Informacje bieżące

Aleksandra Lisowska: Stać mnie na dużo więcej!

Aleksandra Lisowska wygrała we wrześniu Nocny Półmaraton Praski. Po tym starcie w studiu Radia UWM FM podsumowała także swoje drugie igrzyska olimpijskie. Jak podkreśla – myśli już o Los Angeles. Ale wcześniej planuje głównie biegi na krótszych dystansach. I mocno wierzy, że da jeszcze sobie i kibicom wiele radości.

 

 

W biegu maratońskim podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu Aleksandra Lisowska zajęła 36. miejsce (z czasem 2:31:10). Była bardzo zawiedziona tym startem. Liczyła na dużo więcej. Po powrocie z Francji reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn ogłosiła, że rozstaje się ze swoim dotychczasowym trenerem – Jackiem Wośkiem. Jakie były przyczyny tej decyzji?

„Nie mam już czasu na popełnianie kolejnych błędów. To nie była zła współpraca. Jestem naprawdę wdzięczna za te 8 lat. Bardzo dużo wspólnie osiągnęliśmy. Pozytywnie i miło wspominam ten czas. Ale teraz potrzebuję nowych bodźców, nowej szkoły… Po prostu uważam, że ta współpraca się wypaliła. Pod koniec nie mieliśmy już tak dobrego kontaktu i zaufania. A uważam, że to jest najważniejsze.”

– mówi mistrzyni Europy w maratonie z 2022 roku.

7 września Lisowska wystartowała w 9. Nocnym Półmaratonie Praskim. W sobotni wieczór w stolicy zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Liczącą nieco ponad 21 kilometrów trasę pokonała z czasem 1:12.41. To nowy rekord imprezy wśród pań. Liczyła jednak… na więcej.

„Pojechałam tam walczyć o rekord życiowy i złamanie 1:12:00. Taki był mój cel. Jednak tego dnia warunki nie sprzyjały biciu rekordów. Można powiedzieć, że dzisiaj jestem z tego startu zadowolona. Ale apetyt był na dużo więcej. Chciałam się odbić po nieudanym starcie w igrzyskach i wykorzystać formę, z którą  nie trafiłam na start w Paryżu. Wiedziałam, że stać mnie na doby wynik, jeżeli tylko uda mi się zregenerować.”

Pochodząca z Braniewa zawodniczka podkreśla, że po ustanowieniu w zeszłym roku nowego rekordu Polski w maratonie, oczekuje jeszcze lepszych wyników.

„Najważniejsze dla mnie jest to, że nie jestem już tą zawodniczką, którą byłam 2-3 lata temu. Teraz potrafię od razu się odbić, wyciągnąć wnioski i iść dalej! Na pewno bardzo w siebie wierzę i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Będę chciała to udowodnić – nie tylko sobie, ale też innym”

– podkreśla rekordzistka Polski w maratonie.

Aleksandra Lisowska w tym roku planuje jeszcze jeden start. W październiku pojawi się w Kole, gdzie odbędą się mistrzostwa Polski w biegu na 10 kilometrów. A kolejny maraton prawdopodobnie pobiegnie dopiero w… 2026 roku.

Nieudana inauguracja siatkarskiego sezonu w Hali Urania

Na inaugurację sezonu 2024/2025 w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 1:3 (29:27, 21:25, 22:25, 18:25) z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Akademicy dobrze rozpoczęli swój pierwszy mecz pod wodzą Juana Manuela Barriala. Jednak po wygranym premierowym secie, kolejne trzy oddali rywalom.

 

 

Trener Juan Manuel Barrial w pierwszym spotkaniu postawił na następujący skład wyjściowy: Eemi Tervaportti, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Paweł Cieślik, Szymon Jakubiszak, Jan Hadrava i Jakub Hawryluk. Argentyński szkoleniowiec nie mógł skorzystać ze wsparcia na parkiecie Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący w weekend doznał bowiem drobnej kontuzji palca. Akademicy rozpoczęli niedzielny mecz dobrze. Zbudowali sobie czteropunktową przewagę (11:7), ale w połowie seta dali się dogonić (12:12). Później odbudowali swoje prowadzenie (21:18). Jednak drużyna z Bełchatowa w końcówce ponownie wyrównała (22:22). W ekipie gospodarzy skutecznie grali Szerszeń i Armoa. Dobrze w bloku prezentował się też Jakubiszak a w przyjęciu kosmiczne piłki wyciągał Hawryluk. Choć po bloku wicemistrza olimpijskiego Grzegorza Łomacza na Szerszeniu to Skra miała w górze pierwszą piłkę setową (25:24), chwilę później z wygranej 29:27 cieszyli się olsztynianie.

Początek drugiej partii był również bardzo wyrównany. Na lidera Indykpolu wyrósł Hadrava, który skutecznością w ataku zaczął dorównywać Szerszeniowi. Choć trzeba też podkreślić, że akademicy słabo wyglądali w polu serwisowym. Psuli sporo zagrywek a tylko dwa razy „ustrzelili” rywali. Od stanu 18:18 zaczęła niestety budować się wyraźna przewaga gości. Skra zwiększała prowadzenie – 20:18, 22:19, 24:20 – i wygrała tego seta 25:21.  A jej akcje najczęściej skutecznie kończył Irańczyk Amin Esmaeilnezhad.

Bełchatowianie dobrą grę kontynuowali także w kolejnej partii. Szybko zbudowali sobie dwupunktowe prowadzenie (6:4) i przez dłuższy czas utrzymywali taki dystans do rywali. Zawodnicy trenera Barriala przebudzili się jednak przy stanie 11:14. Zdobyli trzy kolejne punkty i doprowadzili do wyrównania (14:14). Ale radość kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili Halę Urania, nie trwała długo. Po kolejnych wymianach Skra odbudowała swoje trzypunktowe prowadzenie (17:14). W jej szeregach – oprócz wspomnianego wcześniej Irańczyka – na wyróżnienie zasłużyli także Serb Miran Kujundzić, Słoweniec Žiga Štern i były reprezentant Polski Bartłomiej Lemański. Natomiast olsztynianie próbowali poprawić swoją grę m.in. przez zmiany. Na parkiecie pojawiał się Mateusz Janikowski (zastępując Manuela Armoę). Ale choć momentami gra gospodarzy wyglądała lepiej, gdy tylko rywale wrzucili wyższy bieg, znów zwiększali swoją przewagę. Wygrali 25:22 i przybliżyli się do zwycięstwa w całym spotkaniu.

Zawodził Eemi Tervaportti. Ale choć fiński rozgrywający nie zaliczy swojego oficjalnego debiutu w barwach drużyny z Kortowa do udanych, trener Juan Manuel Barrial długo nie decydował się wpuścić na parkiet Karola Jankiewicza. Zrobił to dopiero w czwartej partii, gdy Indykpol przegrywał już 7:12. Jana Hadravę zmienił też Daniel Gąsior. Nie zmieniło to niestety obrazu gry. Dlatego obaj szybko wrócili w kwadrat dla rezerwowych. Czeski atakujący po krótkim odpoczynku błysnął w kilku akcjach. Skra utrzymywała jednak pięciopunktową przewagę. Ostatniego seta wygrała ostatecznie jeszcze bardziej zdecydowanie – 25:18.

Statuetkę MVP otrzymał Amin Esmaeilnezhad. Irańczyk był najskuteczniejszym zawodnikiem całego meczu. Zdobył 19 punktów. 17 razy punktował natomiast Jan Hadrava.

 

 

 

 

„Staraliśmy się walczyć do samego końca. Ale zabrakło nam skuteczności, popełnialiśmy masę błędów i psuliśmy dużo zagrywek. Nad tym musimy popracować. Jak wyeliminujemy te błędy, nasza gra będzie wyglądała lepiej. Mamy nowy zespół i nasza gra wygląda kompletnie inaczej. Jak postawimy się w przyjęciu, będziemy dobrze zagrywać i wyeliminujemy błędy, możemy liczyć na dobry wynik”

– mówił po spotkaniu Szymon Jakubiszak.

„Gra Skry zmieniła się po wejściu Žigi Šterna i nie znaleźliśmy recepty na to”

– podkreślał natomiast Jan Hadrava.

Spotkanie było ciężkie i wymagające, jak każde w PlusLidze. Cieszę się, że po pierwszym secie zachowaliśmy cierpliwość i wygraliśmy zasłużenie”

– ocenił natomiast rozgrywający Skry, Grzegorz Łomacz.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 22 września. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się ze Ślepskiem Malow Suwałki.

Anastazja Kuś trzecia w Zurichu

Anastazja Kuś zajęła trzecie miejsce w biegu na 400 metrów podczas mityngu Diamentowej Ligi w Zurichu. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn dobiegła do mety z czasem 52,10 sekundy – zaledwie o 0,21 sekundy gorszym od jej rekordu życiowego. Wygrała Henriette Jaeger przed Susanne Gogl-Walli.

 

Henriette Jaeger z Norwegii dobiegła do mety z czasem: 50,49 sekundy. Druga była Susanne Gogl-Walli z Austrii (50,60 sekundy – rekord kraju). A Anastazja Kuś – w trudnych deszczowych warunkach pogodowych – zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Choć był to jej debiut w zawodach Diamentowej Ligi, zajęła wysoką trzecią pozycję. Była blisko pobicia rekordu życiowego na dystansie 400 metrów. Jednak czas 52,10 sekundy to jej drugi wynik.

Przypomnijmy, że reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn wywalczyła w lipcu w Bańskiej Bystrzycy złoty medal mistrzostw Europy do lat 18 w biegu na 400 metrów. Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn czasem 51,89 sekundy pobiła wówczas własny rekord Polski U18 oraz poprawiła o prawie sekundę rekord tej imprezy! Ze Słowacji przywiozła także srebrny medal, po który sięgnęła ze sztafetą szwedzką (w składzie: Oliwia Kasprzak, Aleksandra Jeż, Zofia Tomczyk i Anastazja Kuś). Polki czasem 2:05.44 również poprawiły rekord kraju do lat 18.

Natomiast w sierpniu Kuś zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich. W Paryżu pobiegła w biegu eliminacyjnym żeńskiej sztafety 4×400 metrów. Była najmłodszą Polką na tej imprezie.

 

Udział siedemnastoletniej biegaczki w zawodach w Zurichu był możliwy dzięki wsparciu samorządu województwa warmińsko-mazurskiego. Startem promowała nasz region. A jeśli i Wy chcecie się przekonać, dlaczego warto odwiedzić ten przepiękny zakątek Polski, zajrzyjcie na stronę: mazury.travel.

Będą „walczyć jak lwy”!

To już tradycja, że przed startem nowego sezonu PlusLigi rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie spotyka się z prezesem, trenerem a także kapitanem drużyny Indykpolu AZS Olsztyn. Wspólnie przedstawiają cele na kolejny rok.

 

 

W tym roku takie spotkanie zorganizowano w środę 11 września. Prof. Jerzy Przyborowski rozpoczął je od powitania argentyńskiego szkoleniowca Juana Manuela Barriala oraz dobrze znanego kibicom siatkówki w naszym regionie Jana Hadravy. Czeski atakujący wrócił do Kortowa po czterech latach.

Cieszę się z tego powrotu i z tego, że przyjął Pan zaszczytną funkcję kapitana drużyny. Wszyscy widzieliśmy, jak drużyna była przyjmowana w poprzednim sezonie od momentu, kiedy zaczęła grać w Hali Urania. Trybuny były wypełnione po brzegi i liczę, że w tym sezonie będzie tak samo. Myślę, że nowy trener, który jest doświadczonym szkoleniowcem, poprowadzi drużynę do zwycięstw. Mam nadzieję, że sezon będzie bardzo dobry!”

– mówił rektor UWM.

Rektor wierzy w dobry wynik kortowskich siatkarzy w rozpoczynającym się sezonie. Cel minimum to awans do fazy play-off.

Drużyna mierzy, by zakończyć ten sezon w  ósemce. A ja mam nadzieję, że to będzie co najmniej najlepsza szóstka. Siatkówka po sukcesie olimpijskim naszej reprezentacji będzie się cieszyć na pewno jeszcze większą popularnością. Liczę na to, że to zmobilizuje naszych zawodników do tego, żeby walczyli. Olsztynianie od zawsze kochają siatkówkę!”

Prezes Zarządu Piłki Siatkowej AZS UWM SA podczas konferencji prasowej dziękował władzom Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, za możliwość korzystania z obiektów sportowych w Kortowie.

Kortowo było naszym domem, kiedy rozgrywaliśmy ligowe spotkania w Iławie. Za to jesteśmy bardzo wdzięczni”

– mówił Tomasz Jankowski.

Co do nachodzącego sezonu, to należy podkreślić, że rozdysponowaliśmy 1045 karnetów. Świadczy to o dużym zainteresowaniu siatkówką w Olsztynie. Chcielibyśmy podtrzymać bardzo dobrą frekwencję, jaką mieliśmy w ubiegłym roku. Razem z zespołem z Gdańska, byliśmy liderami, jeżeli chodzi o ten aspekt. Mam nadzieję, że teraz będzie tak samo. Wykonujemy także kolejne kroki do przodu, jeśli chodzi o organizację meczów – m.in. przez większy asortyment sklepu kibica.”

A na co stać kortowską drużynę w sezonie 2024/2025?

Naszym celem będzie awans do najlepszej ósemki. Taki mamy cel od kilku lat. Myślę, że jeżeli będą nas omijały kontuzje, to ta drużyna ma potencjał, aby walczyć w każdym meczu z najlepszymi.  Młodzi zawodnicy oraz kilku doświadczonych siatkarzy sprawia, że od kilku lat nasza drużyna awansuje do najlepszej ósemki. Nieco pechowo było w ostatnich latach, bo gdyby nie urazy, to być może uplasowalibyśmy się wyżej. Mam nadzieję, że drużyna będzie walczyła w każdym meczu i pokaże się z jak najlepszej strony.”

Nowy trener akademików Juan Manuel Barrial, podkreślał, że drużynę stać na grę w fazie play-off.

Oczywiście będziemy chcieli dostać się do najlepszej ósemki PlusLigi. Ale jest więcej zespołów, które mają taki sam cel. Wierzymy jednak mocno w siłę naszej drużyny.  Z drugiej strony, zwracamy uwagę również na nasze zdrowie, ponieważ wiemy, co działo się rok temu. Jeśli chodzi o drużynę, to chciałbym obiecać wszystkim, że będziemy walczyć jak lwy od pierwszego do ostatniego meczu w tym sezonie! Naszą mocną stroną jest zagrywka. Mamy bardzo dobrą mieszankę doświadczonych i młodych siatkarzy. Jesteśmy też świadomi tego, że PlusLiga będzie najsilniejsza w historii. Trzy z szesnastu drużyn spadną z ligi. Ale będziemy walczyć o każdą piłkę w każdym meczu – w domu i na wyjeździe. I chcielibyśmy, aby Hala Urania zawsze była pełna, ponieważ wsparcie kibiców będzie dla nas niezwykle ważne.”

 

 

Z dziennikarzami w środę spotkał się także nowy kapitan Indykpolu – Jan Hadrava. Czeski atakujący wrócił do Olsztyna po czterech latach. I nie ukrywa radości z tego powodu.

Nasza drużyna ma duży potencjał, ale trzeba też dużo trenować. Oczywiście wiemy, że czasami musimy zmierzyć się z pewnymi kłopotami. Dlatego musimy ich unikać i starać się, aby grać równo przez cały sezon. Tworzymy zgrany kolektyw i chciałbym, aby każdy z nas, przez cały sezon był gotowy pomagać drużynie!”

Przypomnijmy, że Indykpol AZS Olsztyn w Hali Urania w niedzielę o 17:30 zmierzy się ze Skrą Bełchatów. Spotkanie obejrzy komplet publiczności!

Otwarte treningi futbolu ameryńskiego

Chcesz dołączyć do drużyny futbolu amerykańskiego AZS UWM Olsztyn Lakers? A może po prostu masz ochotę lepiej poznać tę dyscyplinę sportu i sprawdzić czy to coś dla Ciebie?  Jeziorowcy w każdą niedzielę września o 18:00 zapraszają do udziału w otwartych treningach.

 

Niepotrzebny jest sprzęt ani doświadczenie. Wystarczą obuwie sportowe i strój dostosowany do warunków pogodowych.

„Nie trzeba ze sobą mieć nic więcej! Jeżeli ktoś zastanawia się, czy musi coś wiedzieć o futbolu amerykańskim… odpowiadam: nie! Wszystkiego Was nauczymy. Mamy treningi teoretyczne i praktyczne. Jeżeli ktoś tylko będzie chciał chłonąć tę wiedzę, gwarantuję, że dostarczymy mu jej tyle, że spokojnie będzie mógł przygotować się do sezonu. Nowym zawodnikom oferujemy też klubowy sprzęt” – mówi Krzysztof Mrówka.

A swoje miejsce w drużynie znajdzie każdy, kto chce rozwijać się sportowo.

„Potrzebujemy zawodników szybkich i zwinnych, ale też dużych i postawnych, którzy będą chronić naszego rozgrywającego. Więc bez względu na to, czy ktoś waży 60 czy 160 kilogramów – zapraszamy do naszej drużyny. Fajnie by było, gdyby pojawiali się zawodnicy z jakimś doświadczeniem. Ale odnajdą się tu wszyscy, którzy po prostu mieli coś wspólnego ze sportem. Nieważne z jaką dyscypliną.”

Otwarte treningi odbywają się w każdą niedzielę września o 18:00 na boisku przy SP 18 (ul. Żytnia 71).

Stanisław Zduńczyk i Kacper Kozłowski w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu

Do Alei Sław Olsztyńskiego Sportu na plaży nad Jeziorem Ukiel dołączyło kolejnych dwóch byłych reprezentantów klubu AZS Olsztyn: Stanisław Zduńczyk i Kacper Kozłowski. Fundacja Olsztyński Laur Sportowy wyróżniła w ten sposób także Aleksandra Grzegorzewskiego, Andrzeja Dobrowolskiego i Jana Lisowskiego.

Stanisław Zduńczyk to pierwszy siatkarz AZS-u Olsztyn, który został powołany do reprezentacji Polski. Z kadrą wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy (1967). Był także na mistrzostwach świata (1970) i igrzyskach olimpijskich w Meksyku (1968). Z kortowską drużyną awansował do najwyższej klasy rozrywkowej. Jej barw bronił w latach 1957-1974 i zdobył tytuł mistrza Polski (1973), wicemistrza Polski (1972, 1974), brązowy medal (1971) i dwukrotnie Puchar Polski (1971, 1972).

W reprezentacji kraju rozegrał aż 140 spotkań (w latach 1961-1971).

„Pierwszy mecz  w reprezentacji Polski rozegrałem jako dziewiętnastolatek! To było spotkanie z Turcją w Toruniu. Byłem żółtodziobem. Zobaczyłem wtedy na sali Rutkowskiego, Sierszulskiego, Tomaszewskiego. Dla mnie to byli ludzie z wyższej sfery”

– wspomina były zawodnik kortowskiego klubu, a także absolwent Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie.

„Po naszym drugim awansie do I ligi, zajęliśmy piąte miejsce. Później było czwarte, trzecie, drugie i… największe emocje w 1972 roku. Ostatni mecz graliśmy z Resovią. Musieli wygrać dwa sety, żeby zostać mistrzami. A my nie byliśmy jeszcze odporni na stres. I odebrali nam te dwa pierwsze sety. Mecz wygraliśmy później 3-2, ale oni cieszyli się z mistrzostwa. Przyrzekliśmy sobie wtedy, że nie pozwolimy na to w kolejnych rozgrywkach, żeby ostatni mecz decydował o mistrzostwie. I… zostawiliśmy Resovię daleko z tyłu zdobywając w 1973 roku tytuł.”

 

 

Swoją tablicę w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu od soboty ma także Kacper Kozłowski – lekkoatleta, medalista mistrzostw świata i Europy ze sztafetą 4×400 metrów, uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie, Londynie i Rio. Były reprezentant klubu AZS UWM Olsztynie nie krył wzruszenia i dumy.

„Jestem strasznie wzruszony. Jest to niesamowite przeżycie dla każdego sportowca. Do tej pory buzują we mnie emocje”

A czym zajmuje się dziś trzykrotny olimpijczyk?

„Jestem żołnierzem 9. Olsztyńskiego Batalionu Dowodzenia. Poza służbą staram się ukierunkować dzieci na sport i przekazać im najważniejsze dobra związane z codzienną ciężką pracą.”

Uroczystość w Alei Sław Olsztyńskiego Sportu zorganizowano już po raz czwarty. Swoje tablice pamiątkowe mają tam m.in.: Krzysztof Hołowczyc, Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Lubiejewski czy Adam Seroczyński.

 

Źródło: Radio UWM FM

Konrad Bukowiecki podsumował sezon

„Nie był to wymarzony sezon. Czuję dużą ulgę. Pojechałem na swoje trzecie igrzyska i wydaje mi się, że biorąc pod uwagę to, co się ze mną działo, to jest naprawdę dużo. Oczywiście zawsze może być lepiej” – mówił po swoim ostatnim tegorocznym starcie Konrad Bukowiecki. Reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn zajął drugie miejsce w konkursie pchnięcia kulą podczas IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego.

 

 

Kilka urazów, walka z czasem, by zbudować formę przed najważniejszą imprezą ostatnich lat i w końcu wywalczenie kwalifikacji na trzecie w karierze igrzyska olimpijskie. Ostatnie miesiące były dla Konrada Bukowieckiego trudne. Zrealizował jednak swój cel minimum. I choć w Paryżu nie awansował do finału konkursu pchnięcia kulą, podkreśla, że czuje dumę, że ponownie mógł reprezentować nasz kraj na IO.

„To był sezon okupiony dużym bólem, cierpieniem i wyniszczeniem – powiedziałbym, że bardziej psychicznym niż fizycznym. Bo przez kontuzje nie jestem jakoś zmęczony fizycznie. Teraz jest czas na to, żeby odpocząć, zresetować się, wyleczyć i  – mam nadzieję – w końcu przystąpić do okresu przygotowawczego w pełni zdrowym” – mówi zawodnik.

Po olimpijskim starcie wylała się niego fala hejtu. Na nieuzasadnioną reakcję wielu internatów reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn odpowiedział w sieci. A teraz pytany o tę sprawę, mówi, że…

„Nigdy nie powiedziałem, że jestem zadowolony ze swojego startu na igrzyskach. Zupełnie tak nie było. Oceniajmy wynik i miejsce zajęte w konkursie, które nie było dobre. Ja powiedziałem, że jestem dumny z tego, że po raz trzeci byłem olimpijczykiem. Jestem dumny, że tam byłem i wystartowałem. Polecam artykuł Sebastiana Warzechy z Weszło na mój temat. Fajnie, rzeczowo napisany – z nutą krytyki, ale też zwracający uwagę na to, co tak naprawdę się wydarzyło. A czytałem komentarze typu: „Jesteś beznadziejny i idź się zabij najlepiej!”. To nie jest miłe. Nie da się też tego nie czytać. To po prostu do mnie napływa z każdej strony. Przez lata mojej kariery trochę się uodporniłem na to. Ale jeżeli trafiłoby to na kogoś innego, kto nie ma tak mocnej psychy, no to nie wiem, czy nie skończyłoby się to czymś złym… To nie powinno mieć miejsca!

Ostatnim tegorocznym startem Konrada Bukowieckiego był konkurs pchnięcia kulą podczas IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego. Zajął w nim drugie miejsce z wynikiem 19 metrów i 75 centymetrów. Na stadionie w Kortowie wygrał Amerykanin Roger Steen  (21,08 metra) a trzeci był Michał Haratyk (19,31 m).

„Trochę się cieszę, że ten sezon się kończy. I kończę go na swoim stadionie. Ale z drugiej strony widzę, że te wyniki moje są teraz lepsze. Podejrzewam, że gdybym jeszcze z miesiąc potrenował, może jakiś season best by wpadł. Nie ma to jednak sensu. Jestem umówiony na kontrolę lekarską. Już u trzeciego lekarza będę konsultował to, co się ze mną dzieje i będziemy podejmować decyzje. Wciąż czuję jakiś dyskomfort. A nie chcę pchać po 20 metrów tylko po 22. A do tego trzeba być w pełni zdrowym. Ufam lekarzom.”

Rozmowę z Konradem Bukowieckim znajdziecie na stronie Radia UWM FM.

Za nami IV Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego

To było prawdziwe święto królowej sportu w Kortowie! IV Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego obfitował w rekordowe wyniki. A ten najcenniejszy – bo najlepszy w historii Polski – w biegu na 150 metrów zanotowała trzykrotna medalistka olimpijska Natalia Kaczmarek. Na wielkie oklaski zasługują też kibice, którzy licznie zgromadzili się na trybunach stadionu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

 

A jak poradzili sobie reprezentanci klubu AZS UWM Olsztyn?

Drugie miejsce w konkursie pchnięcia kulą zajął Konrad Bukowiecki (19,75 m). Wygrał Amerykanin Roger Steen (21 metrów i 8 centymetrów). Na podium stanął także Michał Haratyk (19,31 m). Karol Zalewski był natomiast najszybszy w biegu na 300 metrów (z czasem 32,69 sekundy), wyprzedzając Brazylijczyka Douglasa Hernandesa Mendesa oraz Belga Maartena Heylena.

Dla nas przede wszystkim najważniejsza jest pamięć o naszym trenerze Zbigniewie Ludwichowskim. Fajnie, że ta impreza się tak bardzo rozwija. Trybuny są wypełnione przez kibiców. Czuć tę znakomitą atmosferę!

– mówił po starcie.

Anastazja Kuś zajęła czwarte miejsce w biegu na 200 metrów (z czasem: 23,99 sekundy). W rozmowie z dziennikarzami podkreślała, jak ważną rolę w jej sportowej drodze odegrał trener Zbigniew Ludwichowski.

Dzięki niemu zaczęłam trenować lekkoatletykę! Pokazał mi piękno tego sportu. Od tamtego momentu pokochałam bieganie. Więc zawdzięczam mu całą karierę! Cieszę się, że tyle osób przyszło tu, żeby uczcić  trenera. Pamiętamy o nim cały czas” – mówiła młoda biegaczka klubu AZS UWM Olsztyn.

W imprezie KS AZS UWM Olsztyn reprezentowały także: Aleksandra Lis i Aleksandra Wojeńska (w biegach na 100 i 150 metrów). Pełne wyniki znajdziecie TU.

 

 

Polecamy także relację z IV Memoriału Zbigniewa Ludwichowskiego na stronie Radia UWM FM.

Wspomnienie Justyny Burskiej

W sobotę 17 sierpnia w wypadku zginęła Justyna Burska – była reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn, uczestniczka mistrzostw świata i Europy w pływaniu na wodach otwartych oraz Uniwersjady, a także wielokrotna medalistka mistrzostw Polski. Miała 29 lat. Po zakończeniu kariery zawodniczej poświęciła się pracy trenerskiej.

 

Justyna Burska urodziła się 7 kwietnia 1995 roku. Pierwsze sukcesy zaczęła osiągać dla klubu Piątka Konstantynów Łódzki. Później przeniosła się do Olsztyna. Studiowała na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim i reprezentowała KS AZS UWM Olsztyn.

Już jako juniorka zdobywała medale mistrzostw Polski na basenie. Z czasem zaczęła specjalizować się także w startach na wodach otwartych. I przez kilka lat była najlepsza w kraju w swojej konkurencji. Dzięki temu dwukrotnie miała okazję reprezentować Polskę w mistrzostwach świata (w Korei Południowej i na Węgrzech), a także mistrzostwach Europy w pływaniu długodystansowym i na Uniwersjadzie.

„Parę razy wystartowałam na maratonach pływackich i spodobało mi się pływanie w jeziorach i na wodach otwartych. Postanowiłam, że dam sobie takie wyzwanie. Początkowo chciałam łączyć pływanie w basenie i na wodach otwartych. Ale jeśli chce się to robić na wyższym poziomie, to trzeba jednak postawić na jedno”

– mówiła kilka lat temu po zdobyciu kolejnego złotego medalu mistrzostw Polski.

Po zakończeniu kariery zawodniczej skupiła się na pracy trenerki i instruktorki pływania.  „Poczucie humoru jest nieodzownym elementem każdego treningu. Przychodząc na trening, oczekuj dobrej atmosfery oraz szczerego uśmiechu” – pisała na swojej stronie. I faktycznie – jak potwierdzają jej uczniowie, ale też koleżanki i koledzy, z którymi rywalizowała jako zawodniczka – była niezwykle serdeczną, ambitną i uśmiechniętą osobą.

„Pamiętam Justynę bardzo dobrze. Była to bardzo poukładana, pracowita i zdolna studentka. Trafiła do nas w apogeum swojej kariery sportowej. Rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim na kierunku turystyka. Doskonale radziła sobie godząc naukę ze sportem. Zawsze podkreślała, że jej marzeniem jest kwalifikacja na igrzyska olimpijskie. Była bardzo blisko w 2016 roku”

– wspomina Marek Roguski, kierownik KS AZS UWM Olsztyn.

W sobotnie popołudnie (17 sierpnia) Justyna Burska jechała motocyklem i na skrzyżowaniu dróg do Różnowa, Słup oraz Barczewka pod Olsztynem została potrącona przez samochód, który – według ustaleń policji – wyjechał z ulicy podporządkowanej, nie ustępując jej pierwszeństwa.  Zginęła na miejscu. Miała 29 lat…

Kaja Stabulewska wicemistrzynią świata!

Kaja Stabulewska wywalczyła w Estonii srebrny medal Akademickich Mistrzostw Świata w Trójboju Siłowym! Reprezentantka Polski oraz klubu AZS UWM Olsztyn uzyskała 155 kg w przysiadzie, 110 kg w wyciskaniu i 187,5 kg w martwym ciągu, czyli łącznie 452,5 kg.

 

Foto: Ewa Milun-Walczak / Akademicka Reprezentacja Polski

Trójbój siłowy składa się z trzech konkurencji: przysiadu ze sztangą, wyciskania sztangi leżąc oraz martwego ciągu. Rywalizacja w estońskim Tartu toczyla się w dniach 23-27 lipca. Biało-czerwoni łącznie przywieźli do kraju aż dziesięć medali (w tym trzy za zwycięstwa w kategoriach wagowych). Zawody Akademickich Mistrzostw Świata w trójboju siłowym zorganizowano po raz pierwszy. A startowało w nich 275 sportowców z 20 państw (w 16 kategoriach wagowych). W tym gronie znalazło się dziesięcioro reprezentantów Polski.

Srebro wywalczyła Kaja Stabulewska z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (w kategorii 69 kg). Medal tego samego koloru do Polski przywiozła również Wiktoria Zapotoczna z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (w kategorii 63 kg). Na podium stanął także Aleksander Koszewski (Wyższa Szkoła Edukacja w Sporcie), który był trzeci w kategorii 93 kg.

To były pierwsze tego typu zawody. Więc to bardzo duże wyróżnienie, wziąć udział w takiej imprezie. Zajęłam drugie miejsce i dla mnie to coś wielkiego. W mojej kategorii startowało 15 zawodniczek. A żeby pojechać na mistrzostwa, trzeba było spełnić konkretne wymogi. Ja zdobyłam srebrny medal Akademickich Mistrzostw Polski.

– podkreśla Kaja, która studiuje weterynarię na UWM. Ma 20 lat a trenuje od pięciu.

Warto dodać, że „biało-czerwoni” sięgnęli również po siedem tzw. „małych medali”. Stabulewska wywalczyła złoto za wyciskanie leżąc. Srebrne krążki przypadły Koszewskiemu (wyciskanie leżąc) oraz Zapotocznej (wyciskanie leżąc i martwy ciąg). Zawodnik WSEwS w Warszawie zdobył też brąz w martwym ciągu a Zapotoczna dołożyła trzecie miejsce w przysiadach. Dodatkowo Damian Rusek z Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie osiągnął trzeci wynik w martwym ciągu.

W klasyfikacji drużynowej Polki zajęły siódme, a Polacy ósme miejsce.

Źródło: pasja.azs.pl

Scroll to top