Akademicy rozbici w Kędzierzynie-Koźlu

W zaległym spotkaniu osiemnastej kolejki PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 0:3 (16:25, 24:26, 15:25) z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i wciąż zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli. W żadnym z trzech setów akademikom nie udało zagrozić gospodarzom. Już w poniedziałek w Hali Urania drużyna prowadzona przez Daniela Plińskiego zmierzy się z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. To główny rywal kortowskiego zespołu w walce o miejsce czołowej ósemce.

 

 

Mimo porażki 1:3 z PGE Projektem Warszawa, trener Daniel Pliński nie zdecydował się na żadną zmianę w wyjściowym składzie swojego zespołu. Mecz w Hali Azoty rozpoczęli zatem: Eemi Tervaportti, Jan Hadrava, Dawid Siwczyk, Szymon Jakubiszak, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń i Kuba Hawryluk. Kędzierzynianie od samego początku dominowali na parkiecie. Skutecznie grali Bartosz Kurek i Igor Grobelny. Dobrze prezentował się także Mateusz Poręba. I choć olsztynianie radzili sobie z zagrywką rywali, sami nie byli w stanie niczym im zagrozić. Zastrzeżeń nie można mieć jedynie do Jana Hadravy, który wywiązywał się ze swoich zadań na parkiecie. Choć pięćdziesięcioprocentowa skuteczność w ataku też nie powinna budzić podziwu. ZAKSA wygrała pierwszą partię bez większych problemów – 25:16.

W drugiej akademicy nie pozwolili gospodarzom odskoczyć na więcej niż cztery punkty. Set był wyrównany do stanu 7:7, ale później kędzierzynianie prowadzili 11:7, 15:11, 18:14 i 24:20. W końcówce jednak Indykpol wyrównał (24:24). Nie poszedł niestety za ciosem. Dwie kolejne wymiany wygrali gospodarze i cieszyli ze zwycięstwa w tej partii 26:24. Do skutecznie grających Kurka, Grobelnego i Poręby dołączył jeszcze Rafał Szymura.

Obraz gry niestety nie zmienił się także po krótkiej przerwie. Olsztyńska drużyna chyba straciła wiarę lub po prostu nie miała pomysłu na zatrzymanie dobrze dysponowanych zawodników ZAKSY. Nie pomogły też zmiany. Ani Paweł Cieślik, ani dwójka przyjmujących wprowadzanych przed Daniela Plińskiego (Mateusz Janikowski i Kamil Szymendera) nie byli w stanie zmienić obrazu gry. Indykpol przegrał także tego seta – 15:25 a całe spotkanie 0:3. Wciąż zatem traci trzy punkty do miejsca w tabeli, które gwarantowałoby mu awans do fazy play-off obecnego sezonu PlusLigi.

Statuetkę MVP otrzymał w czwartek Bartosz Kurek. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 15 punktów.

To był straszny mecz w naszym wykonaniu. Nasz przeciwnik był lepszy w każdym elemencie. Nic więcej nie można powiedzieć na temat tego spotkania. Pozostało nam tylko wrócić do Olsztyna i ciężko trenować przed kolejnym, bardzo ważnym meczem”

– podsumował krótko Manuel Armoa.

W pierwszym i trzecim secie ZAKSA pokazała o wiele lepszą siatkówkę. Nam brakowało jakości, odwagi i szczęścia. Generalnie przeciwnik grał lepiej i zasłużył na trzy punkty. My możemy tylko z tego meczu wyciągnąć wnioski. Źle zaczęliśmy to spotkanie. Udało nam się wrócić w drugim secie i gdybyśmy pokazali w nim więcej jakości, może byśmy go wygrali”

– ocenił Jan Hadrava. Czeski atakujący zdobył w czwartek 15 punktów i był – obok Bartosza Kurka – najskuteczniejszym zawodnikiem meczu.

 

 

Kolejne – niezwykle ważne w kontekście walki o awans do fazy play-off – spotkanie w PlusLidze Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w poniedziałek 3 marca. W Hali Urania o 17:30 zmierzy się z Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. Transmisja tego meczu oczywiście na antenie Radia UWM FM!

Michał Burczyński srebrnym medalistą bojerowych mistrzostw Europy!

W dniach 23-27 lutego na jeziorze Pyhäjärvi w Finlandii odbyły się bojerowe mistrzostwa Europy w klasie DN. Srebrny medal wywalczył tam reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn – Michał Burczyński. Nie udało mu się zatem obronić tytułu sprzed roku, ale dołożył do swojej bogatej kolekcji… piętnasty krążek tej imprezy! Zwyciężył Estończyk Rasmus Maalinn, który był najszybszy w 7 z 12 rozegranych wyścigów.

 

Foto: Rola Lora / Polski Związek Żeglarski

W tegorocznych zawodach wystartowało 121 zawodników z 15 krajów, w tym trzydziestu Polaków. Bazą regat był ośrodek Kristalliranta położony w południowo-zachodniej części Finlandii. Broniący złotego medalu sprzed roku Michał Burczyński, po nieco słabszym pierwszym dniu, później regularnie meldował się w ścisłej czołówce. Ostatecznie wygrał cztery wyścigi, a trzykrotnie był drugi. Po raz ósmy w swojej karierze został wicemistrzem Europy, tracąc 11 punktów do zwycięzcy – Rasmusa Maalinna. To już jego piętnasty medal championatu Starego Kontynentu (ma jeszcze w dorobku trzy złote i cztery brązowe). W liczbie zdobytych krążków zrównał się z dotychczasowym rekordzistą tej klasyfikacji – Karolem Jabłońskim, który także startował w Finlandii. Był nawet liderem po pierwszym dniu rywalizacji. Ale w czwartek nie pojawił się na lodzie, tracąc szansę na podium. Uszkodził sprzęt i nie był w stanie dalej się ścigać. Wygrał jednak klasyfikację 60+. Na podium stanął natomiast Łukasz Zakrzewski (MKŻ Mikołajki).

Regaty były bardzo interesujące, choć odbyły się w nieco innej formule niż zwykle. Zazwyczaj rozgrywamy siedem wyścigów, a tym razem było ich aż dwanaście. Ku mojemu zaskoczeniu udało się przeprowadzić komplet, co w tych warunkach było naprawdę imponujące. Te regaty na pewno zapamiętamy jako wyjątkowo trudne – można je nazwać wręcz „brzydkimi” regatami. Taplaliśmy się w wodzie, a lód był mokry i nasiąknięty przez pięć czy nawet sześć dni. Cały czas padało, a woda nie chciała schodzić, co sprawiało, że praktycznie cały czas byliśmy przemoczeni. Muszę też przyznać, że te regaty dały mi w kość. Na pewno mogłem żeglować lepiej, ale nie byłem tak dobrze przygotowany, jak rok temu do mistrzostw świata i Europy. Wtedy miałem co najmniej 20 dni treningowych na lodzie, a tym razem przyjechałem „na świeżości”. Praca i życie prywatne były na pierwszym miejscu – zostałem ojcem po raz drugi i miałem mnóstwo obowiązków. Bojery zeszły na dalszy plan. Dlatego tym bardziej cieszę się ze srebrnego medalu. Na dodatek, trzy dni przed regatami dopadła mnie infekcja. Walczyłem nie tylko z wiatrem i rywalami, ale także ze sobą i chorobą. Mimo wszystko jestem dumny z tego wyniku i cieszę się z osiągniętego rezultatu”

– podsumował Michał Burczyński, który w tym roku w USA był także czwarty podczas bojerowych mistrzostw świata.

Czołowa dziesiątka ME 2025:
1. Rasmus Maalinn (Estonia)
2. Michał Burczyński (Polska)
3. Łukasz Zakrzewski (Polska)
4. Tomasz Zakrzewski (Polska)
5. Mihkel Kosk (Estonia)
6. Hardi Laurits (Estonia)
7. Maciej Żarnowski (Polska)
8. Gustav Lindén (Szwecja)
9. Robert Graczyk (Polska)
10. Jarosław Radzki (Polska)

Pełne wyniki znajdziecie TU.

 

 

Zakończony właśnie sezon reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn podsumował także w Radiu UWM FM. POSŁUCHAJCIE!

 

Michał Burczyński to jeden z najbardziej utytułowanych bojerowców na świecie. Może pochwalić się czterema złotymi medalami mistrzostw świata. Zdobył także trzy srebrne i cztery brązowe krążki. Pięciokrotnie sięgał również po tytuł mistrza Europy. A na podium tej imprezy stawał w sumie… piętnastokrotnie (zdobywając też osiem srebrnych i dwa brązowe medale).

Razem do Los Angeles! Lekkoatleci AZS UWM Olsztyn podpisali nowe umowy

Konrad Bukowiecki, Anastazja Kuś, Kacper Lewalski i Aleksandra Lisowska do igrzysk olimpijskich w Los Angeles będą reprezentować KS AZS UWM Olsztyn. W poniedziałek 24 lutego podpisali nowe umowy z klubem, obowiązujące do 2028 roku. „Bardzo się cieszę, że czołowi sportowcy chcą z nami współpracować” – mówił rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie prof. Jerzy Przyborowski.

 

 

Prof. Jerzy Przyborowski poniedziałkowe spotkanie rozpoczął od gratulacji. Aleksandra Lisowska dotarła do Kortowa prosto z Włoch. W niedzielę 23 lutego pojawiła się bowiem na trasie półmaratonu w Neapolu. Ukończyła go w czołowej dziesiątce. Natomiast Konrad Bukowiecki i Anastazja Kuś w Toruniu wywalczyli medale (złoto i brąz) halowych lekkoatletycznych mistrzostw Polski.

Bardzo się cieszę, że czołowi sportowcy chcą być z nami w naszym Akademickim Związku Sportowym, w naszym klubie. Bardzo za tę decyzję dziękuję! Dzisiaj podpisujemy umowy, które w jakiś sposób przypieczętują naszą współpracę. Ostatnie sukcesy pokazują, że mamy ogromny potencjał i wielkie szanse. Jestem dumny, że Uniwersytet Warmińsko-Mazurski może szczycić się tymi sukcesami wraz z państwem! Trzymamy kciuki i wspieramy w każdym obszarze!”

– mówił rektor UWM, który rozpoczął niedawno swoją drugą kadencję w roli prezesa KS AZS UWM Olsztyn.

Najdłużej z kortowskim klubem związana jest Aleksandra Lisowska. To rekordzistka Polski w maratonie a także mistrzyni Europy na królewskim dystansie z 2022 roku.

Mieszkam w Olsztynie już połowę swojego życia. Urodziłam się w Braniewie, ale tutaj przeprowadziłam się w 2010 roku na studia. Zostałam i zakochałam się w tym mieście. Nie ukrywam, że zamierzam tutaj zostać i założyć rodzinę. Uważam, że ciężko znaleźć lepsze miejsce do trenowania, jeśli chodzi o moją dyscyplinę. Mamy tutaj lasy, jeziora, wspaniałe ścieżki biegowe. Wsparcie i zaufanie, którym obdarzono mnie od pierwszego dnia, gdy tutaj się pojawiłam, sprawiły, że zostałam mistrzynią Europy i rekordzistką Polski. Mam nadzieję, że najlepsze lata jeszcze przede mną i zdołam się jeszcze bardziej odwdzięczyć!”

Konrad Bukowiecki, choć swoją sportową karierę rozpoczynał w Szczytnie, także postawił na Olsztyn. To halowy mistrz Europy z 2017 roku (Belgrad) i srebrny medalista ME z 2018 roku (Berlin). Wielokrotnie stawał na podium mistrzostw Polski. Jest też trzykrotnym olimpijczykiem (z Rio, Tokio i Paryża) i trzykrotnym medalistą uniwersjady (srebro w Tajpej w 2017 roku oraz złoto w Neapolu w 2019 i Chengdu w 2021 roku).

Od zawsze podkreślam, że jestem lokalnym patriotą. Olsztyn to jest miejsce, w którym się urodziłem. Wychowałem się w Szczytnie, natomiast tutaj mieszkam od ładnych paru lat i z tym miejscem wiążę swoją przyszłość – nie tylko teraz, kiedy jestem sportowcem, ale też po zakończeniu kariery. Wielkie podziękowania dla pana rektora i władz naszego klubu! Naprawdę jesteśmy tutaj bardzo dobrze zaopiekowani i możemy w spokoju przygotowywać się do realizacji najważniejszych celów, czyli właśnie do igrzysk olimpijskich”

– mówił kulomiot klubu AZS UWM Olsztyn.

Pierwsze igrzyska olimpijskie w barwach AZS-u UWM Olsztyn ma już na swoim koncie niespełna siedemnastoletnia Anastazja Kuś. Zadebiutowała w biegu sztafety żeńskiej w Paryżu. W 2024 roku w Bańskiej Bystrzycy wywalczyła złoty medal mistrzostw Europy juniorów młodszych. Poprawiła wówczas także rekord Polski U18 w biegu na 400 metrów (czasem 51,89 sekundy). Na Słowacji sięgnęła również po srebro z sztafetą szwedzką. Podczas tegorocznych seniorskich halowych mistrzostw Polski w Toruniu na metę dobiegła jako trzecia – tuż za doświadczonymi i utytułowanymi koleżankami: Natalią Bukowiecką i Justyną Święty-Ersetic. To dla niej już drugi krążek tej imprezy, bowiem przed rokiem wywalczyła złoto ze sztafetą KS AZS UWM Olsztyn.

Ona także podkreśla, że w Kortowie ma świetne warunki do biegania.

Wychowałam się w Olsztynie. Mieszkam tutaj i uczę się. Cieszę się, że mogę reprezentować barwy AZS-u UWM Olsztyn. Mamy tutaj dobre warunki – piękny stadion, lasy i jeziora. To bardzo dobre miejsce do trenowania i mieszkania.”

 

 

Wsparcie klubu na pewno pomaga nam się rozwijać. Dzięki temu stajemy się po prostu lepsi!”

– mówił czwarty z „azetesiaków” z UWM, 21-letni Kacper Lewalski. To wicemistrz Europy juniorów w biegu na 800 metrów z 2021 roku i halowy rekordzista Polski U20 na tym dystansie.

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w stolicy. Jednak wciąż się liczy w walce o play-off

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 1:3 (23:25, 25:22, 13:25, 19:25) z PGE Projektem Warszawa i wciąż zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą trzy punkty do czołowej ósemki, mają więc wciąż realne szanse na grę w fazie play-off. W pierwszych dwóch partiach niedzielnego meczu w stolicy walczyli jak równy z równym z dużo silniejszym rywalem. Niestety później dali się mu zdominować na parkiecie.

 

 

Daniel Pliński po udanym debiucie w roli trenera akademików (wygrana 3:1 z GKS-em Katowice) nie zmienił wyjściowego składu. Choć miał powody, by to zrobić, bo jednym z bohaterów meczu w Hali Urania był właśnie zmiennik – Mateusz Janikowski. Przyjmujący pozostał jednak w kwadracie dla rezerwowych. A od pierwszych minut zagrali: Kuba Hawryluk, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti.

W pierwszym secie długo utrzymywała się minimalna przewaga Projektu. Dobre spotkanie rozgrywał Bartłomiej Bołądź. Ale w końcówce Indykpol wyrównał. Było 20:20 i 21:21. Wtedy jednak w polu zagrywki błysnął Linus Weber. Olsztynianie ponownie zbliżyli się po asie Jana Hadravy (23:24). Kolejną długą wymianę skutecznym atakiem zakończył Yurii Semeniuk i drużyna z Warszawy wygrała 25:23. Drugą partię akademicy rozpoczęli natomiast od prowadzenia 7:2! Głównie za sprawą Szymona Jakubiszaka, który punktował blokiem, w ataku i dorzucił do tego także asa serwisowego. Gospodarzom kilka razy udało się zmniejszać straty, ale nie ustrzegli się też błędów. W połowie seta było 17:12 dla „Zielonej Armii” a chwilę później 22:16. Najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach kortowskiego zespołu był jego kapitan – Jan Hadrava. Indykpol wygrał 25:22 i przywrócił w sercach kibiców wiarę w zwycięstwo w tym meczu.

Jednak ci przeżyli ogromne rozczarowanie. Dwie kolejne partie to już popis siatkarzy ze stolicy. Bardzo dobrą zmianę dał Tobias Brand. To niemiecki przyjmujący i równo grający przez cały mecz Bartłomiej Bołądź, byli bohaterami niedzielnego pojedynku. Warszawianie „zabawili” się z gośćmi z Olsztyna. Wygrali 25:13 i 25:19 . Daniel Pliński próbował szukać nowych rozwiązań. Wprowadził na parkiet Daniela Gąsiora, Jakuba Majchrzaka, Jakuba Ciunajtisa, Karola Jankiewicza, Mateusza Janikowskiego, Pawła Cieślika a nawet Kamila Szymenderę. Ale i to nie pomogło. Indykpol wraca do domu bez punktów.

Statuetką MVP został nagrodzony Bartłomiej Bołądź. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 17 punktów. Po 13 oczek zapisali na swoim koncie Jan Hadrava i Manuel Armoa.

 

 

Warto podkreślić to, że dwa pierwsze sety były dobre w naszym wykonaniu. Graliśmy jak równy z równym – dobrze zagrywką, którą odrzucaliśmy rywali od siatki. Potem tak naprawdę uciekli nam jedną serią na zagrywce i nie udało nam się już wrócić. Ja cieszę się, że wróciłem po zagrywce. Trener dał mi szansę i będę pracował dalej, by było ich więcej”

– podsumował Jakub Majchrzak.

A jak niedzielne spotkanie podsumował Jakub Ciunajtis?

Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Sztab zrobił dobrą robotę! Warszawa ma więcej zawodników, którzy charakteryzują się lepszą jakością gry i są doświadczeni na międzynarodowej arenie. W pierwszych dwóch setach dobrze nam się grało i walczyliśmy. W późniejszym etapie popełnialiśmy zbyt dużo błędów i szarpaliśmy w przyjęciu. To przełożyło się na wynik.”

 

 

Myślę, że po dwóch setach trochę zabrakło nam „paliwa”. Trzeba też przyznać, że Warszawa zaczęła grać dużo lepiej. Brand dał bardzo dobrą zmianę i rywale zaczęli wywierać większą presję na zagrywce. My mieliśmy problemy z przyjęciem i sami nie potrafiliśmy odpowiedzieć równie skuteczną zagrywką, co ostatecznie zadecydowało o wyniku”

– mówił inny ze zmienników, Mateusz Janikowski.

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w czwartek 27 lutego. Będzie to zaległy wyjazdowy mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Konrad Bukowiecki halowym mistrzem Polski. Brąz Anastazji Kuś!

Konrad Bukowiecki wywalczył w Toruniu tytuł halowego mistrza Polski w pchnięciu kulą. W sobotnim konkursie dwukrotnie poprawiał swój najlepszy wynik obecnego sezonu. W piątej kolejce osiągnął 21 metrów i 32 centymetry. W niedzielę trzecie miejsce w biegu na 400 metrów zajęła natomiast reprezentująca również klub AZS UWM Olsztyn Anastazja Kuś.

 

Foto: Tomasz Kasjaniuk / pzla.pl

Bukowiecki w obecnym sezonie prezentuje równą formę. W każdym konkursie pchał kulę na odległość ponad 20 metrów. Raz zbliżył się do 21 metrów. Podczas meetingu Orlen Cup w Łodzi (gdzie był najlepszy) osiągnął 20 metrów i 95 centymetrów. Stawał także na podium międzynarodowych zawodów w Luksemburgu i Belgradzie.

Każde inne rozstrzygnięcie niż wygrana w konkursie halowych mistrzostw Polski byłoby ogromnym zaskoczeniem. Można wręcz powiedzieć, że… reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn nie miał z kim przegrać, ponieważ kontuzjowany jest jego najpoważniejszy rywal – Michał Haratyk. Prowadził już od pierwszej serii (choć zaczął skromnym 20,17). A później było tylko lepiej. W trzeciej kolejce pierwszy raz w tym roku przekroczył 21 metrów (21,02). A później jeszcze się poprawił, osiągając 21 metrów i 32 centymetry. To piąty w tym roku wynik na świecie i czwarty w Europie.

Zawsze to podkreślam, że jak jestem zdrowy, to potrafię pchać daleko. Przez ostatnie lata troszeczkę mi tego zdrowia brakowało i to też było widać po wynikach. Teraz jestem zdrowy i cały plan treningowy z moim tatą zrealizowaliśmy w stu procentach. Są efekty – ta kula zaczęła latać dużo dalej. Ten sezon halowy jest bardzo długi i intensywny. Czerpię dużą radość z tego, że startuje i udaje mi się też wygrywać. Mam nadzieję, że ta moja forma będzie jeszcze wzrastać”

– deklaruje Konrad Bukowiecki. Dodaje także, że wysoką dyspozycję będzie chciał potwierdzić podczas halowych mistrzostw Europy (które odbędą się w dniach 13–16 marca w holenderskim Apeldoorn) oraz halowych mistrzostw świata (21-23 marca w chińskiej Nankinie).

Srebro w Arenie Toruń wywalczył Szymon Mazur (AZS AWF Warszawa – 18.56), a brąz – Wojciech Marok (MKL Jurand Szczytno – 18.11).

 

 

Do finału biegu na 400 metrów (z piątym czasem eliminacji – 53.77 sekundy) awansowała w sobotę Anastazja Kuś. Siedemnastolatka wygrała swój bieg eliminacyjny i w niedzielę o medal halowych mistrzostw Polski walczyła z dużo bardziej doświadczonymi zawodniczkami. Jej rywalkami były: Natalia Bukowiecka (z najlepszym czasem eliminacji – 51.88), Justyna Święty-Ersetic (52.23), Weronika Bartnowska (53.53), Anna Gryc (53.68) i Kinga Gacka (54.28).

Reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn pobiegła bardzo mądrze i sięgnęła po brąz. Pobiła przy tym swój rekord życiowy w hali. Obecnie wynosi on 53.20 sekundy. Poza jej zasięgiem były jedynie: Justyna Święty-Ersetic (51.52) i Natalia Bukowiecka (51.87).

Cieszy mnie bardzo rekord życiowy. Nie ukrywam, że był to jeden z celów, które chciałam zrealizować. Potrzebuję tego doświadczenia. Mogę biegać z tak dobrymi dziewczynami. Bieg w Toruniu ułożył się po mojej myśli. Były małe komplikacje, bo na przedostatnim wirażu zostałam trochę popchnięta. Ale wyszłam z tego i dobrze finiszowałam. Halę traktujemy jako przerywnik. Ważniejszy jest dla nas sezon letni. Mam nadzieję, że wtedy będę biła kolejne rekordy. Latem chce się dobrze zaprezentować na mistrzostwach Europy U20. Ale liczę też na występy na seniorskich imprezach – mistrzostwach świata sztafet czy może na mistrzostwach świata w Tokio we wrześniu”

– mówiła po powrocie do Olsztyna zeszłoroczna olimpijka z Paryża.

 

 

W konkursie skoku wzwyż trzymaliśmy kciuki za studentkę Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie – Julię Piędziak. Swój pierwszy start w seniorskich HMP zakończyła jednak na ostatnim, jedenastym miejscu. Dopiero w trzeciej próbie zaliczyła wysokość 1,63 metra. Z kolejną już sobie nie poradziła.

Ze startu w halowych mistrzostwach Polski z powodu choroby zrezygnował Kacper Lewalski. Tak tłumaczył swoją decyzję.

 

Aleksandra Lisowska w czołowej dziesiątce półmaratonu w Neapolu

Aleksandra Lisowska zajęła dziewiąte miejsce wśród pań uczestniczących w Napoli City Half Marathonie 2025. Czas reprezentantki klubu AZS UWM Olsztyn to 1:12:48. Wygrała Kenijka Sheila Cherotich. Drugie miejsce zajęła Elvanie Nimbona z Burundi a trzecie – Nelly Jeptoo (Kenia).

 

Foto: Napoli Running

Dla Aleksandry Lisowskiej był to trzeci tegoroczny start. 13 lutego wzięła udział w prestiżowych zawodach Armagh International Road Races w Irlandii Północnej. Na dystansie 3 kilometrów zajęła dziewiąte miejsce (z czasem 9:23). Już trzy dni później pojawiła się na trasie 42. Biegu Chomiczówki. Dystans 15 kilometrów pokonała najszybciej wśród pań. Wygrała z czasem 51:06. Pobiła tym samym swój rekord życiowy.

Bieg Chomiczówki pokazuje jedno – praca zawsze się opłaca. Każdy kilometr, każdy trening, każda sekunda zwątpienia, którą pokonujesz – to wszystko składa się na sukces. Nie zawsze będzie łatwo. Czasem będziesz mieć dość, czasem zwątpisz. Ale jeśli nie odpuścisz, jeśli wytrwasz – nagroda przyjdzie. Nie tylko w postaci medalu czy pucharu, ale w świadomości, że zrobiłeś wszystko, by być najlepszą wersją siebie”

– napisała po tym starcie w mediach społecznościowych.

W niedzielę 23 lutego przyszedł czas na kolejny – najpoważniejszy do tej pory – sprawdzian. I choć reprezentantce klubu AZS UWM Olsztyn nie udało się poprawić swojego najlepszego rezultatu w półmaratonie, Napoli City Half Marathon 2025 ukończyła w czołowej dziesiątce. Finiszowała na dziewiątej pozycji. Jej czas to 1:12:48. Na ósmym miejscu skasyfikowana została druga z Polek – Angelika Mach (1:12:15). Poza zasięgiem pozostałych biegaczek były natomiast: zwyciężczyni Sheila Cherotich (1:08:20) oraz trzy kolejne biegaczki: Elvanie Nimbona (1:09:00), Nelly Jeptoo (1:09:14) oraz Sofia Yaremchuk (1:09:21).

1. Sheila Cherotich 1:08:20
2. Elvanie Nimbona 1:09:00
3. Nelly Jeptoo 1:09:14
4. Sofia Yaremchuk 1:09:21
5. Gladys Cherop Longari 1:11:34
6. Meselu Berhe Kahsay 1:11:59
7. Alemitu Tariku Olana 1:12:01
8. Angelika Mach 1:12:15
9. Aleksandra Lisowska 1:12:48
10. Miecheline Niyomahoro 1:13:57

Nie jestem zadowolona. Nie ukrywam, że spodziewałam się lepszego rezultatu. Miałam trzy starty w ciągu dziesięciu dni. Przygotowania były bardzo szybkie, zupełnie inne. Było mało biegania, ale bardzo szybkiego. Każdy trening zaczynałam i kończyłam na ogromnym zmęczeniu. Mam nadzieję, że te wyniki przyjdą później i odzwierciedlą moją pracę. Wszystko, co teraz robię, robię po to, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony podczas mistrzostw Europy i później – podczas maratonu w Walencji (w grudniu). Zrobię też wszystko, co w mojej mocy, żeby osiągnąć minimum na igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Chciałabym zakończyć ten rok rekordem Polski, czyli poprawieniem rekordu życiowego w maratonie”

– mówiła po starcie Aleksandra Lisowska.

Wśród mężczyzn pierwszy linię mety minął Kenijczyk Emmanuel Wafula z czasem 59 minut i 42 sekundy. Drugi był jego rodak Simon Maywa (1:00:26) a trzeci Edward Konana Koonyo (1:00:37).

 

 

Start w Neapolu był dla Aleksandry Lisowskiej kolejnym testem przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w maratonie. Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu podjęła współpracę z doświadczonym belgijskim trenerem – Fransem Mattensem.

23 marca mam jeszcze igrzyska wojskowe w biegach przełajowych (w Szwajcarii). A najważniejszą imprezą będą kwietniowe mistrzostwa Europy w maratonie. Odbędą się w Belgii, a więc tam skąd pochodzi mój trener. Mam nadzieję, że zdążę się przygotować i powalczyć o medal mistrzostw Europy”

– deklarowała niedawno reprezentantka klubu AZS UWM Olsztyn i rekordzistka Polski w maratonie.

Akademickie derby w Ekstraklasie tenisa stołowego kobiet dla wrocławianek

KS English Perfect AZS UWM Olsztyn przegrał w Hali Urania 0:3 z Uniwersytetem Ekonomicznym AZS Wrocław i wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy tenisa stołowego kobiet. Kortowska drużyna wystąpiła w składzie: Wiktoria Wróbel, Wiktoria Wrzosek i Anita Myrchel-Rutkowska. Zabrakło m.in. jednej z jej liderek – Aleksandry Jarkowskiej.

 

 

Dziewięć porażek i tylko jedna wygrana… Taki jest obecnie bilans olsztynianek w debiutanckim sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. I choć wciąż zamykają tabelę z dorobkiem jedynie trzech punktów, mają szansę się utrzymać. A przynajmniej… powalczyć o to w barażu. Decydujący będzie marcowy mecz z SKTS Sochaczew.

W niedzielę w pojedynku z drużyną z Wrocławia zawiodła głównie Wiktoria Wróbel. Szybko i gładko przegrała 0:3 z Anną Węgrzyn. A można było liczyć na to, że powalczy o wygraną. W ślad za nią także Wiktoria Wrzosek i Anita Myrchel-Rutkowska uległy swoim rywalkom – Katarzynie Węgrzyn i Pauli Krysińskiej – 0:3. Mecz nie trwał nawet godziny….

 

English Perfect AZS UWM Olsztyn – Uniwersytet Ekonomiczny AZS Wrocław 0:3

Wiktoria Wróbel – Anna Węgrzyn 0:3 (5:11, 6:11, 5:11)
Wiktoria Wrzosek – Katarzyna Węgrzyn 0:3 (4:11, 2:11, 5:11)
Anita Myrchel-Rutkowska – Paula Krysińska 0:3 (3:11, 8:11, 6:11)

 

 

Czuję duży niedosyt. Było chyba za dużo emocji. Byłam spięta i nie pokazałam tego, co gram na treningach. Ale tak już bywa w meczach. Publiczność co prawda dopisała, ale to też był taki element stresujący. Brakuje nam niestety tego ogrania, ale każdy kolejny mecz także czegoś nas uczy”

– mówiła po spotkaniu Anita Myrchel-Rutkowska.

Trener AZS-u UWM Olsztyn Michał Ogrodniczak przyznał, że jego klub próbował przełożyć niedzielne spotkanie na inny termin. Na to nie zgodzili się jednak rywale.

Proponowaliśmy kilka terminów drużynie z Wrocławia, jednak się nie dogadaliśmy i musieliśmy grać zgodnie z planem kolejki, czyli 23 lutego. A co za tym idzie, nie mogła w tym meczu wystąpić Ola Jarkowska. A byłaby to dodatkowa nadzieja na punkcik. Chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Trzeba podkreślić, że Ania Węgrzyn i Kasia Węgrzyn to są zawodniczki, które z tenisem stołowym na najwyższym poziomie mają do czynienia od wielu lat. Tę różnicę tutaj było widać. Najbardziej liczyliśmy – jak w każdym meczu – na Wiktorię Wróbel. To nasza jedynka w tym sezonie. Popełniła na początku meczu kilka błędów i to zaważyło na tym, że jej pewność siebie spadła. Nie mogła się później przełamać i przegrała niestety 0:3.”

Kolejne spotkanie rozegra już w piątek 28 lutego. Na wyjeździe zmierzy się z Fibrain AZS Politechnika Rzeszów.

Miał być medal, jest… duży niedosyt

Studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie nie będą dobrze wspominać tegorocznego finałowego turnieju Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu. Rywalizację w Katowicach zakończyły bowiem już na fazie grupowej. Przegrały z Akademią Nauk Stosowanych w Nowym Sączu i Uniwersytetem Jana Długosza w Częstochowie oraz zremisowały z gospodyniami imprezy – AWF-em Katowice.

 

Foto: AMP w Futsalu Kobiet – finał

Przez turniej półfinałowy w Warszawie drużyna prowadzona przez Aleksandrę Kojadyńską przeszła… jak burza. Zajęła w nim drugie miejsce. Wygrała pięć spotkań i dopiero w finale uległa 1-3 reprezentantkom Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Te okazały się najlepsze w Katowicach. Sięgnęły po złoty medal, w finale pokonując Uniwersytet Bielsko-Bialski.

Studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego rywalizację w Hali Sportowej Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach rozpoczęły natomiast źle. Pierwszego dnia przegrały 1-3 (0-1) z Akademią Nauk Stosowanych w Nowym Sączu i zremisowały 4-4 (2-2) z gospodyniami imprezy. W sobotę w meczu o wszystko mierzyły się natomiast z dobrze sobie znaną ekipą KU AZS UJD Częstochowa. Gdyby wygrały ten mecz, awansowałyby do fazy pucharowej. Ale niestety… uległy zdecydowanie ekstraligowej drużynie spod Jasnej Góry 0-4 (0-2), co oznaczało, że muszą pożegnać się z turniejem. W swojej grupie zajęły bowiem ostatnie miejsce.

 

ANS w Nowym Sączu – UWM w Olsztynie 3-1 (1-0)
Klaudia Gniadek 6′, Kamila Lichoń 14′, Kinga Jurkowska 22′ – Oliwia Cwalińska 24′

UWM w Olsztynie – AWF Katowice 4-4 (2-2)
Aleksandra Kojadyńska 1′, Eliza Pietruczuk 12′, Natalia Łapińska 16′, 22′ – Paulina Czechowska 3′, Anna Klimas 6′, Małgorzata Lichwa 17′, 19′

UWM w Olsztynie – UJD w Częstochowie 0-4 (0-1)
Oliwia Pająk 11′, Kinga Baszewska 14′, 24′, Natalia Liczko 17′

Tabela grupy D:
1. ANS w Nowym Sączu    9 pkt 8-4
2. UJD w Częstochowie    6 pkt 7-3
3. AWF w Katowicach       1 pkt 7-9
4. UWM w Olsztynie         1 pkt 5-11

 

 

Skład drużyny UWM:
1. Maja Bogacka
2. Maja Krakowiak
9. Anna Siwicka
10. Aleksandra Kojadyńska
13. Oliwia Korzec
17. Julita Pietruczuk
19. Eliza Pietruczuk
20. Amelia Cwalińska
21. Julia Matłosz
22. Oliwia Cwalińska
24. Natalia Łapińska

Bez niespodzianki w Górznie. Kortowskie „Szpilki” przegrały z liderkami Ekstraligi

Nie było niespodzianki w meczu liderek Ekstraligi futsalu kobiet z beniaminkiem rozgrywek z Kortowa. Drużyna AZS UWM High Heels Olsztyn przegrała na wyjeździe 1-8 (0-2) z Nowym Świtem Górzno, choć warto podkreślić, że przez ponad połowę niedzielnego spotkania nawiązała walkę z dużo silniejszym rywalem. Teraz przed studentkami Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego finałowy turniej Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu.

 

Foto: KS Górzno Nowy Świt

Drużyna z Górzna w tym sezonie prezentuje fantastyczną formę. Przemawiają za tym liczby. W piętnastu spotkaniach liderki rozgrywek strzeliły bowiem 125 bramek (co daje średnią 8 trafień na mecz). Kapitulowały tylko 20 razy (czyli tracą nieco ponad bramkę na mecz). Te statystyki doskonale przełożyły się na niedzielny pojedynek ze „Szpilkami”. Choć do przerwy gospodynie prowadziły „jedynie” 2-0. Autorką obu goli była czołowa zawodniczka reprezentacji Polski w futsalu kobiet – Agata Bała.

Niespodzianką zapachniało na początku drugiej połowy. Ale… tylko na moment. Olsztynianki zdołały powiem strzelić bramkę kontaktową. Na listę strzelczyń wpisała się Oliwia Cwalińska. Rywalki odpowiedziały jednak jeszcze… sześciokrotnie. Kolejne dwa gole Bały, trzy trafienia Natalii Matuszewskiej i w końcu ostatni cios Marty Ozimek sprawiły, że zwycięstwo górzanek było okazałe. Mecz zakończył się wynikiem 8-1.

Górzno jest tak rozpędzone w tej lidze, że każdy liczy się ze stratą trzech punktów. My mimo wszystko chciałyśmy się postawić i zrewanżować za solidne lanie w pierwszej rundzie. Fajnie wyglądała ta pierwsza połowa, ale w drugiej może zabrakło nam sił, żeby zatrzymać liderkę rywalek – Agatę Bałę. To najlepsza futsalistka w Polsce i czołowa w Europie. Nie dość, że gra niesamowicie w obronie, to przy naszych kontrach też była pierwsza i zatrzymywała nasze zawodniczki. Gdy posypały się kolejne bramki, podeszłyśmy do tego treningowo. Chciałyśmy poćwiczyć grę w przewadze – z bramkarzem w polu. Odebrałyśmy cenną lekcję, która mi dużo pokazało jako trenerce. Wiemy, jakich błędów nie możemy popełniać, jeżeli będziemy chciały używać tego rozwiązania w kolejnych spotkaniach”

– podsumowała Aleksandra Kojadyńska.

 

KS Nowy Świt Górzno – AZS UWM High Heels Olsztyn 8-1 (2-0)
Agata Bała 6′, 8′, 22′, 36′, Natalia Matuszewska 21′, 26′, 39′, Marta Ozimek 39′ – Oliwia Cwalińska 21′

Nowy Świt: Amelia Kotowicz – Agata Bała, Weronika Górecka, Natalia Matuszewska, Natalia Olszowska oraz: Malwina Ciesielska, Natalia Gut, Marta Ozimek, Wiktoria Traczykowska, Aleksandra Zubała
AZS UWM: Maja Bogacka – Oliwia Cwalińska, Julia Klonowska, Anna Siwicka, Paula Zawistowska oraz: Amelia Cwalińska, Weronika Dąbrowska, Aleksandra Kojadyńska, Natalia Łapińska, Weronika Łobocka, Eliza Pietruczuk, Julita Pietruczuk, Bogna Szumska

 

 

Po piętnastu kolejkach sezonu 2024/2025 kortowskie „Szpilki” wciąż zajmują przedostatnie, jedenaste miejsce w tabeli Ekstraligi futsalu kobiet. Na koncie mają 6 punktów (jedno zwycięstwo, trzy remisy i jedenaście porażek). Do pozycji gwarantującej utrzymanie tracą pięć oczek. Kolejny mecz rozegrają 2 marca. O 14:00 we własnej hali zmierzą się z Rolnikiem Biedrzychowice-Głogówek. Ale już w czwartek 20 lutego w Katowicach rozpoczną walkę o medal Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu kobiet. W fazie grupowej zmierzą się tam z gospodyniami – AWF-em Katowice – a także z Uniwersytetem Jana Długosza w Częstochowie i Akademią Nauk Stosowanych w Nowym Sączu.

Wygrana w debiucie trenera. Indykpol AZS Olsztyn goni czołową ósemkę PlusLigi

Indykpol AZS Olsztyn pokonał w Hali Urania 3:1 (25:20, 25:18, 21:25, 25:22) GKS Katowice i awansował na dziewiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą już tylko trzy punkty do czołowej ósemki. W sobotnim spotkaniu w roli trenera kortowskiej drużyny zadebiutował Daniel Pliński. A na trybunach mecz oglądali m.in.: minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek i prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski.

 

 

Olsztynianie potrzebowali tych trzech punktów, by wciąż realnie myśleć o grze w fazie play-off. Już po pierwszym treningu z zespołem Daniel Pliński zapowiedział, że nie zamierza robić rewolucji w składzie. Podkreślał też, jak dobrą pracę z akademikami wykonał Marcin Mierzejewski. Szkoleniowcowi, który z powodu problemów zdrowotnych musiał na jakiś czas zrezygnować ze swoich obowiązków w Indykpolu AZS Olsztyn, kilkukrotnie podczas spotkania dziękowali kibice. Wywiesili transparent z napisem: „Mierzej, cały Olsztyn z tobą!”. Klub poinformował także w sobotę, że do grona jego sponsorów dołączyła należąca do Totalizatora Sportowego marka Lotto.

Mecz od pierwszej minuty rozpoczęli: Kuba Hawryluk, Nicolas Szerszeń, Manuel Armoa, Jan Hadrava, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk i Eemi Tervaportti. Gospodarze szybko zbudowali sobie sześciopunktowe prowadzenie (11:5). Ale katowiczanie wyrównali przy stanie 12:12. Duża w tym zasługa skutecznie grającego w ataku i blokiem Bartosza Gomułki. Trener Pliński szukał sposobu na poprawę gry swojej drużyny – zwłaszcza w przyjęciu. Dlatego na parkiecie w końcówce pojawił się Mateusz Janikowski. To przyniosło efekt. Indykpol wygrał dość pewnie – 25:20.

Także w drugim secie był drużyną lepszą. Choć ponownie miał swoje problemy. Zaczął od prowadzenie 4:1, ale później przez moment to rywale mieli minimalną przewagę. W ataku i przyjęciu zbyt często mylił się Manuel Armoa. Dlatego już na stałe na boisku zastąpił go Mateusz Janikowski. I odwdzięczył się za zaufanie, skutecznie kończąc akcje, ale też zdobywając punkty blokiem i bezpośrednio z pola zagrywki. Akademicy wygrali tę partię jeszcze bardziej przekonująco – 25:18. A najskuteczniejszymi zawodnikami olsztyńskiej ekipy byli: Nicolas Szerszeń i Jan Hadrava.

W trzeciej partii inicjatywę przejął jednak GKS. Bardzo skutecznie grał Bartosz Gomułka. To głównie na nim opierała się gra katowiczan w ataku. A piłki zazwyczaj wystawiał mu idealnie… były rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn – Joshua Tuaniga. Goście prowadzili 5:3, 11:8 i 19:15. Akademicy gonili wynik. Zbliżyli się nawet na jedno oczko (20:21). Ale niestety górą była drużyna prowadzona przez Emila Siewiorka. W końcówce asem serwisowym popisał się Tuaniga. Jego zespół wygrał 25:21.

Dobrze rozpoczął także kolejnego seta. Prowadził 4:2. Ale później olsztynianie zaczęli skutecznie grać zagrywką. Kolejne asy zapisali na swoim koncie Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Mateusz Janikowski. Dobrze funkcjonował także blok. Efekt? Prowadzenie Indykpolu 13:7. Drużyna ze Śląska próbowała gonić. Zbliżała się na trzy a nawet dwa punkty, ale ostatecznie górą i tak byli gospodarze. Wygrali 25:22 a całe spotkanie 3:1. Statuetkę MVP otrzymał Eemi Tervaportti.

 

 

Cieszymy się ze zdobycia ważnych trzech punktów, bowiem nie było o nie łatwo. Katowice grały naprawdę dobrze w ostatnich kilku meczach. Dla nas było to spotkanie, które musieliśmy wygrać, aby dostać się do play-offów. Cieszymy się, że zdobyliśmy komplet punktów”

– powiedział po meczu Eemi Tervaportti.

Bardzo dobrze przepracowaliśmy ten tydzień. Współpraca z nowym trenerem jest pozytywna i cieszymy się, że wygraliśmy ten mecz. Były momenty trudne. Powinniśmy czasami zachować więcej spokoju w grze. Ja jestem zawsze gotowy!”

– zadeklarował Mateusz Janikowski.

Drużyna jest dobrze przygotowana przez Marcina (Mierzejewskiego). Powiedziałem chłopakom, że każdy ma czystą kartkę. Na meczu trzeba reagować. Trzeba obserwować treningi. Każdy mecz gramy dla Marcina i po to, żeby puszczać sygnał w Polskę, że Olsztyn się jeszcze liczy w walce o play-off. Zdobyliśmy dzisiaj ważne trzy punkty. Popisujemy je do tabeli, ale dalej jesteśmy na 9-10 miejscu. Tych punktów musimy jeszcze nazbierać sporo. Jednak patrząc na to, jak zespół zaprezentował się dzisiaj, myślę, że będziemy punktować w następnych meczach”

– podkreślał po swoim debiucie w roli trenera Indykpolu AZS Olsztyn Daniel Pliński.

Cieszę się, że wygraliśmy w domu i utrzymaliśmy poziom. Katowice ostatnio dobrze grają i dziś wywierali na nas presję zagrywką. Mieliśmy też przestoje w ataku. Ale generalnie jestem zadowolony. Falowaliśmy w trzecim secie i niestety przegraliśmy go. Mamy kilka rzeczy nad którymi powinniśmy dalej pracować”

– ocenił Jan Hadrava.

Myślę, że dzisiaj AZS był w naszym zasięgu. Zabrakło troszkę chłodnej głowy pewnie. Niestety nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Popełnialiśmy głupie błędy, ale Indykpol też dzisiaj raczej nie błyszczał formą. Ten mecz nie stał na super wysokim poziomie. Ale końcówka ostatniego seta do oglądania była miła dla oka”

– mówił libero GKS-u Katowice Bartosz Mariański. Przyznał też, że… chętnie wróciłby na koniec kariery do Olsztyna.

 

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra w niedzielę 23 lutego. O 17:30 na wyjeździe zmierzy się z PGE Projektem Warszawa.

Scroll to top