Startuje siatkarska II liga. Na co stać AZS UWM Olsztyn?

„Nie chcemy być chłopcami do bicia” – mówił w Radiu UWM FM przed pierwszym meczem sezonu 2024/2025 w II lidze siatkówki mężczyzn trener AZS-u UWM Olsztyn. Paweł Borkowski podkreśla, że jego drużyna to mieszanka doświadczenia i młodości. Dołączyli do niej juniorzy, którzy będą dopiero zbierać doświadczenie w seniorskich rozgrywkach. Ale w kadrze są też zawodnicy Indykpolu AZS Olsztyn – Kacper Sienkiewicz i Szymon Patecki – oraz wracający po pięciu latach do Olsztyna rozgrywający Rafał Maluchnik.

 

Foto: Kacper Kirklewski / WMZPS

Akademicy wracają do II ligi. W poprzednim sezonie bez większych problemów wygrali rozgrywki niższego szczebla na Warmii i Mazurach, a następnie dwa turnieje barażowe o awans. Teraz czeka ich rywalizacja z 11 drużynami z północno-wschodniej i centralnej Polski. Najtrudniejsi rywale to m.in.: NECKO Augustów, Camper Wyszków i Sparta Grodzisk Mazowiecki. Ale uważać trzeba też na zespoły ze stolicy: MOS Wola Tramwaje Warszawskie i KS Metro Family Warszawa.

W okresie przygotowawczym AZS wziął udział w dwóch turniejach towarzyskich – w Starych Babicach i Kętrzynie.

„Wynik nie był dla nas ważny. Podeszliśmy do tego szkoleniowo.”

– podkreśla trener Paweł Borkowski.

Do drużyny wrócili: doświadczony rozgrywający Rafał Maluchnik i przyjmujący Dawid Deptuła.

„Reszta to zawodnicy, którzy reprezentowali nasz klub w poprzednim sezonie. Mamy też zawodników z PlusLigi . To Szymon Patecki i Kacper Sienkiewicz. Trenowali z nami w ostatnich tygodniach i byli z nami na dwóch turniejach. Dołączyło do nas również większe grono juniorów, którzy będą ogrywać się przed MPJ. Mamy dużo młodzieży i chcemy ją ogrywać. Dlatego celujemy w środek tabeli. Ale nie chcemy być chłopcem do bicia. Będziemy walczyli także z tymi najlepszymi i chcemy uzyskać jak najlepszy wynik w tym sezonie”

– tłumaczy szkoleniowiec akademików.

 

Rafał Maluchnik grał już w AZS-ie w latach 2017-2019. Później przeniósł się do STS Olimpii Sulęcin. Z tą drużyną wywalczył awans do I ligi. Później reprezentował także barwy dwóch drugoligowych klubów: CUK Anioły Toruń oraz Sparta Grodzisk Mazowiecki. Dlaczego zdecydował się na powrót do Olsztyna?

„Chciałem wrócić do swoich rodzinnych stron i poukładać sobie tutaj życie. Nie chcę się rozstawać z siatkówką. Ucieszyłem się bardzo, że chłopaki awansowali do II ligi. Chcę reprezentować Olsztyn i liczę na to, że będziemy osiągać dobre wyniki”

– mówi 29-letni rozgrywający.

„Chyba jestem najstarszy w kadrze. Ale są tu zawodnicy z potencjałem, którzy chcą trenować i się rozwijać. Cała przyszłość przed nimi. Nie wiem na co nas stać. Sam jestem ciekaw tego pierwszego meczu. Trenujemy od miesiąca a wcześniej nie miałem styczności z większością chłopaków. Pięć lat temu trenowałem jedynie z Oliwierem Kubackim i Tomkiem Narkunem. Liczę, że spokojnie się utrzymamy. Ale może będzie stać na czwórkę?”

– dodaje Rafał Maluchnik.

Dla Kacpra Sienkiewicza dołączenie do drużyny to szansa na zdobywanie doświadczenia i regularne występy w seniorskich rozgrywkach. A ponieważ jest w szerokiej kadrze występującego w PlusLidze Indykpolu AZS Olsztyn, czuje się jedną z kluczowych postaci układanki trenera Pawła Borkowskiego.

„Myślę, że przeniosłem tutaj parę doświadczeń z pierwszą drużyną Indykpolu. Przeniosłem też na pewno atmosferę, która trochę nas podbudowała. Pokazały to turnieje sparingowe. Wiem, że to ja mogę być tym liderem na boisku. Ci młodsi chłopacy patrzą na mnie i mogę być dla nich przykładem. Chcę udźwignąć tę presję.”

Nowy sezon drużyna z Kortowa zainauguruje w sobotę 28 września o 18:00 wyjazdowym spotkaniem z MTS-em Międzyrzec Podlaski.

Kadra AZS UWM Olsztyn na sezon 2024/2025:

Libero:
– Miłosz Bochenek
– Wiktor Jezierski (kapitan)
– Maciej Wądołowski

Przyjmujący:
– Dawid Deptuła
– Maciej Moszczyński
– Jakub Sienkiewicz
– Kacper Sienkiewicz
– Szymon Śliwa
– Michał Targoński

Atakujący:
– Antoni Balewicz
– Oliwier Kubacki
– Jakub Mądry
– Szymon Patecki

Środkowi:
– Kacper Karpowicz
– Tomasz Narkun
– Ostap Kondyukh
– Kuba Petryna

Rozgrywający:
– Mateusz Bujanowski
– Maciej Kwiatkowski
– Rafał Maluchnik

 

Sztab Trenerski:
– Paweł Borkowski
– Sergiusz Salski

Udany start naszych reprezentantów w zawodach Polish Open 2024

Reprezentanci klubu AZS UWM Olsztyn bardzo dobrze zaprezentowali się podczas zawodów Pucharu Świata w taekwondo olimpijskim – Polish Open 2024 w Warszawie. Na najwyższym stopniu podium stanął Szymon Piątkowski. Do półfinałów dotarli natomiast Mateusz Chrzanowski i Łukasz Cudnoch.

 

 

Startujący w kategorii do 63 kilogramów Mateusz Chrzanowski  pokonał kolejno: reprezentanta Ukrainy Volodymyra Bystrova, Brytyjczyka Mohammeda Noura oraz Albańczyka Gledisa Bubę. Dopiero w półfinale lepszy od Polaka okazał się Norweg Kristian Storsul Borgen, który później w finale wygrał także z Niemcem Emre Cavusmanem.

W kategorii do 74 kilogramów trzecie miejsce zajął także Łukasz Cudnoch. Drugi z zawodników AZS-u UWM Olsztyn w pierwszej rundzie miał wolny los. W swojej pierwszej walce okazał się lepszy od Brytyjczyka Dantrella Knight-Mitchella. W ćwierćfinale trafił na reprezentanta Ukrainy Vladyslava Zelenko. Stoczył z nim bardzo wyrównany pojedynek, z którego jednak wyszedł zwycięsko. W półfinale musiał jednak uznać wyższość Duńczyka Omera Dawouda.

Wszystkie swoje walki w stolicy wygrał natomiast wracający do bardzo wysokiej formy Szymon Piątkowski. Startujący w kategorii do 87 kilogramów olsztynianin pokonał Brazylijczyka Allifa Ouzę, Hiszpana Sanchiego Llopisa, Ukraińca Artema Harbara oraz – w finale – drugiego z reprezentantów Hiszpanii, Sergio Roitino Amoedo.

Agnieszka Krajewska w kategorii do 49 kilogramów trafiła na początku wolny los. Ale swoją pierwszą walkę z reprezentantką Izraela Oleksandrą Danshyną przegrała. Została jednak sklasyfikowana i tak na wysokiej piątej pozycji. Ponadto w zawodach wystąpili: Igor Drążkiewicz (przegrał z Albańczykiem Ernesten Merdanajem) i Mikołaj Sokołowski (w pierwszej rundzie pokonał go zawodnik z Izraela – Ilia Ruderman).

Zawody Polish Open 2024 zostały zorganizowane w dniach 21-22 września w Warszawie.

 

 

Dodajmy, że tydzień wcześniej (14-15.09.2024) nasi reprezentanci przywieźli także medale Pucharu Świata w Rydze. Srebro wywalczyli tam Mateusz Chrzanowski i Szymon Piątkowski a brąz Agnieszka Krajewska. A wysoką formę budowali m.in. podczas sierpniowego campu w Manchesterze.

 

 

Olsztyn już pokochał kobiecy futsal?

To spotkanie zapamiętamy na długo. Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn w niedzielę 22 września zadebiutowała w Ekstralidze futsalu kobiet. I choć na inaugurację sezonu 2024/2025 przegrała w Hali Urania 1-4 (0-1) z AZS-em UAM Poznań, niemal do końca walczyła o pełną pulę.

 

Niedzielne wczesne popołudnie w Hali Urania zdecydowało się spędzić wielu kibiców. Na trybunach panowała świetna, rodzinna atmosfera, a na boisku zawodniczki obu klubów dostarczyły nam dużo emocji. Spotkanie było bardzo wyrównane. Ale rywalki pokazały, że są bardziej doświadczoną drużyną.

Na prowadzenie wyszły w szesnastej minucie. Ładną akcję poznańskiej drużyny celnym strzałem wykończyła kapitan – Paula Fronczak. Jednak po przerwie gospodyniom udało się wyrównać. A debiutancką bramkę dla kortowskich „Szpilek” w Ekstralidze strzeliła Julia Klonowska.

Później jednak do głosu ponownie doszły zawodniczki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Choć trzeba też podkreślić, że olsztynianki potrafiły się im odgryźć groźnymi kontrami. Po jednej z nich piłka odbiła się od poprzeczki. Ale decydujące trafienia zadały w dwóch ostatnich minutach spotkania: Alicja Grzybowska, Maja Szydełko i ponownie Paula Fronczak. Poznanianki wygrały zatem 4-1, ale chwaliły postawę drużyny z UWM.

„Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie były ciekawe akcje i niewykorzystane sytuacje. I były emocje do końca! Myślę, że dziewczyny z Olsztyna z każdym meczem będą wyglądać coraz lepiej. Brawa dla nich!”

– mówiła kapitan AZS-u UAM Poznań, Paula Fronczak.

Trener drużyny z Poznania (a zarazem selekcjoner reprezentacji Polski w futsalu kobiet) Wojciech Weiss, był pod wrażeniem atmosfery w Hali Urania. Przyznał też, że wpadły mu w oko dwie zawodniczki z UWM.

„To było bardzo trudne spotkanie. Olsztyn postawił nam wysoko poprzeczkę. Cieszymy się bardzo z tych trzech punktów na wyjeździe. Ale trzymam kciuki za Olsztyn, bo to naprawdę bardzo fajny zespół! Nie ukrywam, że dwie dziewczyny wpadły mi w oko i jak będzie okazja myślę, że ktoś z Olsztyna może do reprezentacji trafić. Fajna hala, fajny mecz. Myślę, że podobał się kibicom. Jestem bardzo miło zaskoczony i z chęcią będziemy tutaj wracać!”

 

 

Mimo porażki, dumne ze swojego występu, ale też atmosfery, którą w Hali Urania stworzyli kibice były zawodniczki kortowskiego klubu.

„Wykonałyśmy kawał dobrej roboty! Walka była, serce było i zaangażowanie było. To był nasz pierwszy mecz w Ekstralidze. Będzie tylko lepiej!”

– mówiła Julia Klonowska, strzelczyni debiutanckiej bramki dla „Szpilek” w Ekstralidze. I dodała:

„Ta bramka smakowałaby lepiej, gdyby było zwycięstwo. To promyk nadziei na przyszłość. Mam nadzieję, że będziemy się cieszyć też ze zwycięstw.”

Grająca trenerka AZS UWM High Heels Olsztyn Aleksandra Kojadyńska żałowała niewykorzystanych okazji. Ale przyznała też, że czas będzie działał na korzyść jej drużyny.

„Było dużo emocji. Pierwsze koty za płoty… Drużyna z Poznania stwierdziła, że napsułyśmy im krwi. To fajne podkreślenie tego, że łatwo nie miały. Gdyby mecz zakończył się remisem albo skromnym 2-1, to też byłoby to sprawiedliwe. Szczęścia nam też dziś zabrakło. To typowe dla nas, że te pierwsze mecze tak wyglądają. Ja patrzę pozytywnie w przyszłość, bo nie było to jednostronne spotkanie. Ja jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona i dziękuję kibicom, że tak licznie przybyli i byli w tym dniu z nami. To była bardzo ważna chwila dla nas!”

 

 

AZS UWM High Heels Olsztyn – AZS UAM Poznań 1-4 (0-1)
Julia Klonowska 29′ – Paula Fronczak 16′ 40′, Alicja Grzybowska 38′, Maja Szydełko 39′

AZS UWM High Heels Olsztyn: Bogacka – Siwicka, Klonowska, Cwalińska, Łapińska oraz Szumska, Dąbrowska, M. Krygier, Kojadyńska, Łobocka, Nowakowska, W. Krygier, Matłosz.

 

 

Kolejne spotkanie kortowskie „Szpilki” rozegrają w sobotę 28 września. O 17:00 zmierzą się na wyjeździe z drugim beniaminkiem Ekstraligi – KU AZS UJD Częstochowa.

Wiktoria Wróbel najlepsza w Grand Prix Polski Seniorów

Wiktoria Wróbel wygrała pierwszy w nowym sezonie turniej z cyklu Grand Prix Polski Seniorów w tenisie stołowym. Zawody rozegrane zostały w dniach 20-22 września w Krakowie.  Z dobrej strony pokazała się też inna zawodniczka reprezentująca KS AZS UWM English Perfect Olsztyn – Aleksandra Jarkowska.

 

Foto: Polski Związek Tenisa Stołowego / Bogdan Pasek

Aleksandra Jarkowska w turnieju grupowym pokonała rozstawioną z numerem szóstym Julię Furman, a także Martę Stopińską i Patrycję Korzeniowską. Przegrała jedynie z Iloną Sztwiertnią. W pierwszej rundzie turnieju głównego przegrała natomiast ze swoją koleżanką z drużyny ekstraklasowej – Wiktorią Wróbel (która w tej imprezie reprezentowała MRKS Gdańsk). Ostatecznie w meczu o miejsca 9-12 Jarkowska wygrała 3-1… ze swoją byłą klubową koleżanką Katarzyną Ślifirczyk.

Wiktoria Wróbel – grającą  od tego sezonu w barwach beniaminka Ekstraklasy KS AZS UWM English Perfect Olsztyn – zdobyła złoto wygrywając I Grand Prix Polski Seniorek. W finale pokonała 4-2 Annę Węgrzyn!

Druga porażka Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 1:3 (25:15, 15:25, 19:25, 19:25) z Ślepskiem Malow Suwałki. Po dwóch kolejkach sezonu 2024/2025 w PlusLidze akademicy mają wciąż na koncie zero punktów. Ponownie dobrze weszli w mecz, ale po wygranym secie kompletnie dali się zdominować rywalom.

Trener Juan Manuel Barrial dał wolne Moritzowi Karlitzkowi. Niemiecki przyjmujący tydzień temu pauzował z powodu drobnego urazu. Ale tym razem powód jego nieobecności na parkiecie i w hali w Suwałkach był inny. W weekend został bowiem ojcem.

W wyjściowym składzie w niedzielę pojawili się zatem ci sami zawodnicy, którzy rozpoczęli spotkanie z PGE GieK Skrą Bełchatów: Eemi Tervaportti, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Paweł Cieślik, Szymon Jakubiszak, Jan Hadrava i Jakub Hawryluk.

W pierwszej partii olsztynianie szybko zbudowali swoją przewagę. Głównie dzięki skutecznej grze Manuela Armoy i Nicolasa Szerszenia. Pochwalić trzeba też za ten fragment meczu Szymona Jakubiszaka i grę w przyjęciu całej drużyny. Łatwa wygrana 25:15 chyba jednak uśpiła czujność gości.

Suwalczanie od drugiej partii zaczęli kompletnie dominować na parkiecie. Fantastycznie grał Bartosz Filipiak – najskuteczniejszy zawodnik całego spotkania. Dużym wsparciem byli dla niego także Paweł Halaba i mistrz olimpijski z Paryża – Francuz Quentin Jouffroy. Ślepsk wygrał pewnie 25:15 i 25:19.

Akademikom dopiero w czwartym secie udało się ponownie nawiązać walkę. Efekt przyniosły zmiany. Na parkiecie pojawili się m.in. Karol Jankiewicz, Jakub Majchrzak i Daniel Gąsior. Argentyński szkoleniowiec dał natomiast odpocząć kiepsko dysponowanemu Janowi Hadravie. Ale i na nich sposób znaleźli gospodarze. W końcówce znów przejęli inicjatywę i zwyciężyli 25:19 a w całym spotkaniu 3:1. Statuetkę MVP otrzymał Bartosz Filipiak.

 

 

Mieliśmy problem z przyjęciem w drugim i trzecim secie. Zawodziła też skuteczność na skrzydłach. Nie mogliśmy w ogóle grać środkiem, tylko lewą stroną próbowaliśmy. Spadła nam również jakość zagrywki.”

– mówił po meczu Paweł Cieślik.

Zagraliśmy dobrze pierwszego seta. Potem w nasze szeregi wdarło się rozluźnienie i nie kontynuowaliśmy dobrej gry w kolejnych partiach. Osłabliśmy mentalnie, nie było widać w nas chęci rywalizacji. Zrobiliśmy dwa/trzy błędy i nie mieliśmy już pewności siebie. Chciałbym, abyśmy ochłonęli i wyciągnęli wnioski. Czeka nas dużo pracy przed kolejnymi spotkaniami, bo musimy zdobywać punkty”

– komentował Daniel Gąsior.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w poniedziałek 30 września. O 17:30 w Hali Urania zmierzy się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która… także nie zdobyła jeszcze choćby punktu w nowym sezonie.

Kortowskie „Szpilki” zapraszają na pierwszy mecz w Ekstralidze!

W niedzielę 22 września o 14:00 domowym spotkaniem z AZS-em UAM Poznań drużyna AZS UWM High Heels Olsztynie zainauguruje swój pierwszy sezon w Ekstralidze futsalu kobiet. Do rozgrywek przystępuje 12 zespołów. Na co stać kortowskie „Szpilki”?

 

 

Przypomnijmy, że poprzedni sezon  był dla drużyny z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego  niezwykle udany. W zasadniczej części rozgrywek I ligi futsalu kobiet nie przegrały żadnego spotkania. Tylko jeden mecz zakończyły remisem a aż dziesięć wygrały. Ostatnie zwycięstwo zanotowały w pierwszym pojedynku barażowym o awans do Ekstraligi. W Bydgoszczy pokonały tamtejszego Chemika 5-1. Do rewanżu nie doszło, ponieważ rywalki zrezygnowały z przyjazdu do Olsztyna. Co oznaczało awans kortowskich „Szpilek”. A wywalczyły go drugi raz z rzędu. Jednak rok temu nie zdecydowały się wystartować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz czują się gotowe na nowe wyzwania.

„Cieszę się, że się zebrałyśmy i bardzo pozytywnie patrzę w przyszłość! Cieszy na pewno to, że filar i fundament zespołu w postaci naprawdę istotnych zawodniczek pozostał”

– mówi grająca trenerka Aleksandra Kojadyńska.

Kluczowe zawodniczki, czyli Ania Siwicka, Julia Klonowska, Natalia Łapińska, Maja Bogacka, Amelia Cwalińska i Oliwia Cwalińska, pozostały w kadrze AZS-u. To głównie od ich dyspozycji zależeć będą wyniki „Szpilek” w Ekstralidze.

„Będziemy też szlifować kolejne diamenty, bo Uniwersytet Warmińsko-Mazurski ma w swoich szeregach zdolne studentki. Wierzę, że podejdą tak rzetelnie do treningu, że w listopadzie zobaczymy je na parkietach. Będziemy robić tez dodatkowe nabory. Dołączyły również do nas dwie dziewczyny, które fajnie pokazały się w rozgrywkach beach soccera i dobrze wkomponowały się w zespół.”

W Ekstralidze w sezonie 2024/2025 wystartuje dwanaście drużyn. Faworytki do tytułu to m.in.: Rekord Bielsko-Biała, Słomniczanka Słomniki i KS Nowy Świt Górzno. AZS UWM High Heels Olsztyn mierzyć będzie się też z pięcioma innymi drużynami akademickimi. To KS Uniwersytet Jagielloński Kraków, AZS AWF Warszawa, AZS Uniwersytet Warszawski,  KU AZS UJD Częstochowa oraz AZS UAM Poznań.

Na co stać olsztynianki, jako beniaminka rozgrywek?

„Fajnie byłoby być w pierwszej szóstce. To będzie na pewno ciężki sezon. Będziemy walczyły o każdy punkt. Ostatnie spotkanie ligowe przegrałyśmy dwa sezony temu. A tu pewnie na początku czeka nas zimny prysznic. Ale tak musi być, jeśli chcemy się rozwijać.”

Mecz AZS UWM High Heels Olsztyn – AZS UAM Poznań w niedzielę 22 września o 14:00 w małej arenie Hali Urania. Wstęp wolny!

 

AZS UWM Olsztyn wrócił do Ekstraklasy tenisa stołowego kobiet!

KS AZS UWM Olsztyn był blisko sprawienia niespodzianki w Ekstraklasie tenisa stołowego kobiet. Zawodniczki trenera Michała Ogrodniczaka zdobyły cenny punkt w domowym starciu z  wielokrotnymi mistrzyniami Polski oraz tryumfatorkami Ligi Mistrzyń. Choć po zaciętym spotkaniu przegrały 2-3 z KTS-em Enea Siarkopol Tarnobrzeg, kibice oklaskiwali ich występ. Świetnie zaprezentowała się Wiktoria Wróbel, która pokonała Natalię Bajor i Elizabetę Samarę.

 

 

Drużyna z UWM w poprzednim sezonie w świetnym stylu wygrała I ligę. Pierwsze spotkanie po awansie rozegrała 8 września. Na wyjeździe uległa 0-3 MUKS-owi Start Nadarzyn. Wenwen Liu przegrała po zaciętym meczu 2:3 z Węgierką Georginą Potą. Natomiast Aleksandra Jarkowska i Wiktoria Wróbel swoje pojedynki z Czeszką Haną Matelovą i Pauliną Krzysiek przegrały już bardziej zdecydowanie – 0:3.

W środowy wieczór z Ekstraklasą przywitali się natomiast kibice w Olsztynie. W Warmińsko-Mazurskim Centrum Szermierki i Kultury Fizycznej przy ul. Oleckiej podopieczne trenera Michała Ogrodniczka zmierzyły się z najbardziej utytułowaną drużyną żeńskiego tenisa stołowego w Polsce – KTS-em Enea Siarkopol Tarnobrzeg. Mistrzynie kraju i najlepszy zespół Europy w poprzednich trzech sezonach wystawił do walki m.in. uczestniczki tegorocznych igrzysk olimpijskich – Natalię Bajor i Rumunkę Elizabetę Samarę. I to właśnie te rywalki pokonała po zaciętych pojedynkach 3:2 Wiktoria Wróbel. One jednak okazały się zdecydowanie lepsze od Aleksandry Jarkowskiej, która dwukrotnie przegrała 0:3. Do zwycięstwa zespołu z Tarnobrzega przyłożyła się także grająca trenerka Kinga Stefańska, która 3:1 wygrała z Klaudią Szadkowską.

Mimo przegranej 2-3, ten wynik dla nas jest jak wygrana. Każdy punkt będzie na wagę złota, aby zrealizować ten cel, jakim jest utrzymanie po wielu latach w Ekstraklasie kobiet. Zdobywając ten punkt z zespołem, który prawdopodobnie wygra całe rozgrywki, smakuje on wyśmienicie”

– mówił po meczu trener AZS-u Michał Ogrodniczak.

Nie spodziewałam się po sobie, że jestem w stanie wygrać. Bo jednak są to bardzo dobre zawodniczki. No i w sumie jestem zaskoczona. Bardzo mnie to cieszy, że udało nam się zdobyć wymarzony punkt. Tarnobrzeg to zdecydowanie najlepszy zespół w Polsce i Europie”

– komentowała natomiast Wiktoria Wróbel.

Komplet wyników:
Wiktoria Wróbel – Natalia Bajor 3:2 (5-11, 13-11, 6-11, 11-8, 12-10)
Aleksandra Jarkowska – Elizabeta Samara 0:3 (2-11, 6-11, 6-11)
Klaudia Szadkowska – Kinga Stefańska 1:3 (1-11, 11-9, 1-11, 4-11)
Wiktoria Wróbel – Elizabeta Samara 3:2 (7-11, 11-7, 6-11, 12-10, 12-10)
Aleksandra Jarkowska – Natalia Bajor 0:3 (7-11, 7-11, 6-11)

 

 

Kolejne spotkanie KS AZS UWM Olsztyn rozegra dopiero 8 listopada. Przed własną publicznością zmierzy się wówczas z AZS-em Uniwersytet Ekonomiczny Wrocław. Dwa dni później do Olsztyna przyjedzie natomiast obecny lider tabeli Ekstraklasy – Fibrain AZS Politechnika Rzeszów. Zawodniczki kortowskiego klubu zajmują na razie ostatnie miejsce.

Aleksandra Lisowska: Stać mnie na dużo więcej!

Aleksandra Lisowska wygrała we wrześniu Nocny Półmaraton Praski. Po tym starcie w studiu Radia UWM FM podsumowała także swoje drugie igrzyska olimpijskie. Jak podkreśla – myśli już o Los Angeles. Ale wcześniej planuje głównie biegi na krótszych dystansach. I mocno wierzy, że da jeszcze sobie i kibicom wiele radości.

 

 

W biegu maratońskim podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu Aleksandra Lisowska zajęła 36. miejsce (z czasem 2:31:10). Była bardzo zawiedziona tym startem. Liczyła na dużo więcej. Po powrocie z Francji reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn ogłosiła, że rozstaje się ze swoim dotychczasowym trenerem – Jackiem Wośkiem. Jakie były przyczyny tej decyzji?

„Nie mam już czasu na popełnianie kolejnych błędów. To nie była zła współpraca. Jestem naprawdę wdzięczna za te 8 lat. Bardzo dużo wspólnie osiągnęliśmy. Pozytywnie i miło wspominam ten czas. Ale teraz potrzebuję nowych bodźców, nowej szkoły… Po prostu uważam, że ta współpraca się wypaliła. Pod koniec nie mieliśmy już tak dobrego kontaktu i zaufania. A uważam, że to jest najważniejsze.”

– mówi mistrzyni Europy w maratonie z 2022 roku.

7 września Lisowska wystartowała w 9. Nocnym Półmaratonie Praskim. W sobotni wieczór w stolicy zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Liczącą nieco ponad 21 kilometrów trasę pokonała z czasem 1:12.41. To nowy rekord imprezy wśród pań. Liczyła jednak… na więcej.

„Pojechałam tam walczyć o rekord życiowy i złamanie 1:12:00. Taki był mój cel. Jednak tego dnia warunki nie sprzyjały biciu rekordów. Można powiedzieć, że dzisiaj jestem z tego startu zadowolona. Ale apetyt był na dużo więcej. Chciałam się odbić po nieudanym starcie w igrzyskach i wykorzystać formę, z którą  nie trafiłam na start w Paryżu. Wiedziałam, że stać mnie na doby wynik, jeżeli tylko uda mi się zregenerować.”

Pochodząca z Braniewa zawodniczka podkreśla, że po ustanowieniu w zeszłym roku nowego rekordu Polski w maratonie, oczekuje jeszcze lepszych wyników.

„Najważniejsze dla mnie jest to, że nie jestem już tą zawodniczką, którą byłam 2-3 lata temu. Teraz potrafię od razu się odbić, wyciągnąć wnioski i iść dalej! Na pewno bardzo w siebie wierzę i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Będę chciała to udowodnić – nie tylko sobie, ale też innym”

– podkreśla rekordzistka Polski w maratonie.

Aleksandra Lisowska w tym roku planuje jeszcze jeden start. W październiku pojawi się w Kole, gdzie odbędą się mistrzostwa Polski w biegu na 10 kilometrów. A kolejny maraton prawdopodobnie pobiegnie dopiero w… 2026 roku.

Nieudana inauguracja siatkarskiego sezonu w Hali Urania

Na inaugurację sezonu 2024/2025 w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (29:27, 21:25, 22:25, 18:25) z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Akademicy dobrze rozpoczęli swój pierwszy mecz pod wodzą Juana Manuela Barriala. Jednak po wygranym premierowym secie, kolejne trzy oddali rywalom.

 

 

Trener Juan Manuel Barrial w pierwszym spotkaniu postawił na następujący skład wyjściowy: Eemi Tervaportti, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Paweł Cieślik, Szymon Jakubiszak, Jan Hadrava i Jakub Hawryluk. Argentyński szkoleniowiec nie mógł skorzystać ze wsparcia na parkiecie Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący w weekend doznał bowiem drobnej kontuzji palca. Akademicy rozpoczęli niedzielny mecz dobrze. Zbudowali sobie czteropunktową przewagę (11:7), ale w połowie seta dali się dogonić (12:12). Później odbudowali swoje prowadzenie (21:18). Jednak drużyna z Bełchatowa w końcówce ponownie wyrównała (22:22). W ekipie gospodarzy skutecznie grali Szerszeń i Armoa. Dobrze w bloku prezentował się też Jakubiszak a w przyjęciu kosmiczne piłki wyciągał Hawryluk. Choć po bloku wicemistrza olimpijskiego Grzegorza Łomacza na Szerszeniu to Skra miała w górze pierwszą piłkę setową (25:24), chwilę później z wygranej 29:27 cieszyli się olsztynianie.

Początek drugiej partii był również bardzo wyrównany. Na lidera Indykpolu wyrósł Hadrava, który skutecznością w ataku zaczął dorównywać Szerszeniowi. Choć trzeba też podkreślić, że akademicy słabo wyglądali w polu serwisowym. Psuli sporo zagrywek a tylko dwa razy „ustrzelili” rywali. Od stanu 18:18 zaczęła niestety budować się wyraźna przewaga gości. Skra zwiększała prowadzenie – 20:18, 22:19, 24:20 – i wygrała tego seta 25:21.  A jej akcje najczęściej skutecznie kończył Irańczyk Amin Esmaeilnezhad.

Bełchatowianie dobrą grę kontynuowali także w kolejnej partii. Szybko zbudowali sobie dwupunktowe prowadzenie (6:4) i przez dłuższy czas utrzymywali taki dystans do rywali. Zawodnicy trenera Barriala przebudzili się jednak przy stanie 11:14. Zdobyli trzy kolejne punkty i doprowadzili do wyrównania (14:14). Ale radość kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili Halę Urania, nie trwała długo. Po kolejnych wymianach Skra odbudowała swoje trzypunktowe prowadzenie (17:14). W jej szeregach – oprócz wspomnianego wcześniej Irańczyka – na wyróżnienie zasłużyli także Serb Miran Kujundzić, Słoweniec Žiga Štern i były reprezentant Polski Bartłomiej Lemański. Natomiast olsztynianie próbowali poprawić swoją grę m.in. przez zmiany. Na parkiecie pojawiał się Mateusz Janikowski (zastępując Manuela Armoę). Ale choć momentami gra gospodarzy wyglądała lepiej, gdy tylko rywale wrzucili wyższy bieg, znów zwiększali swoją przewagę. Wygrali 25:22 i przybliżyli się do zwycięstwa w całym spotkaniu.

Zawodził Eemi Tervaportti. Ale choć fiński rozgrywający nie zaliczy swojego oficjalnego debiutu w barwach drużyny z Kortowa do udanych, trener Juan Manuel Barrial długo nie decydował się wpuścić na parkiet Karola Jankiewicza. Zrobił to dopiero w czwartej partii, gdy Indykpol przegrywał już 7:12. Jana Hadravę zmienił też Daniel Gąsior. Nie zmieniło to niestety obrazu gry. Dlatego obaj szybko wrócili w kwadrat dla rezerwowych. Czeski atakujący po krótkim odpoczynku błysnął w kilku akcjach. Skra utrzymywała jednak pięciopunktową przewagę. Ostatniego seta wygrała ostatecznie jeszcze bardziej zdecydowanie – 25:18.

Statuetkę MVP otrzymał Amin Esmaeilnezhad. Irańczyk był najskuteczniejszym zawodnikiem całego meczu. Zdobył 19 punktów. 17 razy punktował natomiast Jan Hadrava.

 

 

 

 

„Staraliśmy się walczyć do samego końca. Ale zabrakło nam skuteczności, popełnialiśmy masę błędów i psuliśmy dużo zagrywek. Nad tym musimy popracować. Jak wyeliminujemy te błędy, nasza gra będzie wyglądała lepiej. Mamy nowy zespół i nasza gra wygląda kompletnie inaczej. Jak postawimy się w przyjęciu, będziemy dobrze zagrywać i wyeliminujemy błędy, możemy liczyć na dobry wynik”

– mówił po spotkaniu Szymon Jakubiszak.

„Gra Skry zmieniła się po wejściu Žigi Šterna i nie znaleźliśmy recepty na to”

– podkreślał natomiast Jan Hadrava.

Spotkanie było ciężkie i wymagające, jak każde w PlusLidze. Cieszę się, że po pierwszym secie zachowaliśmy cierpliwość i wygraliśmy zasłużenie”

– ocenił natomiast rozgrywający Skry, Grzegorz Łomacz.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 22 września. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się ze Ślepskiem Malow Suwałki.

Anastazja Kuś trzecia w Zurichu

Anastazja Kuś zajęła trzecie miejsce w biegu na 400 metrów podczas mityngu Diamentowej Ligi w Zurichu. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn dobiegła do mety z czasem 52,10 sekundy – zaledwie o 0,21 sekundy gorszym od jej rekordu życiowego. Wygrała Henriette Jaeger przed Susanne Gogl-Walli.

 

Henriette Jaeger z Norwegii dobiegła do mety z czasem: 50,49 sekundy. Druga była Susanne Gogl-Walli z Austrii (50,60 sekundy – rekord kraju). A Anastazja Kuś – w trudnych deszczowych warunkach pogodowych – zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Choć był to jej debiut w zawodach Diamentowej Ligi, zajęła wysoką trzecią pozycję. Była blisko pobicia rekordu życiowego na dystansie 400 metrów. Jednak czas 52,10 sekundy to jej drugi wynik.

Przypomnijmy, że reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn wywalczyła w lipcu w Bańskiej Bystrzycy złoty medal mistrzostw Europy do lat 18 w biegu na 400 metrów. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn czasem 51,89 sekundy pobiła wówczas własny rekord Polski U18 oraz poprawiła o prawie sekundę rekord tej imprezy! Ze Słowacji przywiozła także srebrny medal, po który sięgnęła ze sztafetą szwedzką (w składzie: Oliwia Kasprzak, Aleksandra Jeż, Zofia Tomczyk i Anastazja Kuś). Polki czasem 2:05.44 również poprawiły rekord kraju do lat 18.

Natomiast w sierpniu Kuś zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich. W Paryżu pobiegła w biegu eliminacyjnym żeńskiej sztafety 4×400 metrów. Była najmłodszą Polką na tej imprezie.

 

Udział siedemnastoletniej biegaczki w zawodach w Zurichu był możliwy dzięki wsparciu samorządu województwa warmińsko-mazurskiego. Startem promowała nasz region. A jeśli i Wy chcecie się przekonać, dlaczego warto odwiedzić ten przepiękny zakątek Polski, zajrzyjcie na stronę: mazury.travel.

Scroll to top