środowego meczu zwycięstwo oznaczało zapewnienie sobie prawa do gry w fazie play-off i walki o awans do I ligi. Dla olsztyńskiej drużyny porażka to niestety możliwość znalezienia się za moment w gronie klubów zagrożonych spadkiem. Wydaje się, że decydujący był pierwszy set tego spotkania. AZS przegrywał w końcówce już pięcioma punktami – 17:22. Jednak zdołał wyrównać przy stanie 23:23. Niestety dwie kolejne wymiany wygrali zawodnicy z Kobyłki i było 25:23.

Kolejna partia to już ich zdecydowana dominacja na parkiecie. Wynik mówi sam za siebie – 25:14. Trzeci set ponownie był wyrównany. Do stanu 21:21 żadnej z ekip nie udało się odskoczyć na więcej niż dwa punkty! Ale ostatnie słowo znów należało do rywali akademików. Wygrali 25:22 a całe spotkanie 3:0.

Od długiego czasu nie graliśmy na wyjeździe i ciężko było nam wejść w ten mecz. W pierwszym secie trochę szwankowało nam przyjęcie. Drugi – w ogóle nam nie wyszedł… A w trzecim – mimo, że była szansa, żeby coś jeszcze ugrać, ilość zepsutych zagrywek nie pozwoliła nam wywieźć stamtąd żadnego punktu”

– podsumował trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

SwK KARTPOL Kobyłka – AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:23, 25:14, 25:22)

AZS: Wiktor Jezierski, Rafał Maluchnik, Kacper Sienkiewicz, Ostap Kondyukh, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki oraz: Jakub Mądry, Maciej Kwiatkowski, Maciej Moszczyński, Jakub Sienkiewicz, Paweł Borkowski, Tomasz Narkun.

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra w sobotę 22 marca. W hali w Kortowie o 17:00 zmierzy się z liderem swojej grupy II ligi – Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sezon akademicy zakończą tydzień później wyjazdowym meczem z Enea KKS-em Kozienice.

Konrad Bukowiecki i Anastazja Kuś po halowych mistrzostwach Europy

Halowe mistrzostwa Europy miały być dla Konrada Bukowieckiego jedną z dwóch głównych imprez pierwszej części sezonu 2025. Do holenderskiego Apeldoorn jechał z czwartym wynikiem na Starym Kontynencie. Kulomiot klubu AZS UWM Olsztyn nie przebrnął jednak eliminacji. Debiut na seniorskiej imprezie tej rangi zaliczyła natomiast Anastazja Kuś.

 

 

Konrad Bukowiecki w obecnym sezonie prezentował równą i wysoką formę. W każdym konkursie pchał kulę na odległość ponad 20 metrów. Wygrał meeting Orlen Cup w Łodzi (wynikiem 20 metrów i 95 centymetrów). Stawał także na podium międzynarodowych zawodów w Luksemburgu i Belgradzie. W końcu sięgnął po kolejne w swojej karierze złoto halowych mistrzostw Polski. W imponującym stylu, bo w Toruniu reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn pchnął kulę na odległość 21 metrów i 32 centymetrów. Był to piąty w tym roku wynik na świecie i czwarty w Europie.

Zawsze to podkreślam, że jak jestem zdrowy, to potrafię pchać daleko. Przez ostatnie lata troszeczkę mi tego zdrowia brakowało i to też było widać po wynikach. Teraz jestem zdrowy i cały plan treningowy z moim tatą zrealizowaliśmy w stu procentach. Są efekty – ta kula zaczęła latać dużo dalej. Ten sezon halowy jest bardzo długi i intensywny. Czerpię dużą radość z tego, że startuje i udaje mi się też wygrywać. Mam nadzieję, że ta moja forma będzie jeszcze wzrastać”

– deklarował po powrocie do Olsztyna Bukowiecki.

Wysoką dyspozycję chciał potwierdzić podczas halowych mistrzostw Europy. Niestety w holenderskim Apeldoorn nie przebrnął eliminacji. Jego rezultat – 19,78 metra – był dopiero dziesiątym w stawce. Co jeszcze bardziej szokujące, do finału nie awansował także Włoch Leonardo Fabbri, który był głównym kandydatem do złota.

Wielkie rozczarowanie, przede wszystkim samym sobą. Nie do końca wiem, dlaczego tak się stało. Wiem tylko, że jestem w dobrej formie, ale nie udało mi się tego pokazać. Jest jeszcze jedna szansa w tym sezonie halowym i postaram się ją dobrze wykorzystać. Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Cieszę się, że mam wokół tylu ludzi, którzy dobrze mi życzą. Słowa krytyki przyjmuję na klatę, hejt i wyzwiska… cóż, były, są i będą”

– napisał w mediach społecznościowych po starcie w Holandii. Przed Bukowieckim jeszcze halowe mistrzostwa świata, które w dniach 21-23 marca odbędą się w chińskiej Nankinie.

 

Foto: @phusis_athle.ch

Cieszę się, że mogę się uczyć od najlepszych”

– mówiła natomiast po swoim debiucie na seniorskich halowych mistrzostwach Europy w Apeldoorn Anastazja Kuś. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn do Holandii pojechała przede wszystkim po doświadczenie i naukę. W swoim biegu eliminacyjnym zajęła piąte miejsce (z czasem 53.45 sekundy).

 

Dodajmy, że reprezentacja Polski wróciła z tegorocznych HME z czterema medalami. Złoto w biegu na 800 metrów wywalczyła Anna Wielgosz. Najlepszy w biegu na 60 metrów przez płotki był także Jakub Szymański. W tej samej konkurencji wśród pań trzecia linię mety w finale minęła Pia Skrzyszowska. Po srebro na 400 metrów pobiegł natomiast Maksymilian Szwed, który ustanowił nowy halowy rekord Polski oraz rekord Europy U23.

Studenci UWM z medalem AMP w szachach!

W dniach 7-9 marca w Lublinie odbyły się Akademickie Mistrzostwa Polski w szachach. W rywalizacji drużynowej wysokie szóste miejsce zajęli studenci Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Ale do Kortowa przywieźli też złoto wywalczone w klasyfikacji uniwersytetów. Najlepsi okazali się reprezentanci Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

 

 

Kadra UWM na AMP w szachach:
1. Maria Białowąs
2. Nikola Bohdanowicz
3. Filip Grodecki
4. Adam Jędrusik
5. Michał Kozłowski
6. Maciej Kwiatkowski
7. Jeremi Matysek
8. Marcin Skomski
9. Paweł Zaborek

Trener: Jerzy Daniluk

 

„Szpilki” przegrały mecz „za sześć punktów”

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała na wyjeździe 2-5 (2-2) z FC Silesia Box Siemianowice Śląskie i na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu 2024/2025 wciąż traci siedem punktów do pozycji gwarantującej utrzymanie w Ekstralidze futsalu kobiet. W tabeli zajmuje jedenaste miejsce. Kortowskie „Szpilki” nie wykorzystały okazji, by zmniejszyć straty do niedzielnych rywalek.

 

Foto: FC Silesia Box Siemianowice Śląskie

Olsztynianki dobrze rozpoczęły to spotkanie. Wynik już w trzeciej minucie otworzyła Natalia Łapińska. Chwilę później doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia miała Anna Siwicka, ale przestrzeliła w sytuacji sam na sam z bramkarką. Kolejne minuty należały do gospodyń. Najpierw na 1-1 trafiła Paulina Załęcka. A później dwukrotnie „Szpilki” ratowała Maja Bogacka, fantastycznie interweniując po indywidualnych akacjach Marleny Koniecznej. Zresztą gdyby nie jej znakomita postawa, gospodynie mogłyby w pierwszej połowie prowadzić nawet 5-1. A dzięki bramce Pauli Zawistowskiej w dwunastej minucie na prowadzenie ponownie wyszły futsalistki AZS-u. Mecz mógł się podobać. Obfitował w sytuacje z obu stron. A jedną z nich tuż przed przerwą wykorzystała Paulina Załęcka i było 2-2. Trzeba przyznać, że był to wynik sprawiedliwy.

W drugą połowę dużo lepiej weszły zawodniczki z Siemianowic Śląskich. W pierwszych trzech minutach kilkukrotnie zagroziły rywalkom, a jedną z sytuacji na bramkę zamieniła Karolina Szczypka. Tempo meczu w kolejnych minutach nieco spadło. Ale gospodynie nie traciły czujności. Podwyższyły prowadzenie po technicznym strzale Zuzanny Świętek. W końcówce na parkiecie pojawiła się trenerka „Szpilek” Aleksandra Kojadyńska. Olsztynianki próbowały grać z lotną bramkarką, ale i to nie przyniosło efektu. Nadziały się natomiast na kontrę, po której wynik meczu na 5-2 ustaliła Zuzanna Świętek.

Spodziewałyśmy się ciężkiego spotkania. Ile sił mogłyśmy, tyle zostawiłyśmy na parkiecie. Niestety losy meczu ponownie odwróciły się w drugiej połowie. Jechałyśmy tam wygrać. Tego nastawienia nam nie zabrakło. Myślę, że zabrakło nam sił… Musiałyśmy uznać wyższość rywalek. Musimy teraz punktować w każdym spotkaniu, jeśli chcemy realnie myśleć o utrzymaniu. Na pewno nie zwieszamy głów i będziemy walczyć do ostatniego spotkania”

– podsumowała Aleksandra Kojadyńska.

 

FC Silesia BOX Siemianowice Śląskie – AZS UWM High Heels Olsztyn 5-2 (2-2)
Paulina Załęcka 6′, 19′, Karolina Szczypka 23′, Zuzanna Świętek 31′, 40′ – Natalia Łapińska 3′, Paula Zawistowska 12′

FC Silesia: Martyna Halupczok – Ewa Duda, Marlena Konieczna, Karolina Szczypka, Paulina Załęcka oraz: Magdalena Antkowiak, Joanna Kęsoń, Magdalena Knysak, Klaudia Łyszczarz, Dorota Młynarczyk, Zuzanna Świętek, Żaneta Sobota, Patrycja Wiśniewska.

AZS UWM: Maja Bogacka – Oliwia Cwalińska, Julia Klonowska, Anna Siwicka, Paula Zawistowska oraz: Amelia Cwalińska, Weronika Dąbrowska, Aleksandra Kojadyńska, Natalia Łapińska.

Żółte kartki: Zuzanna Świętek – Julia Klonowska.

 

 

Niedzielna porażka oznacza, że drużyna z UWM ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie w Ekstralidze futsalu kobiet. Na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu wciąż traci bowiem siedem punktów do bezpiecznej pozycji w tabeli. Najbliższy mecz rozegra dopiero w ostatni weekend marca. We własnej hali zmierzy się z wiceliderem tabeli – Rekordem Bielsko-Biała.

W Lublinie nadzieja na play-offy ginie…

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (23:25, 21:25, 12:25) z Bogdanką LUK Lublin i na dwie kolejki przed zakończeniem zasadniczej części sezonu 2024/2025 w PlusLidze zajmuje jedenaste miejsce w tabeli. Ta porażka oznacza, że akademicy stracili już nawet matematyczne szanse na awans do fazy play-off.

 

 

Trener Daniel Pliński musiał radzić sobie w sobotę bez Nicolasa Szerszenia i Mateusza Janikowskiego. Obaj przyjmujący nie mogli zagrać z powodu drobnych urazów. Z drużyną do Lublina pojechał Moritz Karlitzek, ale także nie pojawił się na parkiecie. Dlatego do kadry meczowej jako przyjmujący a nie libero zgłoszony został Kuba Hawryluk. Ale spotkanie rozpoczął w kwadracie dla rezerwowych. W wyjściowym składzie zagrali natomiast: Jakub Ciunajtis, Kamil Szymendera, Manuel Armoa, Szymon Jakubiszak, Paweł Cieślik, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti.

Przyznać trzeba jednak, że Bogdanka była „do ugryzienia”. Indykpol w pierwszych dwóch setach potrafił wypracować sobie trzy- a nawet czteropunktową przewagę. Dobrze funkcjonowała zagrywka. Asy serwisowe zapisali na swoim koncie: Armoa, Cieślik i Hadrava. Akademicy nieźle wyglądali także w przyjęciu. Ale w obu partiach to gospodarze przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wygrali 25:23 i 25:21. Ich liderami w ataku byli: Wilfredo Leon, Aleks Grozdanov i Kevin Sasak. Dwaj ostatni świetnie prezentowali się także w bloku.

Dwa przegrane – choć wyrównane – sety kompletnie rozbiły kortowski zespół. W trzeciej partii olsztynianie byli tylko tłem dla przeciwników. Wynik mówi sam za siebie – 25:12… Statuetkę MVP otrzymał Aleks Grozdanov. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 14 punktów (w tym aż 5 blokiem).

 

 

W pierwszych dwóch setach mieliśmy okazję, by dogonić rywali. Ale niestety jej nie wykorzystaliśmy. Cieszyłem się przed meczem, że mogłem być na boisku. Pół sezonu czekałem na to za bandami. Czeka mnie jeszcze dużo nauki…”

– mówił po spotkaniu Kamil Szymendera. Dla przyjmującego mecz w Lublinie był… pierwszym w tym sezonie w wyjściowym składzie.

Mamy sporo problemów ze zdrowiem. Podoba mi się, że zespół wyszedł na parkiet z dużą wiarą. Mogliśmy prowadzić po dwóch setach 2:0, ale przegrywaliśmy 0:2. Graliśmy na wysokiej piłce, utrzymaliśmy zagrywkę Leona. Walczyliśmy do samego końca. Zabrakło nam troszkę umiejętności, ale jestem dumny z zespołu, że pokazał na boisku to, co mógł. Motywacji nam na pewno nie zabraknie na dwa ostatnie mecze i zrobimy wszystko, żeby je wygrać”

– zapewniał trener akademików Daniel Pliński.

Pierwsze dwa sety według mnie zagraliśmy bardzo dobrze. Przyjmowaliśmy zagrywkę rywali, która była bardzo mocna. Byliśmy bardzo zmotywowani, z chęcią pokonania rywala. Niestety w trzecim secie zabrakło mocy i przegraliśmy”

– powiedział po meczu Paweł Cieślik.

 

 

W tym sezonie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już zatem tylko dwa spotkania. W najbliższy piątek 14 marca o 17:30 na wyjeździe zmierzy się z Cuprum Stilonem Gorzów. Natomiast w niedzielę 23 marca akademików czeka mecz w Ergo Arenie z Treflem Gdańsk.

Szansa na play-offy już tylko matematyczna

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (27:29, 17:25, 25:14, 24:26) z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa i na trzy kolejki przed zakończeniem zasadniczej części sezonu 2024/2025 zajmuje jedenaste miejsce w tabeli PlusLigi. Do pozycji gwarantującej awans do fazy play-off akademicy tracą już sześć punktów…

 

 

Jeszcze przed początkiem poniedziałkowego spotkania kibiców ucieszyła zapewne informacja o powrocie do meczowej czternastki Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący rozgrzewał się z kolegami, ale Daniel Pliński nie zmienił nic w wyjściowym składzie akademików. Od pierwszych minut niezwykle ważne domowe starcie z drużyną z Częstochowy rozpoczęli: Eemi Tervaportti, Jan Hadrava, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń i Kuba Hawryluk.

Pierwsza partia była bardzo wyrównana. W końcówce zarysowała się delikatna przewaga gości. Prowadzili 18:16, 23:20 i 24:22. Ich akcje kończyli zazwyczaj Patrik Indra i Milad Ebadipour. Natomiast w barwach gospodarzy wyróżniał się Jan Hadrava (długo utrzymywał stuprocentową skuteczność). Fatalnie prezentował się natomiast Nicolas Szerszeń. Ale trener nie zdecydował się zdjąć go z parkietu. Dwukrotnie błysnął Manuel Armoa (raz popisał się asem serwisowym, a raz efektownym atakiem). Akademicy wyrównali przy stanie 24:24. Dwukrotnie mieli nawet w górze piłkę setową (26:25, 27:26), ale ostatecznie przegrali 27:29.

Częstochowianie kontynuowali dobrą grę także po przerwie. Przerwie dłuższej niż zazwyczaj, bo przed drugą partią klub ogłosił przedłużenie na kolejny sezon umowy ze swoim sponsorem tytularnym – firmą Indykpol S.A. Ale na tym koniec dobrych wiadomości. Zawodnicy kortowskiej drużyny dali się zdominować rywalom. Ci zbudowali sobie dość szybko trzypunktowe prowadzenie (14:11), a później zwiększyli przewagę (17:13, 19:14). Wygrali jeszcze bardziej efektownie – 25:17 a seta asem serwisowym zakończył Milad Ebadipour.

Kolejna partia należała jednak do gospodarzy. Pochwalić należy dwójkę środkowych. Szymon Jakubiszak i Dawid Siwczyk nie mylili się pod siatką. Znów błyszczał Armoa, a po słabym drugim secie na wysoki poziom skuteczności wrócił Hadrava. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Indykpol rozpoczął od prowadzenia 4:1, a później tylko zwiększał dystans. Było 11:6, 17:8 i 21:11. Wygrał 25:14.

To jednak wszystko na co było stać ich w poniedziałek. Czwarty set wprawdzie przez dłuższy czas był wyrównany. Ale od jego połowy znów do głosu doszli siatkarze Norwida. Bohaterem meczu był Patrick Indra. Wspierany przez Milada Ebadipoura pewnie kończył kolejne akcje gości. Olsztynianie momentami niwelowali straty. Po asie serwisowym Nicolasa Szerszenia wyrównali – było 18:18. Prowadzili nawet 20:19, 21:20 i 22:21, ale w końcówce znów skuteczniejsi okazali się zawodnicy trenera Cezara Douglasa Silvy. Wygrali 26:24 a całe spotkanie 3:1.

Statuetkę MVP otrzymał Patrik Indra. Czeski atakujący zdobył 24 punkty. Dwa oczka mniej zapisał na swoim koncie jego rodak – kapitan Indykpolu AZS Olsztyn, Jan Hadrava.

 

 

Nasz zespół walczył, grał na dobrym poziomie. Pierwszy i czwarty set mógł też być dla nas i my byśmy cieszyli się ze zwycięstwa. Oczywiście, zabrakło trochę dokładności (przede wszystkim w pierwszym secie), odwagi – kto ma wystawić piłkę sytuacyjną, piłkę setową dla nas. To jest od samego początku bolączka naszego zespołu. Częstochowa to zespół, który nie wymięka. Nasza sytuacja teraz jest bardzo trudna. Ale nie robię też z tego wielkiej tragedii. Zdajemy sobie sprawę, co nas czeka. Ale nie składamy broni. Walczymy dalej. Po tej porażce jednak te szanse na pewno się zmniejszyły”

– podsumował trener akademików, Daniel Pliński.

W pierwszych dwóch setach mieliśmy trudności ze znalezieniem sposobu na grę przeciwników. Grali skutecznie w ataku i przyjęciu, podczas gdy my popełnialiśmy zbyt wiele błędów, zwłaszcza w zagrywce. W trzecim secie od początku zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Było widać, że drużyna z Częstochowy nieco odpuściła, co pozwoliło nam utrzymać przewagę i pewnie wygrać tę partię. W czwartym secie pojawiło się trochę nerwowości. Wydaje mi się, że rywale lepiej to wytrzymali, a nam zabrakło precyzji w prostych sytuacjach, w których powinniśmy byli zachować większą dokładność”

– powiedział po meczu Szymon Jakubiszak.

Jest mi bardzo przykro, bo chciałem jeszcze walczyć o te play-offy. Wiedziałem, że ten mecz jest bardzo ważny pod tym kątem. No i cóż mogę powiedzieć? Mogę jedynie przeprosić wszystkich kibiców, którzy na nas liczyli. Ja starałem się, jak mogłem. Dawałem z siebie sto procent w każdym meczu, w którym otrzymałem możliwość grania i w przyszłości oczywiście się to nie zmieni! Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie lepszy i będziemy walczyć o coś więcej”

– zadeklarował Dawid Siwczyk.

To było ciężkie spotkanie. Walczyliśmy, ale Częstochowa była dzisiaj lepsza. Robiliśmy głupie błędy. W pierwszym secie zaważyła jedna piłka. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Będziemy na pewno jeszcze walczyć. Ten sezon był bardzo ciężki. Mieliśmy czterech trenerów. A każdy trener to inne zasady. Jest dużo nowych rzeczy i nie wygląda to tak, jak powinno”

– mówił po meczu Kuba Hawryluk.

Przegraliśmy pięć spotkań z rzędu. Wiedzieliśmy, że ten mecz jest „za sześć punktów” i będziemy musieli te punkty wyszarpać. Zespół z Olsztyna też potrafi grać w siatkówkę i pokazał to w tym sezonie niejednokrotnie. Dziś to nie była najpiękniejsza siatkówka, jaką graliśmy w tym sezonie. Ale wygrywamy i tylko to ma znaczenie.

– podsumował Bartłomiej Lipiński z Norwida Częstochowa.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w sobotę 8 marca. O 20:30 na wyjeździe zmierzy się z Bogdanką LUK Lublin.

 

Tenisistki stołowe z UWM przegrały „najważniejsze spotkanie w tym sezonie”

„Najważniejsze spotkanie w tym sezonie” – takim hasłem zapowiadały swój domowy pojedynek z SKTS Sochaczew tenisistki stołowe KS English Perfect AZS UWM Olsztyn. Niestety przegrały w hali w Kortowie 0:3 i właściwie pozbyły się nadziei na utrzymanie w Ekstraklasie. Do swoich niedzielnych rywalek tracą już pięć punktów. A do rozegrania zostały tylko dwie ligowe kolejki.

 

 

Przypomnijmy, że w pierwszej części sezonu tenisistki z UWM pokonały na wyjeździe drużynę z Sochaczewa 3:2. I było to ich jedyne do tej pory zwycięstwo w Ekstraklasie. Z trzema punktami na koncie zamykają tabelę. Ale przed niedzielnym meczem do swoich rywalek traciły tylko dwa punkty. Miały więc szansę na awans na wyższą pozycję, gwarantującą grę w barażach o utrzymanie.

Co zadecydowało o porażce? Problemy kadrowe…. Trener Michał Ogrodniczak nie mógł skorzystać ze swoich trzech czołowych zawodniczek: Wiktorii Wróbel, WenWen Liu (obie rozchorowały się przed weekendem) oraz Aleksandry Jarkowskiej (grała w lidze włoskiej). Zresztą warto zauważyć, że w tym roku rzadko pojawiały się w Olsztynie. Z tego powodu olsztynianki nie pojechały też w piątek do Rzeszowa i oddały mecz z Fibrain AZS-em Politechniką Rzeszów walkowerem. W najważniejszym spotkaniu sezonu zagrały natomiast: Klaudia Szadkowska, Anita Myrchel-Rutkowska i Wiktoria Wrzosek – zawodniczki pierwszoligowych rezerw. I przegrały gładko swoje pojedynki z Darią Łuczakowską, Magdaleną Sikorską i Iloną Sztwiertnią – wszystkie 0:3…

Powiem szczerze, że dobiły nas kwestie kadrowe, zdrowotne. Widocznie ten skład na Ekstraklasę powinien być szerszy, może mocniejszy? Dziewczyny dziś chciały pokazać się z jak najlepszej strony. Nie mogę im tego odmówić. Klaudia, Anita i Wiktoria trenują u nas na co dzień i grają w pierwszej lidze. Dla nich była to fajna możliwość rywalizacji”

– mówił po spotkaniu trener AZS-u Michał Ogrodniczak. Przyznał też, że drużyna po niedzielnej porażce… pogodziła się już ze spadkiem.

W tym momencie już tak! Po dzisiejszym meczu mamy jakieś matematyczne szanse, ale mówiąc szczerze – możemy stwierdzić, że po tym sezonie żegnamy się z Ekstraklasą kobiet w Olsztynie.”

 

KS English Perfect AZS UWM Olsztyn – SKTS Sochaczew 0:3

Klaudia Szadkowska – Daria Łuczakowska 0:3 (6:11, 8:11, 5:11)
Anita Myrchel-Rutkowska – Magdalena Sikorska 0:3 (3:11, 3:11, 9:11)
Wiktoria Wrzosek – Ilona Sztwiertnia 0:3 (4:11, 3:11, 1:11)

 

 

Po dwunastu kolejkach sezonu 2024/2025 KS English Perfect AZS UWM Olsztyn wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy tenisa stołowego kobiet. Bilans drużyny z Kortowa to: jedna wygrana i aż 11 porażek. Do rozegrania pozostały jeszcze dwa spotkania: 14 marca na wyjeździe z KS Bronowianka Kraków oraz 16 marca we własnej hali z Bebetto AZS UJD Częstochowa. Dodajmy, że także w rozgrywkach I ligi akademiczki nie radzą sobie dobrze. Przegrały 10 meczów, jeden zremisowały i trzy wygrały.

„Szpilki” postawiły się czołowej drużynie Ekstraligi, ale niestety znów przegrały

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała już dwunaste spotkanie w swoim debiutanckim sezonie w Ekstralidze futsalu kobiet. Kortowskie „Szpilki” w Hali Urania mierzyły się z trzecią drużyną tabeli – LUKS Rolnik Biedrzychowice-Głogówek. I choć w pierwszej połowie nie ustępowały niczym rywalkom, ostatecznie uległy im 1-3 (1-1).

 

Foto: Emil Marecki

Studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie tydzień wcześniej były w Katowicach, gdzie rozgrywany był finałowy turniej Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu. Nie będą go jednak dobrze wspominać… Rywalizację zakończyły bowiem już na fazie grupowej. Przegrały z Akademią Nauk Stosowanych w Nowym Sączu i Uniwersytetem Jana Długosza w Częstochowie oraz zremisowały z gospodyniami imprezy – AWF-em Katowice.

Ale w niedzielę w starciu ligowym z silną drużyną z LUKS Rolnika zrobiły niezłe wrażenie. Szczególnie w pierwszej połowie grały agresywnie, starały się odbierać piłkę przeciwniczkom i w defensywie popełniały niewiele błędów. Po jednym z nich już w drugiej minucie gościnie wyszły na prowadzenie. Maję Bogacką pokonała Maja Stopka. Ale „Szpilki” szybko wyrównały za sprawą Julii Klonowskiej. Wynik 1-1 utrzymał się do przerwy. Niestety w drugiej połowie gospodynie nie grały już tak pewnie. Szybko dały sobie wbić kolejne dwie bramki (strzeliły je Marlena Jaszyk i Katarzyna Rozmus). Dopiero w końcówce próbowały przejąć inicjatywę. Stworzyły sobie kilka okazji, ale nie potrafiły zaskoczyć Andżeliki Dąbek. Przegrały więc 1-3.

Pierwsza połowa była naprawdę świetna w naszym wykonaniu. Prowadziłyśmy grę i miałyśmy więcej sytuacji bramkowych. A w drugiej… no cóż. Miałyśmy grać podobnie, ale zespół z Głogówka zmotywował się jeszcze mocniej i wygrało doświadczenie”

– podsumowała Aleksandra Kojadyńska.

Drużynę z UWM chwalił trener LUKS Rolnika – Krzysztof Nosek.

Spodziewaliśmy się, że Ola mentalnie nastawi swój zespół bardzo dobrze. Wiadomo o co grają. W każdym meczu muszą szukać punktów, więc byliśmy nastawieni na walkę o każdy centymetr tego parkietu. Tak też było. Brawa dla zawodniczek z Olsztyna, bo naprawdę postawiły nam dzisiaj bardzo trudne warunki. Ale też nie ukrywam, że po raz kolejny w pierwszych minutach miałyśmy sytuację na 2-0, 3-0 i nie skończyliśmy tego meczu z czystym kontem bramkowym. A w drugiej połowie pozwoliliśmy drużynie z Olsztyna znowu uwierzyć w to, że mogą z nami nawiązać walkę. Do końca były nerwy. Życzę AZS-owi Olsztyn utrzymania. Będzie na pewno ciężko.”

 

AZS UWM High Heels Olsztyn – LUKS Rolnik Biedrzychowice-Głogówek 1-3 (1-1)
Julia Klonowska 3′ – Maja Stopka 2′, Marlena Jaszyk 23′, Katarzyna Rozmus 27′

AZS: Maja Bogacka – Oliwia Cwalińska, Julia Klonowska, Anna Siwicka, Paula Zawistowska oraz: Amelia Cwalińska, Weronika Dąbrowska, Sandra Gieros, Natalia Łapińska, Weronika Łobocka, Eliza Pietruczuk, Bogna Szumska

LUKS: Andżelika Dąbek – Kinga Ejzel, Marlena Jaszyk, Katarzyna Rozmus, Maja Stopka oraz: Pamela Drożdż, Aneta Globisz, Katarzyna Jasińska, Wiktoria Juchno, Martyna Małolepsza, Aleksandra Sobkowicz

Żółte kartki: Maja Bogacka – Marlena Jaszyk

 

 

Kolejne spotkanie AZS UWM High Heels Olsztyn rozegra w niedzielę 9 marca. O 15:00 na wyjeździe zmierzy się z FC Silesia BOX Siemianowice Śląskie. To właśnie ten zespół kortowskie „Szpilki” muszą gonić w tabeli, ponieważ zajmuje on ostatnią pozycję gwarantującą utrzymanie w Ekstralidze. Tracą do niej obecnie aż 7 punktów.

To jest mecz, który musimy wygrać i zdobyć trzy punkty! Inaczej to nasze szanse na utrzymanie będą już minimalne…”

– deklaruje Aleksandra Kojadyńska.

Scroll to top