Informacje bieżące

Indykpol AZS Olsztyn rozbity w Rzeszowie

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (15:25, 22:25, 24:26) z Asseco Resovia Rzeszów i wciąż zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy potrafili roztrwonić w Hali Podpromie nawet siedmiopunktowe prowadzenie. W poniedziałek pracę w Olsztynie rozpocznie Daniel Pliński. Ale szansa na awans do fazy play-off jest coraz mniejsza…

 

 

To był trudny tydzień dla kortowskiego klubu. Najpierw z funkcji pierwszego trenera z powodów zdrowotnych zrezygnował Marcin Mierzejewski – szkoleniowiec, który przywrócił w kibicach wiarę w tę drużynę. Niepokoją także wiadomości dotyczące zdrowia Moritza Karlitzka. Wciąż nie wiadomo kiedy i czy jeszcze w tym sezonie wróci do kadry akademików. W meczu w Rzeszowie zespół poprowadził dotychczasowy asystent Krzysztof Michalski. Ale wiemy już, że od poniedziałku pracę z akademikami rozpocznie Daniel Pliński. Dla zawodników takie przejściowe rozwiązania też nie są optymalne… Choć warto przypomnieć, że przed tygodniem przełamali się i po serii trzech kolejnych porażek, wygrali 3:1 z Barkomem Każany Lwów. A na parkiecie w Hali Podpromie od pierwszych minut pojawił się pauzujący ostatnio Eemi Tervaportti.

To Resovia była zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania. W pierwszym secie wręcz rozbiła rywala. Pokazuje to wynik – 25:15. Od początku bardzo skutecznie w ataku grali: Stephen Boyer, Bartosz Bednorz i Lukas Vasina. Natomiast po stronie olsztyńskiej zawodził bohater poprzedniego ligowego meczu – Jan Hadrava. Indykpol miał też sporo problemów w przyjęciu.

Ale w drugiej partii przebudził się. W polu serwisowym dwukrotnie błysnął Nicolas Szerszeń i było 5:2. Chwilę później w jego ślady poszedł Hadrava i przewaga wzrosła do siedmiu oczek (11:4). Gospodarzy poderwał jednak do odrabiania strat Bartosz Bednorz. Gdy pojawił się na zagrywce… rzeszowianie wyrównali (od 11:17 do 17:17). A w końcówce seta Gregor Ropret dwukrotnie „ustrzelił” Manuela Armoę. Po kolejnych błędach zespołu z Kortowa gospodarze cieszyli się z wygranej 25:22.

W trzeciej odsłonie spotkania ponownie olsztynianie wypracowali sobie kilka punktów przewagi. Po asie Tervaporttiego, Indykpol prowadził 16:13. Ale niestety tak, jak w poprzedniej partii, tak i teraz Resovia przejęła inicjatywę. Choć akurat tym razem końcówka seta była bardziej wyrównana. Gospodarze nie dali sobie jednak wydrzeć zwycięstwa. Wygrali 26:24, a całe spotkanie 3:0. Statuetkę MVP otrzymał Stephen Boyer.

 

 

Sami chcielibyśmy wiedzieć, co wydarzyło się w drugiej partii… W trzeciej także mieliśmy przewagę i ją straciliśmy. Uważam, że poza pierwszą odsłoną, to nie był słaby mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że traciliśmy koncentrację i nie byliśmy w stanie odpowiedzieć na mocną zagrywkę naszych rywali”

– powiedział po meczu Mateusz Janikowski.

Trener Krzysztof Michalski szukał natomiast pozytywów w grze olsztyńskiej drużyny.

Ten mecz pokazał, że nie odstajemy od Resovii. Była to równa wymiana ciosów. Oczywiście pierwszy set zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Rzeszowa. Wiedzieliśmy, że będą bardzo mocno zagrywać. Ale ten pierwszy set był ekstremalny jeśli chodzi o siłę i regularność tej zagrywki, co spowodowało nasze wycofanie i brak presji na zagrywce u nas. Udało się jednak do tego wrócić w drugiej i trzeciej partii. Brawo dla drużyny za ryzyko, które podejmowaliśmy! Drużyna bardzo chciała dzisiaj zwyciężyć i pokazać, że ta praca, którą do tej pory wykonywał trener Marcin Mierzejewski, była bardzo dobra. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo to podsumowałoby ten okres”

Indykpol AZS Olsztyn wciąż zajmuje dziesiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Do miejsca gwarantującego grę w fazie play-off traci sześć punktów. Akademicy w najbliższą sobotę 15 lutego o 20:30 w Hali Urania zmierzą się z GKS-em Katowice.

Konrad Bukowiecki najlepszy podczas meetingu Orlen Cup Łódź 2025

Konrad Bukowiecki wygrał konkurs pchnięcia kulą podczas halowego meetingu ORLEN Cup Łódź 2025. W najlepszej próbie reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn osiągnął 20 metrów i 95 centymetrów! Drugie miejsce zajął Nigeryjczyk Chukwuebuka Enekwechi (20,88 metra), trzecie Amerykanin Roger Steen (20,82 metra) a czwarte Włoch Leonardo Fabbri (20,71 metra).

 

Foto: Paweł Skraba

Bukowiecki od początku roku prezentuje równą i coraz wyższą formę. Uporał się już z kontuzjami, które uniemożliwiały mu rywalizację z najlepszymi w poprzednich dwóch sezonach. W styczniu wygrał konkursy pchnięcia kulą w Aleksandrowie Łódzkim i Luksemburgu. Zajął także trzecie miejsce podczas Belgrade Indoor Meeting w stolicy Serbii. Za każdym razem reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn znacząco przekraczał 20 metrów.

Na początku lutego wystąpił w zaliczanym do cyklu World Athletics Indoor Tour Gold meetingu Czech Indoor Gala w Ostravie. Tam zajął szóste miejsce (dwukrotnie pchając kulę na odległość 20,32 metra). Poziom konkursu był bardzo wysoki. Wygrał go Włoch Zane Weir (21,39 metra – najlepszy w tym roku wynik na świecie). Na podium stanęli także: reprezentant Rumunii Andrei Rares Toader (21,21 metra) oraz Amerykanin Roger Steen (21,09). Czwarty był reprezentant gospodarzy – Czech Tomas Stanek (20,91 metra) a piąty drugi z Włochów – Leonardo Fabbri (20,65 metra).

W sobotę w Łodzi rywalami Bukowieckiego byli m.in.: Fabbri i Steen. Olsztynianin po pierwszej próbie objął prowadzenie swoim najlepszym wynikiem w sezonie – 20,56 metra. I choć później wyprzedzali go kolejno: Nigeryjczyk Chukwuebuka Enekwechi (20,88 metra), Włoch Leonardo Fabbri (20,71 metra) i Amerykanin Roger Steen (20,82 metra), w ostatniej próbie reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Odległość 20,95 metra dała mu wygraną w konkursie.

Jestem szczęśliwy – chyba bardziej z wyniku, niż z tego, że wygrałem. Cieszę się, że to już jest dalekie pchanie. Jest stabilizacja i z tego też się cieszę. Natomiast fajnie, że w końcu udało mi się na zawodach pokazać to, na co było mnie stać już od dawna. Znam swoje możliwości i wiem, że mogę pchać dalej”

– mówił na antenie Radia UWM FM kulomiot z Olsztyna.

Wyniki konkursu pchnięcia kulą – Orlen Cup Łódź 2025:

1. Konrad Bukowiecki (Polska) 20.95
2. Chukwuebuka Enekwechi (Nigeria) 20.88
3. Roger Steen (USA) 20.82
4. Leonardo Fabbri (Włochy) 20.71
5. Eric Maihofer (Niemcy) 20.21
6. Silas Ristl (Niemcy) 19.42
7. Szymon Mazur (Polska) 18.92
8. Jakub Korejba (Polska) 18.45
9. Mateusz Helman (Polska) 15.02

 

 

Kolejny start Konrada Bukowieckiego już w najbliższy czwartek 13 lutego. Pojawi się we francuskim Lievin. Trzy dni później (w niedzielę 16 lutego) powalczy o wygraną w konkursie pchnięcia kulą podczas zaliczanego do cyklu World Athletics Indoor Tour Gold meetingu ORLEN Copernicus Cup w Toruniu. Tydzień później w Arenie Toruń odbędą się natomiast lekkoatletyczne halowe mistrzostwa Polski.

Po nich trzeba będzie podjąć decyzję: co dalej? Na pewno wystartuję w mistrzostwach Europy. To jest impreza do której się przygotowuję od początku tego roku. Bardzo chciałbym osiągnąć tam szczyt formy. Nie spodziewałem się jednak, że będę pchał tak daleko, że zakwalifikuję się także na mistrzostwa świata. To dopiero 23 marca. Na razie jeszcze nie wiem, czy tam polecę”

– mówi kulomiot klubu AZS UWM Olsztyn.

Lekkoatletyczne halowe mistrzostwa Europy odbędą się w dniach 13–16 marca w holenderskim Apeldoorn. Natomiast halowe mistrzostwa świata – od 21 do 23 marca w chińskiej Nankinie.

 

Dziesiąta porażka kortowskich „Szpilek” w Ekstralidze

Drużyna AZS UWM High Heels Olszyn przegrała na wyjeździe 3-7 (0-1) z Amplus Słomniczanką Słomniki i wciąż zajmuje jedenaste miejsce w tabeli Ekstraligi futsalu kobiet. Sobotnie spotkanie miało dwa oblicza. Pierwsza połowa była bardzo wyrówna. Jednak po przerwie zdecydowanie lepiej na parkiecie radziły sobie gospodynie.

 

 

To gospodynie były zdecydowanymi faworytkami sobotniego spotkania. Ale w pierwszej połowie więcej klarownych sytuacji do otworzenia wyniku miały olsztynianki. Brakowało im jednak skuteczności i szczęścia. Słomniczanka do przerwy prowadziła jednak 1-0. Gola w jedenastej minucie strzeliła bowiem Wiktoria Pietrzyk. Już kilkadziesiąt sekund po zmianie stron „Szpilkom” udało się szybko wyrównać za sprawą Julii Klonowskiej. Drużyna ze Słomnik odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób. Na przestrzeni niecałej minuty dwie bramki strzeliła bowiem Katarzyna Włodarczyk i było 3-1. Chwilę później ta sama zawodniczka skompletowała hat-tricka.

Reprezentantki klubu AZS UWM High Heels Olsztyn nie poddawały się. Grały wysoko i walecznie. Nie uniknęły jednak błędów. Bardzo dobry mecz w zespole Słomniczanki rozgrywała Julia Basta. W 29. minucie do dwóch asyst dorzuciła gola i podwyższyła prowadzenie na 5-1. Trenerka kortowskiej drużyny zdecydowała się zaryzykować i posłać do ofensywy również bramkarkę Maję Bogacką. Niestety ta w jednej z akcji straciła piłkę na rzecz Katarzyny Włodarczyk, która po raz czwarty trafiła do (tym razem pustej) bramki.

„Szpilkom” w końcówce spotkania udało się zniwelować straty. Na listę strzelczyń wpisały się: Paula Zawistowska i Julita Pietruczuk. Ostatnie słowo ponownie należało jednak do gospodyń. Wynik na 7-3 ustaliła Sandra Chrząszcz.

 

Amplus Słomniczanka Słomniki – AZS UWM High Heels Olszyn 7-3 (1-0)
Wiktoria Pietrzyk 11′, Katarzyna Włodarczyk 24′, 24′, 27′, 34′, Julia Basta 29′, Sandra Chrząszcz 40′ – Julia Klonowska 21′, Paula Zawistowska 35′, Julita Pietruczuk 39′

Słomniczanka: Ewa Ochniak – Lena Mucha, Katarzyna Włodarczyk, Natalia Malota, Julia Bastia oraz: Denisa Mochnacka, Sandra Chrząszcz, Agata Dąbrowska, Maja Rojek, Sonia Jurka, Wiktoria Pietrzyk
AZS: Maja Bogacka – Anna Siwicka, Julia Klonowska, Oliwia Cwalińska, Paula Zawistowska oraz: Aleksandra Kojadyńska, Julita Pietruczuk, Eliza Pietruczuk, Amelia Cwalińska

 

 

Kortowskie „Szpilki” z sześcioma punktami na koncie wciąż zajmują jedenaste miejsce w tabeli. Ich bilans w debiutanckim sezonie Ekstraligi futsalu kobiet to: jedna wygrana, trzy remisy i dziesięć porażek. Kolejne spotkanie rozegrają w niedzielę 16 lutego. Na wyjeździe zmierzą się z liderkami – Nowym Świtem Górzno.

Daniel Pliński za Marcina Mierzejewskiego. Nieoczekiwana zmiana trenera Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn ma nowego trenera. Niebawem pracę z kortowską drużyną rozpocznie Daniel Pliński. Marcin Mierzejewski, który w październiku zastąpił Juana Manuela Barriala i świetnie radził sobie w roli pierwszego szkoleniowca akademików, ze względu na sprawy zdrowotne musiał zrezygnować. Klub poinformował o tym w specjalnym komunikacie.

 

 

Mecz z Barkomem Każany Lwów był ostatnim prowadzonym w tym sezonie przez trenera Marcina Mierzejewskiego. Ze względu na sprawy zdrowotne, naszego Trenera czeka przerwa w karierze zawodowej. Chciałbym bardzo podziękować Marcinowi za wspaniałą pracę, jaką wykonał w tym sezonie. Dzięki Jego ogromnemu zaangażowaniu, drużyna opuściła strefę spadkową oraz dostarcza kibicom niesamowitych emocji w olsztyńskiej Uranii. Zapewniam, że po uporządkowaniu swoich prywatnych spraw, trener Mierzejewski wróci do pracy w naszym Klubie w następnym sezonie”

– tłumaczy zmianę na stanowisku pierwszego trenera kortowskiego klubu jego prezes Tomasz Jankowski. I dodaje:

W meczu z Asseco Resovią Rzeszów obowiązki pierwszego szkoleniowca pełnić będzie dotychczasowy II trener – Krzysztof Michalski, natomiast od poniedziałku 10 lutego, drużynę Indykpol AZS Olsztyn poprowadzi Daniel Pliński.”

Daniel Pliński to były reprezentant Polski. W „biało-czerwonej” koszulce rozegrał 142 mecze. Z kadrą wywalczył srebrny medal mistrzostw świata (w 2006 roku w Japonii) oraz mistrzostwo Europy (w 2009 roku w Turcji). Jako zawodnik reprezentował barwy m.in.: Jastrzębskiego Węgla, PGE Skry Bełchatów, Czarnych Radom i Indykpolu AZS Olsztyn. To właśnie w stolicy Warmii zakończył sportową karierę.

Jako trener pracował dotąd z reprezentacją Polski juniorów, kadrą U-22 oraz występującą w PlusLidze PSG Stalą Nysą.

 

Michał Burczyński nie obronił tytułu mistrza świata. Do medalu zabrakło jednak niewiele

Zeszłoroczny mistrz świata i Europy w bojerowej klasie DN Michał Burczyński nie obronił pierwszego z tytułów. W Stanach Zjednoczonych na Jeziorze Winnebago reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn zajął czwarte miejsce. Do medalu zabrakło mu jednak niewiele. Wygrał Amerykanin Matt Struble, wyprzedzając dwóch zawodników klubu MKŻ Mikołajki – Łukasza Zakrzewskiego i Roberta Graczyka.

 

Foto: Anna Suslova

W tegorocznych mistrzostwach świata wystartowało ponad 100 zawodników (w podziale na trzy grupy). Rozegrano siedem wyścigów. Aż pięć z nich wygrał Amerykanin Matt Struble. Wywalczył piąty tytuł mistrzowski w swojej karierze.

Drugie miejsce zajął Łukasz Zakrzewski (MKŻ Mikołajki), który tylko jeden wyścig zakończył poza czołową trójką. Na trzecim miejscu sklasyfikowany został jego klubowy kolega – Robert Graczyk. Okazał się minimalnie lepszy od obrońcy tytułu Michała Burczyńskiego (AZS UWM Olsztyn).

Czwarte miejsce – najgorsze z możliwych! Z jednej strony jest to ścisła światowa czołówka, ale z drugiej – czwarty byłem chyba tylko jeden raz (10-12 lat temu). Nie ukrywam, że miałem apetyt na więcej. Nie udało się niestety obronić tytułu sprzed roku. Ale też czułem, że nie do końca jest to mój czas. Kiepska zima w Polsce. Brak treningów… W zasadzie nie wyjechałem na żadne zgrupowanie, bo mocno pochłaniało mnie życie zawodowe. Obowiązki rodzinne – również. Powiększyłem rodzinę – mam drugiego syna (trzymiesięcznego). Także były rzeczy ważniejsze! I też sam plan wyjazdu odkładałem na ostatnią chwilę, a co za tym idzie – nie byłem odpowiednio zmotywowany, by skoncentrować się na tym wyjeździe. Postanowiłem też wystartować na pożyczonym od mojego przyjaciela z Madison zestawie. Był to szybki zestaw, ale ciężko było mi nawiązać równorzędną walkę z innymi szybkimi bojerowcami. Same regaty były bardzo udane. Wspaniały gruby lód, dużo mrozu, dużo wiatru i piękne bojery, których możemy pozazdrościć naszym kolegom z Ameryki”

– podsumował swój start Michał Burczyński.

Dodajmy, że miejsca w czołowej dziesiątce zajęli także dwaj inni reprezentanci Polski: Tomasz Zakrzewski (Mazurski Klub Żeglarski) i Karol Jabłoński (Olsztyński Klub Żeglarski). Dwunasty był Maciej Żarnowski (Klub Żeglarski UKS Navigo), a trzynasty – Adam Szczęsny (Olsztyński Klub Żeglarski).

 

 

Czołowa dziesiątka tegorocznych mistrzostw świata:

1. Matt Struble (USA)
2. Łukasz Zakrzewski (Polska)
3. Robert Graczyk (Polska)
4. Michał Burczyński (Polska)
5. Tomasz Zakrzewski (Polska)
6. Oskar Svensson (Szwecja)
7. Joonas Kiisler (Estonia)
8. Gustav Linden (Szwecja)
9. Steve Orlebeke (USA)
10.Karol Jabłoński (Polska)

WYNIKI

Michał Burczyński to jeden z najbardziej utytułowanych bojerowców na świecie. Może pochwalić się czterema złotymi medalami mistrzostw świata. Zdobył także trzy srebrne i cztery brązowe krążki. Pięciokrotnie sięgał również po tytuł mistrza Europy. A na podium tej imprezy stawał w sumie… czternastokrotnie (zdobywając też siedem srebrnych i dwa brązowe medale).

Równa forma Konrada Bukowieckiego

Trzecie miejsce w Belgradzie i szóste w Ostravie. Konrad Bukowiecki na początku 2025 roku prezentuje stabilną formę. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn regularnie pcha kulę na odległość ponad 20 metrów. Wciąż jednak czeka na to, by na stałe zadomowić się po kilku latach zmagania się z kontuzjami w światowej czołówce. W najbliższą sobotę powalczy o wygraną podczas meetingu Orlen Cup w Łodzi.

 

Foto: Belgrade Indoor Meeting

Pod koniec stycznia Konrad Bukowiecki zajął trzecie miejsce w konkursie pchnięcia kulą podczas Belgrade Indoor Meeting w stolicy Serbii. W najlepszej próbie reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn osiągnął 20 metrów i 40 centymetrów. Wygrał Amerykanin Roger Steen (20,94 metra), a drugi był reprezentant Rumunii Andrei Rares Toader (20,85 metra).

M.in. z tymi rywalami reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn spotkał się także 4 lutego podczas zaliczanego do cyklu World Athletics Indoor Tour Gold meetingu Czech Indoor Gala w Ostravie. Tam Bukowiecki zajął szóste miejsce (dwukrotnie pchając kulę na odległość 20,32 metra). Poziom konkursu był bardzo wysoki. Wygrał go Włoch Zane Weir (21,39 metra – najlepszy w tym roku wynik na świecie). Na podium stanęli także: Andrei Rares Toader (21,21 metra) oraz Roger Steen (21,09). Czwarty był reprezentant gospodarzy – Czech Tomas Stanek (20,91 metra) a piąty drugi z Włochów – Leonardo Fabbri (20,65 metra).

W najbliższy weekend czołowi polscy i zagraniczni lekkoatleci pojawią się natomiast w Łodzi. Na sobotę 8 lutego w Atlas Arenie zaplanowano bowiem Orlen Cup 2025.

Przypomnijmy, że Konrad Bukowiecki w tym roku wygrał konkurs pchnięcia kulą podczas zaliczanego do cyklu World Athletics Indoor Tour Silver CMCM Indoor Meeting w Luksemburgu. Po tym starcie opowiadał o swoich planach na antenie Radia UWM FM. Posłuchajcie!

„Szpilki” trzy sekundy od wygranej w Ekstralidze

W swoim kolejnym spotkaniu w Ekstralidze Futsalu Kobiet drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn zremisowała na własnym parkiecie 4-4 (4-2) z AZS-em UJD Częstochowa. Kortowskie „Szpilki” przez dłuższy czas prowadziły i były blisko drugiej wygranej w sezonie. Rywalki wyrównującą bramkę strzeliły… na trzy sekundy przed końcem meczu.

 

 

Do meczu rozegranego w sobotę w małej arenie Hali Urania olsztynianki przystępowały w bardzo dobrych humorach. W ostatni weekend stycznia świetnie zaprezentowały się bowiem w turnieju półfinałowym Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu kobiet. W Warszawie wygrały pięć spotkań bez straty gola! Dopiero w finałowym pojedynku musiały uznać wyższość innej ekstraligowej drużyny. Przegrały 1-3 z AZS-em UAM Poznań.

W starciu z akademiczkami z Częstochowy zadebiutowała Paula Zawistowska. To pochodząca z Olsztyna zawodniczka, wychowanka AS Stomil Olsztyn, która w ostatnich latach reprezentowała barwy Red Devils Chojnice, AZS-u Uniwersytet Gdański i klubu Tylko Lechia Gdańsk. W 2022 roku z Akademicką Reprezentacją Polski w futsalu kobiet wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata! Najlepiej jak mogła przywitała się ponownie z olsztyńską publicznością. Już w trzeciej minucie strzeliła gola otwierającego wynik meczu. Ale na jej bramkę, dwoma trafieniami odpowiedziała Justyna Matusiak i zespół Uniwersytetu Jana Długosza prowadził 2-1. „Szpilki” jednak przeważały i udokumentowały to jeszcze przed przerwą. Najpierw dwa razy do siatki trafiła Anna Siwicka. Szczególnej urody był zwłaszcza gol na 3-2 – niemal z połowy boiska. Prowadzenie olsztynianek podwyższyła jeszcze Julita Pietruczuk.

Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił. To gościnie częściej utrzymywały się przy piłce i próbowały odrobić straty. W 26. minucie Maję Bogacką pokonała Maja Ozieriańska. Jedną z bohaterek drużyny z Częstochowy była na pewno bramkarka Emilia Wrońska. Wielokrotnie ratowała swój zespół przed utratą gola. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wygraną podopiecznych Aleksandry Kojadyńskiej… na trzy sekundy przed ostatnią syreną… piłkę w sobie tylko znany sposób wcisnęła ponownie do bramki Maja Ozieriańska.

To jest tylko remis… Kto był na meczu, ten widział, że chciałyśmy więcej. Zresztą utrzymywałyśmy prowadzenie niemal do samego końca. W ostatniej akcji ta piłka wturlała się do naszej bramki. Niestety znowu mamy pecha i dzielimy się punktami. Podobna sytuacja była w meczu z AWF-em Warszawa. To bardzo smuci, bo te punkty są nam potrzebne i tym meczem i swoją postawą zasłużyłyśmy na więcej. Byłyśmy lepszym zespołem i stworzyłyśmy wiele ciekawych sytuacji”

– podsumowała trenerka „Szpilek” Aleksandra Kojadyńska.

Kontrolowałyśmy ten mecz. Wynik pierwszej połowy to pokazywał. Później miałyśmy już pięć fauli i stwierdziłyśmy, że lepiej będzie skupić się na obronie. I myślę, że to nas zgubiło. Gdybyśmy cały czas atakowały, może jeszcze byśmy coś strzeliły i inaczej by to wyglądało”

– mówiła po meczu Paula Zawistowska. A jak ocenia swój debiut i dlaczego zdecydowała się dołączyć do AZS-u?

Z debiutu jestem bardzo zadowolona. Miałam mało czasu, żeby zapoznać się z drużyną. Ten mecz pozwolił mi się zgrać z dziewczynami. Bardzo ciepło mnie przyjęły i dużo mi pomogły. Jestem z Olsztyna. Tutaj grałam za dzieciaka. Stąd pochodzę i tutaj mieszkają moi rodzice. Wcześniej wyjechałam do Gdańska i tam również grałam w Ekstralidze futsalu. Teraz dostałam propozycję, żeby tutaj powrócić i z tego skorzystałam, bo uwielbiam grać w piłkę. Także jestem zadowolona z tej decyzji!”

 

AZS UWM High Heels Olsztyn – AZS UJD Częstochowa 4-4 (4-2)
Paula Zawistowska 3′, Anna Siwicka 14′, 15′, Julita Pietruczuk 18′ – Justyna Matusiak 4′, 8′, Maja Ozieriańska 26′, 39′

AZS UWM: Maja Bogacka – Oliwia Cwalińska, Julia Klonowska, Anna Siwicka, Bogna Szumska oraz: Amelia Cwalińska, Weronika Dąbrowska, Sandra Gieros, Natalia Łapińska, Weronika Łobocka, Eliza Pietruczuk, Julita Pietruczuk, Paula Zawistowska
AZS UJD: Emilia Wrońska – Kinga Banaszewska, Maja Ozieriańska, Aleksandra Sikora, Renata Uchnast oraz: Zuzanna Adamczyk, Justyna Matusiak, Nikola Młynek, Oliwia Młynek, Oliwia Pająk, Stefania Wodarz, Justyna Wójcik

Żółte kartki: Julita Pietruczuk, Julia Klonowska

 

 

Kortowskie „Szpilki” w tabeli Ekstraligi Futsalu Kobiet wciąż zajmują jedenaste miejsce. Tracą trzy punkty do pozycji gwarantującej utrzymanie. Kolejne spotkanie rozegrają w sobotę 8 lutego. O 18:00 na wyjeździe zmierzą się z AMPLUS Słomniczanką Słomniki.

Kapitan poderwał drużynę. Przełamanie Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn wygrał w Hali Urania 3:1 (25:16, 25:22, 19:25, 25:21) z Barkomem Każany Lwów i awansował na dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy przełamali się po trzech kolejnych porażkach, m.in. dzięki skutecznej grze swojego kapitana – Jana Hadravy. Wciąż tracą jednak sześć punktów do czołowej ósemki.

 

 

W sobotnim spotkaniu zabrakło nie tylko kontuzjowanego od trzech tygodni Moritza Karlitzka. W wyjściowym składzie Karol Jankiewicz zastąpił Eemiego Tervaporttiego, który zmagał się ostatnio z chorobą. A mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Prowadzili bowiem 4:0! Ale chwilę później olsztynianom udało się wyrównać (po asie serwisowym Manuela Armoy). Bohaterem tej partii i całego meczu był jednak Jan Hadrava. To jego seria w polu zagrywki sprawiła, że Indykpol odskoczył aż na osiem punktów (20:12). Skutecznie grał także w ataku. Akademicy wygrali tego seta jeszcze wyraźniej – 25:16.

Dobrze prezentowali się także w kolejnej partii. Prowadzili 5:2, 9:5, 13:7 i 15:8. Trzeba jednak przyznać, że nie tylko dzięki własnej grze, ale też wielu błędom popełnianym przez rywali. Ci jednak zaczęli odrabiać straty. W końcówce zbliżyli się na dwa oczka (22:20). Ale nie poszli za ciosem i przegrali 22:25. Ich liderem na parkiecie był Norweg Rune Fasteland.

Trzeci set był najbardziej emocjonujący. Choć Indykpol szybko wypracował sobie trzypunktową przewagę (10:7, 15:12), zespół z Lwowa poderwał do walki Vasyl Tupchii. Ustrzelił serwisem Armoę, Szerszenia i wprowadzonego na parkiet Mateusza Janikowskiego, wyprowadzając Barkom na prowadzenie 16:15. Później kilka punktów dołożyli jego koledzy (świetnie prezentujący się zwłaszcza w bloku), a gra akademików kompletnie się posypała. Efekt? Zwycięstwo gości 25:19.

Na pochwały za sobotnie spotkanie zasłużył na pewno Jakub Hawryluk. Choć przyjmujący, których miał do dyspozycji trener Marcin Mierzejewski często zawodzili, to libero robił co mógł, by ratować gospodarzy w obronie. W czwartym i ostatnim secie ciężar wykańczania akcji wziął na siebie także Nicolas Szerszeń. Ale liderem wciąż był Jan Hadrava. Indykpol odpalił przy stanie 8:8, gdy w polu serwisowym pojawił się Szerszeń. Odskoczył na czteropunktowe prowadzenie (12:8). Później było nawet 15:10. I choć lwowianie zniwelowali straty do dwóch oczek (17:15), gospodarze nie pozwolili im na więcej. Wygrali 25:21 a całe spotkanie 3:1. Statuetką MVP wyróżniony został Jan Hadrava, który był najskuteczniejszym zawodnikiem tego meczu. Zdobył 20 punktów.

 

 

W drugim secie zrobiło się nerwowo, bo rywale ustabilizowali przyjęcie i popełniali mniej błędów. Tak samo było w trzeciej partii. Zaczęli dobrze zagrywać. Na szczęście w połowie czwartego seta złapaliśmy cztery punkty przewagi i utrzymaliśmy prowadzenie. Cieszę się z tych trzech punktów w domu. Potrzebowaliśmy tej wygranej. Byliśmy faworytem a przeciwnik nie miał nic do stracenia. Trzeba przyznać, że dobrze zagrali”

– mówił po meczu Jan Hadrava.

Przed meczem było dużo znaków zapytania. Nie wiedzieliśmy bowiem do końca, czy wyjdziemy w składzie z Eemim Tervaporttim czy z Karolem Jankiewiczem. Eemi zmagał się z bólem głowy. Wyszliśmy z Karolem, co wyszło na naszą korzyść – rywalem nie mieli go „rozpisanego”. Dobrze zaczęliśmy spotkanie, lecz potem zaczęli dobrze grać w polu serwisowym. W czwartej partii skorzystaliśmy z naszej przewagi w tym elemencie i mogliśmy cieszyć się wygraną”

– powiedział po spotkaniu Nicolas Szerszeń.

Cieszy zwycięstwo w tym meczu. Czy było ładne, czy było brzydkie – to kwestia gustu. Natomiast liczą się trzy punkty!

– spuentował krótko trener akademików Marcin Mierzejewski.

Wydaje mi się, że drużyna z Lwowa oddała nam pierwsze dwa sety. Później zaczęła więcej ryzykować i być skuteczna. My mieliśmy problem z wyprowadzeniem skutecznego ataku. Ale fajnie, że wygrało się to wygrać za trzy punkty. Wiemy nad czym musimy pracować. Na pewno będziemy dużo trenować zagrywkę. Bo jeżeli będziemy bardzo dobrze zagrywać, będziemy mieli szansę na kolejną wygraną”

– ocenił Szymon Jakubiszak.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 8 lutego. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów.

Siatkarze z UWM nie mogą odblokować się w II lidze

AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 1:3 (21:25, 18:25, 25:23, 16:25) z liderem swojej grupy II ligi siatkówki mężczyzn – KS Necko Augustów. To już dziesiąta porażka akademików w obecnym sezonie. Niebezpiecznie zbliżają się niestety do strefy spadkowej.

 

 

Przegrane 1:3 z Camperem Wyszków, 0:3 z MOS Wola Tramwaje Warszawskie i 0:3 z NLO SMS PZPS Spała II – tak 2025 rok w II lidze rozpoczęli akademicy z UWM. A ten miniony kończyli w bardzo dobrych humorach. Z bilansem siedmiu zwycięstw i sześciu porażek zajmowali szóste miejsce w tabeli grupy 2 i mogli myśleć nawet o walce o awans do fazy play-off (w niej zagrają cztery najlepsze drużyny).

Cele trzeba zweryfikować i skupić się na obronie pozycji gwarantującej utrzymanie. W sobotę zdecydowanym faworytem byli goście. Necko Augustów to lider tabeli i jeden z faworytów do awansu. Przedstawiciele klubu zresztą jasno deklarują, że są na to gotowi. Pierwsze dwa sety meczu z AZS-em UWM Olsztyn wygrali zdecydowanie 25:21 i 25:18. Choć warto podreślić, że ten drugi rozpoczął się od prowadzenia akademików 4:0.

Problemem z którym poradzić musiał sobie olsztyński zespół był brak dwóch podstawowych zawodników: wracającego do pełnej sprawności po kontuzji Kacpra Sienkiewicza i libero Wiktora Jezierskiego. Skolei w trzeciej parti to gospodarze przegrywali 1:6, ale odrobili straty i cieszyli się ze zwycięstwa 25:23. To jednak podrażniło faworyzowany zespół z Augustowa, który… w czwartym secie dominował już od pierwszej do ostatniej minuty, co widać też po wyniku… 25:16. Statuetką MVP wyróżniony został Łukasz Rudzewicz.

Na pewno nie poddaliśmy się od razu, grając w okrojonym składzie. Mimo wszystko byliśmy w stanie urwać seta. Dalej będziemy się przygotowywać do kolejnych meczów, żeby spokojnie utrzymać się w lidze. Staramy się podchodzić do każdego spotkania skoncentrowani”

– mówił trener AZS-u Paweł Borkowski.

Było nas dziesięciu. Trenowaliśmy osłabionym składzie, ale poradziliśmy sobie bardzo dobrze z trudnym przeciwnikiem. Necko to drużyna z potencjałem na awans do I ligi. Więc ten jeden zdobyty set podnosi na duchu”

– ocenił natomiast zawodnik kortowskiej drużyny – Dawid Deptuła.

 

AZS UWM Olsztyn – Necko Augustów 1:3 (21:25, 18:25, 25:23, 16:25)

AZS: Rafał Maluchnik, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Ostap Kondyukh, Oliwier Kubacki, Szymon Patecki, Maciej Wądołowski oraz: Paweł Borkowski, Tomasz Narkun, Maciej Kwiatkowski

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra dopiero 15 lutego. Rywalem akademików w hali w Kortowie będzie Lechia Tomaszów Mazowiecki II .

Ósma porażka tenisistek stołowych z UWM w I lidze

Druga drużyna KS English Perfect AZS UWM Olsztyn przegrała w hali w Kortowie 2:8 z UKS-em Dojlidy Białystok i po dwunastu meczach sezonu 2024/2025 zajmuje siódme miejsce w tabeli grupy północnej I ligi tenisa stołowego kobiet. Zadowolona ze swojego występu może być Daria Duralak, która wygrała obie gry singlowe.

 

 

Olsztynianki zajmują obecnie w tabeli ostatnie bezpieczne miejsce, tuż nad strefą spadkową. W sobotę miały szansę zapunktować w pojedynku z wyżej notowaną drużyną. AZS UWM Olsztyn wystąpił w składzie: Daria Duralak, Wiktoria Wrzosek, Anita Myrchel-Rutkowska i Klaudia Szadkowska.

Decydującym momentem tego meczu były gry deblowe. Obie przegraliśmy 1:3. Wyszło niestety na korzyść drużyny z Białegostoku, który wyszedł w tym momencie na prowadzeni 5:1. Należy zauważyć, że bardzo fajny mecz z czołową juniorką rywalek zagrała Daria Duralak. Wygrała z nią w naprawdę fajnym stylu. Stosując bardzo dobrą zmienność zagrań, serwisów, cały czas ją zaskakiwała”

– mówił trener AZS-u Jacek Świtalski. Posłuchajcie rozmowy Kamila Mańkowskiego!

Było parę naprawdę wyrównanych meczy, w których dziewczyny mogły wygrać. Natomiast trzeba wyciągnąć wnioski i poprawić naszą grę. Jesteśmy teraz na słabej pozycji w tabeli i musimy łapać punkty z drużynami, z którymi udało nam się wygrać w poprzedniej rundzie”

– podkreśla Daria Duralak.

 

English Perfect AZS UWM Olsztyn II – UKS Dojlidy Białystok 2:8

Duralak Daria – Borek Zuzanna 3:2 (9:11, 11:6, 11:8, 8:11, 11:7)
Wrzosek Wiktoria – Hołda Karolina 0:3 (3:11, 5:11, 8:11)
Duralak Daria, Wrzosek Wiktoria – Borek Zuzanna, Skwarek Julia 1:3 (3:11, 6:11, 11:9, 7:11)
Duralak Daria – Hołda Karolina 3:1 (8:11, 11:7, 11:8, 11:5)
Wrzosek Wiktoria – Borek Zuzanna 1:3 (14:12, 3:11, 7:11, 7:11)
Myrchel-Rutkowska Anita – Skwarek Julia 1:3 (5:11, 6:11, 11:7, 10:12)
Szadkowska Klaudia – Łakoma Maja 1:3 (6:11, 11:8, 7:11, 3:11)
Myrchel-Rutkowska Anita, Szadkowska Klaudia – Hołda Karolina, Łakoma Maja 1:3 (4:11, 11:7, 7:11, 6:11)
Myrchel-Rutkowska Anita – Łakoma Maja 0:3 (6:11, 9:11, 4:11)
Szadkowska Klaudia – Skwarek Julia 0:3 (5:11, 6:11, 7:11)

 

Kolejne spotkanie w I lidze zawodniczki AZS-u UWM Olsztyn rozegrają 8 lutego. Na wyjeździe zmierzą się z G.EN. Gaz Energia GOSRiT Luzino. Tydzień później do Kortowa przyjedzie drużyna MRKS Gdańsk.

Scroll to top