Indykpol AZS Olsztyn przegrał trzynasty mecz w sezonie

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (19:25, 18:25, 25:20, 21:25) z Aluronem CMC Wartą Zawiercie i spadł na jedenaste miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą już sześć punktów do pozycji gwarantującej udział w fazie play-off. W obecnym sezonie mają już na koncie trzynaście porażek. Wygrali natomiast osiem spotkań.

 

 

To był bardzo intensywny tydzień dla zawodników kortowskiej drużyny. We wtorek stoczyli prawdziwy bój z aktualnym mistrzem Polski i liderem rozgrywek – Jastrzębskim Węglem. I choć przegrali 1:3, zostawili po sobie naprawdę dobre wrażenie i dali kibicom wiele radości. A ci mieli nadzieję, że może olsztynianom uda się urwać punkty w starciu z kolejnym silnym rywalem. W piątkowy wieczór w Hali Urania zdecydowanym faworytem był oczywiście zespół z Zawiercia. Z powodu choroby na mecz nie przyjechał jeden z jego liderów Bartosz Kwolek. Ale godnie zastąpił go Patryk Łaba. To doświadczony przyjmujący oraz trio: Mateusz Bieniek, Miłosz Zniszczoł i Aaron Russell rządzili na parkiecie. Pierwszą partię wygrali dość łatwo – 25:19. Choć akademikom do stanu 14:15 udawało się dotrzymywać im kroku. Właśnie wtedy dwa asy serwisowe zapisał na swoim koncie Manuel Armoa. Argentyńczyk ustrzelił Russella. A w wyjściowym składzie ponownie zastąpił kontuzjowanego Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący podobno pauzować ma nawet miesiąc (choć wcześniej klub informował o trzech tygodniach przerwy w treningach). Aluron w końcówce docisnął gospodarzy i wygrał pewnie 25:19.

W drugim secie Indykpol prowadził tylko na początku – 4:2. Z każdą kolejną minutą rysowała się przewaga gości. Różnicę zrobił Aaron Russell. Gdy pojawił się w polu zagrywki, zawiercianie odskoczyli na cztery oczka. Było 12:8. A później 19:13. Taki dystans między obiema ekipami utrzymał się już do końca. Zawodnicy trenera Michała Winiarskiego wygrali 25:18. Ale w trzeciej partii akademicy przebudzili się. Skutecznie zaczął grać Jan Hadrava. Od stanu 9:6 to olsztynianie przejęli inicjatywę. Prowadzili nawet 12:7. I choć dali się dogonić (14:14), rywalom znów przytrafił jej się gorszy moment. Zawodził przede wszystkim Karol Butryn. A błyszczał kapitan drużyny prowadzonej przez Marcina Mierzejewskiego. To głównie dzięki jego świetnej postawie gospodarze cieszyli się z wygranej 25:20.

Początek czwartej partii był natomiast popisem Szymona Jakubiszaka. Środkowy zapisał na swoim koncie dwa kolejne asy serwisowe i Indykpol prowadził 5:1. Nadzieja na doprowadzenie do tie-breaka była duża. Jednak zawiercianie przestali popełniać błędy. Ponownie zaczęli grać dobrze blokiem i poprawili skuteczność w ataku. Wyrównali przy stanie 14:14. Bardzo słaby mecz rozegrał Nicolas Szerszeń. To jeden z antybohaterów piątkowego starcia. A w końcówce ponownie z dobrej strony pokazał się Aaron Russell. Amerykanin był najskuteczniejszym zawodnikiem całego spotkania. Równicę w polu serwisowym zrobił także Karol Butryn. Wicemistrzowie Polski odskoczyli w końcówce i spokojnie wygrali tego seta 25:21 a całe spotkanie 3:1. Statuetką MVP nagrodzony został Luke Perry. Australijski przyjmujący wielokrotnie ratował swoją drużynę, odbierając przy tym ochotę do gry rywalom.

 

 

Na pewno było to wyrównane spotkanie. Myślę, że nie dojechaliśmy na pierwszego seta. Późno weszliśmy w mecz. Gra zaczęła się tak naprawdę po drugim secie. Ja osobiście też nie czułem się dziś najlepiej. Ale robiłem, co mogłem. Myślę, że mamy dużo do poprawy. Z plusów? W trzecim i czwartym secie biliśmy się jak równy z równym. Szkoda, że tak późno weszliśmy na taki poziom”

– podsumował piątkową rywalizację Kuba Hawryluk.

To spotkanie – podobniej, jak to z Jastrzębiem – było w naszym zasięgu. Zawiercie prezentowało się lepiej w polu zagrywki i w obronie. Niestety dobra seria Karola Butryna w końcówce czwartego seta nie pozwoliła nam na zdobycie dziś punktów. Cały mecz rozpoczęliśmy od rozkojarzenia. W trzecim secie zmotywowaliśmy się i postawiliśmy drużynie z Zawiercia dużo trudniejsze warunki. Odniosło to efekty. Na pochwałę zasługuje Janek Hadrava”

– ocenił drugi trener Indykpolu AZS Olsztyn, Krzysztof Michalski.

Nie czuję się zbyt dobrze po tym meczu. Walczyliśmy, lecz nasi rywale grali bardzo dobrze, zwłaszcza w obronie. Było też trochę rzeczy, które wybijały nas z rytmu. Mogliśmy zagrać w pewnych elementach lepiej, lecz czuję, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Mam nadzieje, że w kolejny meczu to my będziemy górą

– powiedział po meczu Manuel Armoa.

Zawiercie dużo lepiej gra w obronie i na wysokiej piłce. Brakowało nam też szczęścia w czwartym secie, dobrego przyjęcia i spokoju”

– diagnozował przyczyny porażki Dawid Siwczyk.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w sobotę 1 lutego. O 20:30 w Hali Urania zmierzy się z Barkomem Każany Lwów.

Indykpol walczył, ale to mistrz Polski wygrał w Hali Urania

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (20:25, 25:19, 23:25, 23:25) z Jastrzębskim Węglem i wciąż zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy postawili się mistrzom Polski. Mieli szansę urwać im punkty. Statuetkę MVP otrzymał Jakub Popiwczak.

 

 

We własnej hali mamy bardzo dobrą zagrywkę. Musimy dać z siebie wszystko i zachować chłodną głowę, aby nie „spinać się” w niektórych sytuacjach. I przede wszystkim walczyć”

– mówił przed wtorkowym spotkaniem Paweł Cieślik, środkowy akademików z Kortowa, który wraca do pełni sił po kontuzji, ale stracił miejsce w składzie na rzecz świetnie grającego Dawida Siwczyka.

Trener Marcin Mierzejewski przez najbliższy miesiąc nie będzie mógł skorzystać natomiast ze wsparcia Moritza Karlitzka. Przyjmujący zmaga się z urazem łydki, a jego przerwa w grze wyniesie minimum 3 tygodnie. Wtorkowe starcie z liderem PlusLigi rozpoczęli zatem: Eemi Tervaportti, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Jan Hadrava i Kuba Hawryluk.

Choć pierwszą partię lepiej rozpoczęli gospodarze (prowadzili 5:3), to z każdą kolejną minutą na parkiecie rysowała się przewaga mistrzów Polski. Olsztynianie popełniali błędy w ataku. Skutecznie grał natomiast m.in. Tomasz Fornal. Jastrzębianie wygrali tego seta pewnie – 25:20. Ale w drugim zdecydowanie lepiej zaczęli prezentować się siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Duża w tym zasługa Manuela Armoy i Dawida Siwczyka. To oni wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów. Słabiej wypadł natomias Jan Hadrava, dlatego został zastąpiony przez Daniela Gąsiora. Akademicy wygrali tę partię 25:19 i dali jasny sygnał, że są w stanie powalczyć w tym meczu o pełną pulę.

Trzecia odsłona wtorkowego spotkania była bardzo wyrównana. Obie drużyny wymieniały się mocnymi uderzeniami na siatce. Na ataki Szerszenia, goście odpowiadali uderzeniami Carle. O wyniku zadecydowała końcówka, w której minimalnie lepsi byli przyjezdni – 25:23. Podrażnieni olsztynianie w czwartym secie ruszyli do ataku, dość szybko obejmując dwupunktowe prowadzenie (6:4). Rywale jednak tanio skóry nie sprzedali i odrobili straty z nawiązką, przechylając w ostatnich akcjach szalę na swoją korzyść. Wygrali ponownie 25:23 a całe spotkanie 3:1. Statuetkę MVP otrzymał Jakub Popiwczak.

 

 

Na chłodno mam mieszane uczucia po tym meczu. Z jednej strony, do pewnego momentu zagraliśmy dobre spotkanie. Z drugiej – w ważnych momentach zabrakło nam chłodnej głowy. Szkoda, bo mieliśmy dziś szansę na chociaż jeden punkt”

– powiedział po meczu Szymon Jakubiszak.

W niektórych elementach mogliśmy zagrać ciut lepiej. Decydowała piłka czy dwie i mogło być inaczej. Troszeczkę nam dziś zabrakło. Brakowało spokoju, żeby spokojnie piłkę wystawić i skończyć akcję. Ale zobaczymy, co będzie w piątek w meczu z Aluronem”

– mówił Dawid Siwczyk.

Zagraliśmy dobrze. Jastrzębie pokazało klasę w końcówce. Prowadziliśmy cały czwarty set, ale niestety przegraliśmy go. Ale ogólnie jest dużo plusów i musimy na tym budować naszą dalszą grę. Dużo błędów popełnialiśmy na zagrywce – ryzykowaliśmy”

– zwrócił uwagę Nicolas Szerszeń, który był najskuteczniejszym zawodnikiem Indykpolu AZS Olsztyn. Zdobył 17 punktów.

 

 

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn kolejny mecz rozegrają już w najbliższy piątek. Także w Hali Urania podejmą Aluron CMC Wartę Zawiercie. Początek spotkania o 20:30. Znów obejrzy je komplet publiczności!

Konrad Bukowiecki: Pchanie kulą znowu sprawia mi dużo radości!

Konrad Bukowiecki prezentuje wysoką formę na początku sezonu halowego. Wygrał konkurs pchnięcia kulą podczas zaliczanego do cyklu World Athletics Indoor Tour Silver CMCM Indoor Meeting w Luksemburgu. W najlepszej próbie osiągnął 20 metrów i 42 centymetry. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn trenuje obecnie w Spale. Jakie cele stawia sobie na najbliższe tygodnie?

 

Foto: CMCM Indoor Meeting

Przez poprzednie dwa lata Konrad Bukowiecki zmagał się z kilkoma urazami. Kontuzje uniemożliwiały mu rywalizację na wysokim międzynarodowym poziomie. U progu nowego sezonu wydaje się, że te problemy ma już za sobą. 2025 rok rozpoczął od startu w Aleksandrowie Łódzkim. W najlepszej próbie pchnął tam kulę na odległość 20 metrów i 18 centymetrów. W dodatkowym („pozakonkursowym”) pchnięciu osiągnął natomiast odległość… 21,08 metra! Dobrą dyspozycję potwierdził także 18 stycznia w Luksemburgu wygrywając zaliczany do międzynarodowego cyklu CMCM Indoor Meeting (wynikiem 20,42 metra). Na podium stanęło tam także dwóch Niemców – Eric Maihöfer (20,05 metra) i Silas Ristl (20,04 metra).

Start w Aleksandrowie był spontaniczny. Nie planowaliśmy go wcześniej. Natomiast w Luksemburgu był to już dosyć duży meeting z mocniejszą obsadą. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wygrałem takie zawody. Więc bardzo się z tego cieszę. Cieszę się też, że nic mnie nie boli i pchanie kulą znowu sprawia mi dużo radości”

– podkreśla reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn. Obecne przygotowania różnią się od poprzednich. Wspólnie z trenerem Ireneuszem Bukowieckim podjął decyzję o pozostaniu w kraju i pracy w ośrodku w Spale.

Nie ukrywam, że dużo zmieniliśmy w podejściu do treningu i w samym treningu również. Póki co jest dobrze, bo nie mam żadnych problemów zdrowotnych. To wszystko, z czym zmagałem się ostatnio, jest jako tako zaleczone i nie przeszkadza mi w takim treningu, jaki teraz podjęliśmy. Na ten moment jesteśmy na obozie w Spale i tutaj zostaniemy tak naprawdę praktycznie do końca lutego. Tutaj szlifujemy formę. Oczywiście ten obóz będzie przeplatany różnymi startami. Jest trochę zmian, ale mam nadzieję, że na dobre! Mój organizm potrzebuje teraz innych bodźców i póki co przynosi to dobre efekty.”

Kolejny start Konrad Bukowiecki planuje 29 stycznia w Belgradzie. Natomiast w lutym pojawi się m.in. w Łodzi i Toruniu (Orlen Cup i Copernicus Cup). Chce także powalczyć o medal halowych mistrzostw Polski (22-23 lutego w Arenie Toruń).

Chciałbym się dobrze zaprezentować na mistrzostwach Polski. Chciałbym tam zdobyć medal – najlepiej złoty. Mam nadzieję, że im dalej w sezon, tym te wyniki będą lepsze. Jestem zawodnikiem, który lubi startować. W lutym będzie dużo meetingów. A teraz – póki jestem zdrowy i nic mnie nie boli – chcę z tego korzystać i pojeździć na te meetingi. To jest coś, co zawsze dawało mi dużo radości i frajdy. Więc będzie tych startów dużo – co 4-5 dni. Także pracowity miesiąc przede mną!”

Główną imprezą sezonu halowego dla kulomiota klubu AZS UWM Olsztyn mają być marcowe mistrzostwa Europy (które odbędą się w dniach 13–16 marca w holenderskim Apeldoorn). Ale Konrad Bukowiecki nie wyklucza także startu w halowych mistrzostwach świata (21-23 marca w chińskiej Nankinie).

„Szpilki” wracają z Poznania bez punktów

Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała na wyjeździe 3-6 (2-2) z AZS-em UAM Poznań i wciąż zajmuje jedenaste miejsce w tabeli Ekstraligi Futsalu Kobiet. To już dziewiąta porażka drużyny prowadzonej przez Aleksandrę Kojadyńską w obecnym sezonie. Choć podkreślić trzeba, że w pierwszej połowie kortowskie „Szpilki” zagrały bardzo dobrze.

 

Foto: RaJu photography

Pierwszą bramkę „Szpilkom” przyniosła akcja dwóch najskuteczniejszych zawodniczek olsztyńskiej drużyny – Julii Klonowskiej i Anny Siwickiej. Do bramki trafiła druga z nich i był to jej siódmy gol w obecnym sezonie Ekstraligi. Ale gospodynie szybko wyrównały za sprawą Zuzanny Krystkowiak. Obie drużyny stwarzały sobie sporo sytuacji, ale też popełniały błędy w obronie. Po jednym z nich gola na 2-1 dla AZS UWM High Heels Olsztyn strzeliła Bogna Szumska. Jednak jeszcze przed przerwą poznański AZS znów doprowadził do remisu a Maję Bogacką pokonała Emilia Zajączkowska.

Bohaterką drugiej połowy była Klaudia Dymińska. Najpierw tuż po zmianie stron strzeliła gola na 3-2. A później podwyższyła prowadzenie gospodyń. Zawodniczki kortowskiego klubu zdołały jeszcze odpowiedzieć kolejną bramką Bogny Szumskiej. Ale gdy w 34. minucie czerwoną kartką za zatrzymanie piłki ręką ukarana została Joanna Ścisłowska, a Paula Fronczak wykorzystała rzut karny, jasne stało się, że to poznanianki wygrają ten mecz. A wygrały ostatecznie 6-3, bo na listę strzelczyń w końcówce wpisała się jeszcze Patrycja Małyszka.

Dwa razy wychodziłyśmy na prowadzenie a ostatecznie przegrałyśmy 3-6. Jest duży smutek, duży niedosyt. Wyszło doświadczenie zespołu z Poznania. Rywalki bezwzględnie wykorzystały nasze błędy – zwłaszcza w drugiej połowie – i one cieszą się z trzech punktów. Pierwsza połowa miała dwie odsłony. Był moment, w którym grałyśmy świetnie. Później przysnęłyśmy i Poznań to wykorzystał. Były świetne momenty, ale też takie, które trzeba przyjąć na klatę, przepracować to, żeby w przyszłości takie rzeczy nam się nie trafiały”

– podsumowała trenerka „Szpilek” Aleksandra Kojadyńska w rozmowie z reporterem poznańskiego Radia Meteor.

 

AZS UAM Poznań – AZS UWM High Heels Olsztyn 6-3 (2-2)
Zuzanna Krystkowiak 7′, Emilia Zajączkowska 18′, Klaudia Dymińska 21′, 27′, Paula Fronczak 34′ (karny), Patrycja Małyszka 36′ – Anna Siwicka 6′, Bogda Szumska 14′, 30′

AZS: Maja Bogacka – Joanna Ścisłowska, Bogna Szumska, Oliwia Cwalińska, Natalia Łapińska oraz: Julia Klonowska, Anna Siwicka, Amelia Cwalińska.

 

 

AZS UWM High Heels Olsztyn po dwunastu kolejkach swojego debiutanckiego sezonu w Ekstralidze Futsalu Kobiet ma na koncie pięć punktów. Do pozycji gwarantującej utrzymanie traci cztery oczka. Kolejne spotkanie kortowskie „Szpiki” rozegrają 1 lutego. We własnej hali zmierzą się z KU AZS UJD Częstochowa. Ale wcześniej – bo w dniach 24-27 stycznia – studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie powalczą w Warszawie o awans do finałowego turnieju Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu kobiet.

 

Pierwsza domowa porażka koszykarzy AZS UWM Olsztyn w sezonie. Lider z Pisza wygrał w Kortowie

W zaległym spotkaniu III ligi koszykówki mężczyzn AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 83:93 (25:26, 16:24, 15:22, 27:21) z liderem swojej grupy – TSK Roś Pisz. To pierwsza domowa porażka akademików w sezonie 2024/2025. Drużyna prowadzona przez Tomasza Małka w tabeli zajmuje obecnie czwarte miejsce.

 

 

W niedzielę do Olsztyna przyjechał zespół, który na koncie miał komplet ośmiu zwycięstw. To goście byli zatem zdecydowanym faworytem tego spotkania. Ale od początku nie było widać tego na parkiecie. Pierwszą kwartę wygrali bowiem tylko jednym punktem – 26:25. W drugiej powiększyli swoją przewagę do dziewięciu oczek. Na przerwę schodzili prowadząc 50:41. W kolejnej także byli górą (22:15). I choć olsztynianie rozpoczęli pogoń i odrobili kilka punktów, ostatecznie przegrali mecz 83:93.

Decydująca okazała się skuteczność rzutów za 3 punkty. Cztery „trójki” zapisał na swoim koncie Jakub Stanisławajtys. Liderami drużyny z Pisza byli także Wojciech Milewski i Jan Świtaj. Ale najwięcej punktów w całym spotkaniu rzucił Robert Malulu z AZS-u.

Przegraliśmy, ale cieszy to, że zagraliśmy swoją koszykówkę i dyktowaliśmy grę. Mieliśmy naprawdę dobre założenia i wykonaliśmy większość z nich. Przeciwnicy zaskoczyli nas wysoką skutecznością. Walczyliśmy i mieliśmy fajną taktyką. Ale jednak zabrakło na lidera, który od dwóch sezonów jest jedną z najlepszych drużyn w naszej lidze. Ciężko z takim przeciwnikiem wygrać”

– podsumował trener Tomasz Małek.

Postawę zespołu z UWM chwalił jeden z rywali – Jan Świtaj.

Powiem szczerze – to był jeden z naszych najtrudniejszych meczów w tym sezonie – szczególnie pod kątem agresywnej obrony. 57 fauli mówi samo za siebie. Mimo braku konsekwencji w pewnych momentach, jestem dumny z moich zawodników. Mamy dużo detali do poprawy – szczególnie obronę jeden na jeden. AZS przez cały mecz wykorzystywał to idealnie.”

 

AZS UWM Olsztyn – TSK Roś Pisz 83:93 (25:26, 16:24, 15:22, 27:21)

AZS: R. Malulu (23 pkt), M. Włodarczyk (17 pkt), M. Ciborowski (16 pkt), P. Siwek (9 pkt), J. Andrusiewicz (7 pkt), R. Dymek (6 pkt), B. Szynkowski (3 pkt), M. Latecki (2 pkt), M. Brodziński
TSK: Milewski (19 pkt), Stanisławajtys (18 pkt), Bessman (18 pkt), Świtaj (14 pkt), Kazimierczuk (8 pkt), Duchnowski (8 pkt), Piwowarski (4 pkt), Klimowicz (2 pkt), Grzegorczuk (2 pkt), Moroz, Rutkowski, Zubowicz.

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra także we własnej hali. W niedzielę 9 lutego o 16:00 w derbowym meczu podejmie w Kortowie Junior Basket Club Olsztyn.

 

Trzecia porażka w 2025 roku siatkarzy z UWM w II lidze

AZS UWM Olsztyn przegrał w hali w Kortowie 0:3 (18:25, 21:25, 25:27) z NLO SMS PZPS Spała II i zajmuje obecnie ósme miejsce w tabeli grupy 2 rozgrywek II ligi siatkówki mężczyzn. W tym roku drużyna prowadzona przez Pawła Borkowskiego nie zdobyła jeszcze punktu i niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej.

 

 

Runda rewanżowa miała być dla akademików doskonałą okazją do nawiązania walki z czołówką tabeli. Przypomnijmy, że w poprzednim roku większość swoich spotkań rozgrywali oni na wyjeździe. Niestety w styczniu nie potrafili wykorzystać atutu własnej hali. Dwa tygodnie temu przegrali w niej 1:3 z Camperem Wyszków. A teraz niespodziewanie ulegli jednemu z najsłabszych zespołów II ligi. Także tydzień wcześniej okazali się zdecydowanie słabsi od ekipy MOS Wola Tramwaje Warszawskie (0:3 w stolicy). Dodatkowo kontuzji doznał jeden z liderów – Kacper Sienkiewicz.

Trener Paweł Borkowski przed sobotnim spotkaniem zapowiadał walkę o komplet punktów. Niestety AZS bardzo źle wszedł w mecz. Pierwszego seta przegrał zdecydowanie 18:25. W drugiej partii gra była wyrównana do stanu 20:21. Końcówka jednak ponownie należała do młodych zawodników ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Wygrali 25:21. W trzeciej partii akademicy byli blisko przełamania rywali. Mieli nawet w górze piłkę setową (prowadzili 24:22). Ale i tej okazji nie wykorzystali. Przegrali 25:27 a całe spotkanie 0:3.

Myślałem, że uda nam się zdobyć jakieś punkty. Dziś nie zagrało jednak wiele elementów. Nie mieliśmy dobrej zagrywki a miał ją przeciwnik. Nie byliśmy też skuteczni w ataku. Przed sezonem celowaliśmy w środek tabeli. I musimy walczyć dalej o to, by bezpiecznie utrzymać się w II lidze”

– podsumował trener AZS-u Paweł Borkowski.

 

AZS UWM Olsztyn – NLO SMS PZPS Spała II 0:3 (18:25, 21:25, 25:27)

AZS: Wiktor Jezierski, Ostap Kondyukh, Jakub Sienkiewicz, Kuba Petryna, Dawid Deptuła, Szymon Patecki, Rafał Maluchnik oraz: Jakub Mądry, Maciej Kwiatkowski, Michał Targoński, Oliwier Kubacki, Mateusz Bujanowski.

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn rozegra także we własnej hali. 1 lutego w Kortowie zmierzy się z liderem tabeli swojej grupy II ligi – Neckiem Augustów.

Wyrównany mecz w Kortowie. Tenisistki stołowe z UWM z kolejną porażką w I lidze

W swoim pierwszym tegorocznym meczu w I lidze tenisa stołowego kobiet druga drużyna KS English Perfect AZS UWM Olsztyn przegrała w hali w Kortowie 4:6 z KTS-em Maximus Broker Toruń. Spotkanie było bardzo wyrównane a do remisu gospodyniom zabrakło naprawdę niewiele. W tabeli grupy północnej zajmują obecnie siódme miejsce.

 

 

Kortowska drużyna w sobotę wystąpiła w składzie: Klaudia Szadkowska, Wiktoria Wrzosek, Anita Myrchel-Rutkowska i Blanka Kusińska. Po jednym singlowym pojedynku wygrały trzy ostatnie z wymienionych zawodniczek. Zwycięstwo zapisał także na swoim koncie debel Kusińska/Myrchel-Rutkowska. Natomiast w ósmym meczu minimalnej porażki 2:3 z Wanessą Kulczycką doznała Anita Myrchel-Rutkowska. Gdyby udało jej się zwyciężyć, całe spotkanie zakończyłoby się remisem.

Moim zdaniem mecz był na styku. Decydujące było spotkanie deblowe w którym Klaudia Szadkowska z Wiktorią Wrzosek przegrały bo bardzo dobrej grze. Zabrakło naprawdę detali”

– ocenił trener AZS-u Jacek Świtalski.

 

KS English Perfect AZS UWM Olsztyn II – KTS Maximus Broker Toruń 4:6

Wiktoria Wrzosek – Katarzyna Gierach 0:3 (11:13, 13:15, 8:11)
Klaudia Szadkowska – Eliza Brzęczek 1:3 (5:11, 4:11, 12:10, 3:11)
Wiktoria Wrzosek, Klaudia Szadkowska – Katarzyna Gierach, Eliza Brzęczek 1:3 (11:8, 9:11, 9:11, 7:11)
Wiktoria Wrzosek – Eliza Brzęczek 3:0 (11:9, 11:3, 11:5)
Klaudia Szadkowska – Katarzyna Gierach 0:3 (5:11, 4:11, 3:11)
Anita Myrchel-Rutkowska – Kinga Dymińska 3:0 (11:8, 11:5, 11:1)
Blanka Kusińska – Wanessa Kulczycka 0:3 (3:11, 7:11, 5:11)
Blanka Kusińska, Anita Myrchel-Rutkowska – Wanessa Kulczycka, Kinga Dymińska 3:1 (11:6, 6:11, 11:3, 11:9)
Anita Myrchel-Rutkowska – Wanessa Kulczycka 2:3 (4:11, 12:10, 8:11, 11:6, 5:11)
Blanka Kusińska – Kinga Dymińska 3:0 (11:5, 11:4, 11:3)

 

 

Kolejne spotkanie w I lidze kortowskie tenisistki mają zaplanowane na najbliższą sobotę 25 stycznia. O 16:00 na wyjeździe zmierzą się z liderem grupy północnej KTS-em Nowy Dwór Mazowiecki. Dzień wcześniej – w piątek 24 stycznia o 16:00 – KS AZS UWM English Perfect Olsztyn w Ekstraklasie tenisa stołowego zagra z aktualnymi mistrzyniami Polski, niepokonaną w tym sezonie drużyną KTS Enea Siarkopol Tarnobrzeg. Natomiast w niedzielę 26 stycznia o 11:00 w małej arenia Hali Urania podejmą trzecią drużynę tabeli – MUKS Start Nadarzyn.

Koszykarze z UWM wciąż niepokonani we własnej hali

Drużyna AZS UWM Olsztyn wygrała w hali w Kortowie 99:90 (18:19, 28:25, 36:18, 17:28) z Energą Basketball Elbląg i zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli swojej grupy III ligi koszykówki mężczyzn. To już piąte zwycięstwo zawodników trenera Tomasza Małka w obecnym sezonie. Przed własną publicznością zdobyli do tej pory komplet punktów.

 

 

Był to pierwszy mecz akademików w nowym roku. Ten stary zamknęli także zwycięstwem w Kortowie. Przed świętami pokali 92:88 Wilki Ełk.

O wygranej z drużyną z Elbląga zadecydowała świetna trzecia kwarta, wygrana przez gospodarzy 36:18. Dwie pierwsze były bardzo wyrównane. A w ostatniej rywale starali się odrabiać straty. Zabrakło im jednak dziewięciu punktów.

Elbląg chciał się zrewanżować, ponieważ u nich wygraliśmy zdecydowanie. Teraz od początku trudno było nam się przebić. Ale trzecią kwartę zagraliśmy koncertowo. Końcówka była emocjonująca. Zaczęli nas dochodzić, ale nie zdążyli. Ostatnio w meczu z Ełkiem było tak samo. Sport to rywalizacja i nieustająca nauka. Trzeba powstrzymać emocje. Cieszę się, że moi zawodnicy zatrzymali tę kontrofensywę rywala”

– mówił po meczu trener AZS-u Tomasz Małek.

 

AZS UWM Olsztyn – Energa Basketball Elbląg 99:90 (18:19, 28:25, 36:18, 17:28)
AZS: R. Malulu (25 pkt), J. Andrusiewicz (23 pkt), P. Kowalczyk (19 pkt), M. Ciborowski (10 pkt), R. Dymek (10 pkt), P. Siwek (7 pkt), M. Latecki (3 pkt), T. Stępień (2 pkt), B. Szynkowski

 

Kolejne spotkanie AZS UWM Olsztyn także rozegra w Kortowie. W najbliższą niedzielę 19 stycznia o 15:00 w hali przy ul. Prawocheńskiego podejmie lidera rozgrywek – TSK Roś Pisz.

„Szpilki” odpadły z Pucharu Polski

W spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski w futsalu kobiet drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała w Hali Urania 2-3 (0-0) ze Stomilankami Olsztyn i odpadła z tych rozgrywek. „Puchar traktujemy bardzo lekko w tym roku. Liga jest dla nas w tym momencie najważniejsza” – mówiła po meczu trenerka „Szpilek” Aleksandra Kojadyńska.

 

 

Derbowy mecz pomiędzy Stomilankami i AZS-em zapowiadał się bardzo ciekawie. Także przed rokiem obie ekipy trafiły na siebie na tym etapie rozgrywek pucharowych. Wówczas zawodniczki trenera Dariusza Maleszewskiego wygrały 4-3.

Tym razem kibice na bramki musieli zaczekać do drugiej połowy. Pierwsza zakończyła się bowiem bezbramkowym remisem. Choć okazji z obu stron nie brakowało.

Wynik w 26. minucie otworzyła Natalia Łapińska. Ale na jej trafienie dwukrotnie odpowiedziały gospodynie niedzielnego spotkania – Justyna Libera i Alicja Sokołowska – i to Stomilanki prowadziły 2-1. Kortowskie „Szpilki” wyrównały po pięknym uderzeniu Joanny Ścisłowskiej. Ale decydującego gola na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem strzeliła Kinga Puchalska, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo 3-2 i awans do 1/8 finału Pucharu Polski w futsalu kobiet. Tam zmierzy się ona z innym akademickim zespołem – AZS KU Uniwersytet Warszawski.

Na pewno był to ciekawy mecz. To zawsze jest duże wyzwanie grać przeciwko zespołowi, który totalnie nie gra futsalu. Trzeba użyć zupełnie innych środków. Druga połowa mogła się podobać. My wróciłyśmy po przerwie i chciałyśmy dużo rzeczy przetestować. Puchar traktujemy bardzo lekko w tym roku. Liga jest dla nas w tym momencie najważniejsza. I za dwa tygodnie jedziemy na Akademickie Mistrzostwa Polski, więc też musimy budować formę pod te rozgrywki”

– podsumowała trenerka „Szpilek” Aleksandra Kojadyńska.

Stomilanki Olsztyn – AZS UWM High Heels Olsztyn 3-2 (0-0)
Justyna Libera 28′, Alicja Sokołowska 30′, Kinga Puchalska 35′ – Natalia Łapińska 26′, Joanna Ścisłowska 30′

 

 

Teraz przed zawodniczkami AZS-u UWM High Heels Olsztyn powrót do rywalizacji w Ekstralidze Futsalu kobiet. Pierwszy tegoroczny mecz rozegrają w sobotę 18 stycznia. O 18:00 na wyjeździe zmierzą się z AZS-em UAM Poznań.

Tie-break w Nysie. Niespodziewana porażka Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 2:3 (25:21, 25:20, 19:25, 22:25, 12:15) z PSG Stalą Nysa i spadł na dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy mogli jednak sięgnąć po komplet punktów, co pozwoliłoby na awans do czołowej ósemki. Prowadząc 2:0 oddali inicjatywę rywalom. Teraz przed drużyną Marcina Mierzejewskiego dwa arcytrudne spotkania – z Jastrzębskim Węglem i Aluronem CMC Wartą Zawiercie.

 

 

W Nysie Indykpol musiał radzić sobie bez Moritza Karlitzka i Mateusza Janikowskiego. Obaj zawodnicy zostali w Olsztynie z powodu problemów zdrowotnych. Niemieckiego przyjmującego w wyjściowym składzie zastąpił Manuel Armoa. Na parkiecie od pierwszej minuty pojawili się także: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Eemi Tervaportti, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak i Jan Hadrava.

W pierwszym secie przewaga akademików zaczęła rysować się po asach serwisowych Tervaporttiego i Szerszenia. Od stanu 12:9 przejęli inicjatywę i nie dali już dojść do głosu gospodarzom. Ich liderem był Zouheir El Graoui. Ale skutecznej grze marokańskiego przyjmującego przeciwstawiali się dobrze dysponowani w ataku: Hadrava i Szerszeń. Olsztynianie kilka punktów dorzucili także blokiem. Wygrali pewnie 25:21.

Drugi set miał podobny przebieg. Początkowo był wyrównany, ale w połowie partii Indykpol zbudował sobie czteropunktowe prowadzenie 16:12. Za ten fragment meczu pochwalić należy Manuela Armoę i Dawida Siwczyka. Dołączyli do skutecznych już wcześniej Szerszenia i Hadravy. A właściwie wzięli na siebie ciężar wykańczania akcji. W ekipie Stali dobrą zmianę dał natomiast Remigiusz Kapica. Nysanie zbliżali się kilkukrotnie na jedno czy dwa oczka, ale nie udało im się przełamać rywali. Drużyna prowadzona przez Marcina Mierzejewskiego przycisnęła w końcówce i cieszyła się ze zwycięstwa 25:20. Dwa ostatnie punkty zdobył Szymon Jakubiszak, który także rozgrywał bardzo solidne spotkanie.

Kolejna partia należała jednak do gospodarzy. Błysnął m.in. ich rozgrywający Kellian Motta Paes, który zapisał na swoim koncie dwa asy serwisowe. Stal wypracowała sobie czteropunktowe prowadzenie 13:9. Wtedy trener Mierzejewski zdecydował się na zmiany. Dał odpocząć Tervaporttiemu i Hadravie a na plac gry wprowadził Karola Jankiewicza oraz Daniela Gąsiora. Na niewiele się do zdało. Przewaga rywali jeszcze rosła. Po punkcie zdobytym bezpośrednio zagrywką przez Zouheira El Graoui’ego było 16:10. W bloku dobrze prezentował się Argentyńczyk Nicolas Zerba a kolejne ataki skutecznie kończył Remigiusz Kapica. Przełożyło się to na wygraną zespołu z Nysy 25:19.

Czwarty set to falująca gra obu drużyn. Indykpol odskakiwał na 2-3 oczka, ale przez błędy w przyjęciu i ataku trwonił tę przewagę. Olsztynianie nie korzystali ze swojej najpoważniejszej broni, jaką jest zagrywka. Często psuli serwisy. W połowie partii do głosu doszli natomiast zawodnicy Stali. Prowadzili 16:14, 21:18 i 22:19. Akademicy zbliżyli się na jeden punkt (22:21), ale ostatnie słowo ponownie należało do rywali. Wygrali 25:22 i doprowadzili do tie-breaka.

I dobrze weszli w decydującą partię. Prowadzili bowiem 6:4, 7:5 i 8:6. Wciąż świetnie prezentowali się Zouheir El Graoui i Remigiusz Kapica. Byli najskuteczniejszymi zawodnikami całego meczu. Po zmianie stron w siatkę wpadł Nicolas Szerszeń i przewaga gospodarzy wzrosła do trzech punktów (9:6). Już jej nie oddali. Piątego seta wygrali 15:12 a całe spotkanie 3:2. Statuetkę MVP otrzymał Remigiusz Kapica.

 

 

Na początku tego meczu to my przeważaliśmy w elementach czysto siatkarskich. Niestety, im dalej w las, tym Stal lepiej radziła sobie w przyjęciu, utrzymywała nasze mocne zagrywki i także nas celowała swoją zagrywką. Złapali dużo pewności siebie. Bronili dużo piłek a kontry obracali w punkty dla siebie. Więc coraz trudniej nam się grało. Byliśmy też w okrojonym składzie. Niewiele było możliwości zmian”

– podsumował Krzysztof Michalski, asystent trenera Marcina Mierzejewskiego.

Zaczęliśmy dobrze to spotkanie, lecz w jego drugiej części zaczęliśmy popełniać błędy w przyjęciu. To zaważyło na końcowym wyniku. Droga, która podążamy, jest odpowiednia – musimy kontynuować dobrą pracę. Zostało nam jeszcze sporo spotkań w tym sezonie – mamy o co walczyć”

– powiedział po meczu Manuel Armoa.

 

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra dopiero 21 stycznia. O 17:30 w Hali Urania zmierzy się z liderem tabeli i aktualnym mistrzem Polski – Jastrzębskim Węglem.

Scroll to top